Namysłów 1945/46 oczami Niemców

Na stronach namslauerów zaczęły ukazywać się teksty w języku polskim, będące tłumaczeniami oryginalnych – w wersji niemieckiej. Należą one do kategorii najczęściej poruszanych prze

      Niemieccy "wypędzeni", Śląsk 1946. 

      Warto je przeanalizować – wzbogacają co nieco wiedzę o naszym mieście, pokazują także niemiecki obraz tamtych czasów. Tragiczne bez wątpienia losy powracającej ludności pozostawię bez komentarza – ludzkich tragedii komentować nie trzeba. Moim celem jest jedynie nakreślenie ogólnego tła tych czasów – też bez szczegółów oraz zaakcentowanie niektórych szczegółów tekstów na które warto zwrócić wg mnie uwagę. Niestety więc, należy też wejść na stronę namslauerów i przeczytać teksty.

1. http://namslau-schlesien.de/Uebersetzung3_1_pol.doc

2. http://namslau-schlesien.de/Uebersetzung_3_2_pol.doc

     Ewakuacja ludności niemieckiej przeprowadzona została w ostatniej chwili przed wkroczeniem Sowietów w dniach 19-20 stycznia 1945 r. Przeprowadzona została przez starostę Heinricha, który przybył w ostatnich chwili z Berlina i nakazał ewakuację (Wydawanie zarządzeń ewakuacyjnych leżało w kompetencji władz NSDAP i gaulaitera Dolnego Śląska Karla Hankego. Dla powiatów na prawym brzegu Odry wydano je 19 I 1945 r., wskutek czego ludność opuszczała swoje siedziby niekiedy na kilka godzin przed nadejściem wojsk radzieckich). Mieszkańcy Namysłowa zostali ewakuowani w większości w kierunku Kamiennej Góry a następnie do miejscowości Ludice koło Karlove Vary (dziś Czechy). Stamtąd zaczyna się powrót namslauerów.
     W mieście pozostali nieliczni (w tym księża). W opisie Namysłów staje się w tym momencie miastem błąkających się, bezdomnych zwierząt domowych, na które niedługo żołnierze sowieccy urządzać będą polowania.
      Namysłów po krótkich potyczkach zostaje zajęty 21 stycznia.

     Zagubiony komendant rosyjski ma przybyć dopiero 14 dni po zdobyciu miasta. Władze rosyjskie usadowiły się przy Pietzonka Plaz (dziś Plac Wolności 1 – Biały Dom), Pani Jadzia Kawecka dla NTO opisuje budynek krótko: „początki obiektu sięgają przełomu XIX i XX wieku. Wówczas budynek został zbudowany jako zajazd z restauracją oraz pokojami gościnnymi. Cały ten wyszynk był przeznaczony dla bogatych ziemian i właścicieli rolnych, którzy zjeżdżali do Namysłowa na targi gospodarcze. Kamienica należała wówczas do rodziny Pietzonka. Na planach z początku lat 20. minionego stulecia obiekt ten jest oznaczony jako zajazd przy Pietzonka Platz . Nazwa wywodzi się zapewne właśnie od tej rodziny, właścicieli zajazdu. W książce adresowej z 1929 roku jest zapis, iż właścicielem obiektu był niejaki Artur Pietzonka, odnotowany jako kupiec. Natomiast gospodę prowadziła prawdopodobnie jego żona Anna. Adres pod jakim działała firma był Wilhelmstrasse 7, czyli dzisiejsza Bohaterów Warszawy. Z kolei książka adresowa z 1940 roku podaje, że restaurację prowadziła niejaka Margaret Pietzonka, a budynek należał do tej samej rodziny. Za kamienicą istniała natomiast inna restauracja, należąca do Franza Nojmana”. Piwnice dawnej karczmy służyć będą jako więzienie.
     Zabici żołnierze radzieccy chowani są wg relacji w wielu miejscach. Salwy z armat na rynku, czerwone sukno z poszewek i wszędzie pióra. Jakiż to widok!! Jednym z takich miejsc będzie cmentarz w Krüppelheim (dzisiaj szpital w Namysłowie) sam rynek, skąd później ciała będą ekshumowane i pochowane na wcześniej wymienionym cmentarzu, boisko hospicjum (?)

Dr Paweł Kuczma - logo kancelarii radcy prawnego
Radca Prawny Prof. UZ dr hab. Paweł Kuczma
Pomoc drogowa Marcińczak
Pomoc drogowa Marcinczak & Synowie

      Opis bezsensownego marnotrawstwa - wszelkie przydatne rzeczy czy sprzęty z miasta zostają zgromadzone w okolicy oczyszczalni ścieków – po czym leżą tam póki warunki atmosferyczne nie uczynią z nich kupy złomu.
      Niemcy „zatrudnieni” zostają do oczyszczania miasta a sam Namysłów staje się dosłownie jednym wielkim szpitalem wojskowym, zapleczem wojsk walczących z twierdzą Breslau. Dosłownie, bo szpital, dom starców oraz hospicjum nie są w stanie ich pomieścić. Umieszcza ich się na ulicach, które zabija się dechami od ich wlotów.
     Władze polskie wg relacji będzie reprezentował polski starosta z Lublina będący krawcem. Oczywiście namslauerzy mylą się co do miasta: Tomasz Nowacki, Pełnomocnik Rządu na Namysłów przybył z Sandomierza, nie Lublina, gdzie po wyzwoleniu sprawował funkcję burmistrza, ale z tym krawcem jak się zdaje trafili. Grupa operacyjna Pełnomocnika przybyła do miasta 30 kwietnia 1945 r. Przejęcie powiatu z rąk radzieckich nastąpiło 12 maja a samego miasta 30 maja.
      Pierwszy tekst kończy się opisem wydarzeń z przełomu 1945/46 kiedy to podczas nocy sylwestrowej 1945 (nie 1946 !) postrzelono śmiertelnie starostę Nowackiego oraz dwóch innych Polaków z rąk AK. Bez wątpienia na początku 1946 r. różnie mówiło się o tych wydarzeniach, wersja o AK byłaby na rękę ówczesnym władzom. Ale wówczas jak i dzisiaj nikt nie ma wątpliwości, że T. Nowacki  zginął z rąk żołnierzy sowieckiej podczas próby interwencji wobec napaści na podporucznika C. Wajsa. Tego dnia zginie także z rąk Sowietów jeszcze trzech Polaków (czyli w sumie pięciu).
      Drugi tekst ukazuje los Niemców po przybyciu do Namysłowa. Wracający do Namysłowa zastają już tam już osiedlających się Polaków. Liczba Niemców będzie cały czas rosnąć aż do końca 1945 r. – apogeum to styczeń 1946 – w mieście było ich 1938, w powiecie 4762. Los ich nie był godny pozazdroszczenia. Wykorzystywani byli do wszelkiego rodzaju prac związanych z odgruzowywaniem miasta, prac pomocniczych a nieliczni jedynie jako siła fachowa (np. inż. Waiss przy uruchamianie browaru i jego maszyn prądotwórczych).
     Z ciekawostek wartych przejrzenia to studnia na ul. Dubois ślusarza Wende (adresbuch będzie przydatny), czy toaleta starostwa na ul. Piotra i Pawła, w formie skrzynki piasku na balkonie.
      Zima przełomu roku 1945/46 przyniosła ze sobą, jak możemy wyczytać ze sprawozdania miesięcznego Pełnomocnika: “wzmożoną śmiertelność wśród Niemców” – do czego bez wątpienia przyczyniły się niskie racje żywnościowe, brak opału, szerzące się choroby zakaźne - ciężkie do opanowania ze względu na brak lecznic i lekarstw. Nie ma jednak danych liczbowych które charakteryzowałyby śmiertelność tej grupy ludności i określiły skale tego zjawiska w powiecie namysłowskim.
       Na mocy konferencji poczdamskiej (VII – VIII 1945) Polska uzyskała prawo do przejęcia ziemi leżącej na wschód od linii Odra – Nysa Łużycka wraz z prawem wysiedlenia ludności niemieckiej. 20 listopada 1945 zatwierdzono plan przesiedlenia Niemców z Austrii, Czechosłowacji, Węgier i Polski. W Namysłowie pierwsze planowe przesiedlenia nastąpiły w styczniu 1946 r., do końca tego roku wysiedlonych zostanie zdecydowana większość ludności niemieckiej, wspomniany w tekście liczny transport to zapewne podwójny transport z dni 10 i 11 października 1946 r., w których wysiedlono łącznie 3534 osoby. Koniec dużych akcji przesiedleńczej to pierwsze miesiące 1947 r.
      Warto zwrócić uwagę w drugim tekście na przyrównanie ludności niemieckiej do cierpiącego Chrystusa  „w obcym mieszkaniu, zabiedowani i zniewoleni przez obce siły”. Komentarz pozostawiam czytelnikom.

    Na uwagę zasługuje też działalność dwóch niemieckich księży o których mowa jest w tekście (opis ze sprawozdań Pełnomocnika ..):

  • ksiądz Robert Stoschek (ur. W 1872 r.), Niemiec, proboszcz, honorowy dziekan i radca kurii biskupiej, kapłan od 21 VI 1899 r. przebywający w Namysłowie od 15 IX 1921 mieszkający na plebanii przy ul. Kościelnej 5, językiem polskim włada słabo, wg starostwa nie miał żadnych zatargów z władzami i cieszył się dobrą opinią, lecz mimo to zalecano by „tak dużą parafię objął Polak”; (wysiedlony do Niemiec 9 pażdziernika 1946 r. wraz z transportem niemieckich mieszkańców Namysłowa),
  • ksiądz Józef Franciszek Rimpler (ur. w 1904 r.), Niemiec, wikary, w Namysłowie od roku 1932, kapelan od 1932 r., zamieszkały przy ul. Kościelnej 5, język polski zna dobrze, wg starostwa jego stosunek do Polaków jest dobry i co do jego osoby nie ma zastrzeżeń.
     

I oczywiście głosujmy na namysłowski plac zabaw w konkursie Nivea!!!!!!!

Dodanych komentarzy: 13

Problematyką niemieckich wspomnień zajmował się śp. Tadeusz Harjasz, tłumacząc na j. polski wiele publikacji niemieckojęzycznych. Zachowały się one w formie maszynopisów i kserokopii. Ze swoich zapisków blbliograficznych wymienić mogę:  

Heinrich Ernst, Ewakuacja ludności miasta Namysłowa i powiatu Namysłów w styczniu 1945 r. Relacja ówczesnego starosty powiatowego dr ... zamieszczona w: Die Geschichte des Kreises Namslau von 1820 bis 1945. Tłum. z niem. Tadeusz Harjasz. Namysłów 1991, ss. 12.

Kalkbrunner Artur: Ucieczka i wojenna tułaczka Namysłowian w roku 1945. [w] Namslau – Eine deutsche Stadt im deutschen Osten. Tłum. z niem. Tadeusz Harjasz. Namysłów 1994, ss. 18.

Hartang Fryc: Mieszkaniec Euskirchen przeżywa przepędzenie z powiatu Namysłów. Relacja z 8 XII 1964. Tłum. z niem. Tadeusz Harjasz. Namysłów 1994, ss. 9.

Kalkbrunner Artur: Los ludności cywilnej we wsiach gminy Domaszowice w roku 1945: [w] Namslauer Heimatruf nr 37 s. 9, nr 41 s. 10, nr 69 s. 5. Tłum. z niem. Tadeusz Harjasz. Namysłów 1992, ss. 10.

Partheil Werner: Relacja radcy sądowego ..., robotnika rolnego w Ligotce i Dębniku w 1945 roku Tłum. z niem. Tadeusz Harjasz. Namysłów 1991, ss. 8.

Namysłów i Wilków w roku 1945 w relacjach b. mieszkańców. Moja niewola w Namysłowie w roku 1945: [w] Namslauer Heimatruf nr 50 s. 13. + Karlschol Gustaw: Wilków w powiecie Namysłów po upadku. [w] Namslauer Heimatruf nr ?. Tłum. z niem. Tadeusz Harjasz. Namysłów 1992, ss. 5 + 3.

Namysłów po 19 stycznia 1945 roku. [w] Namslauer Heimatruf nr 54 s.13. Tłum. z niem. Tadeusz Harjasz. Namysłów 1992, ss. 4.

Koschna Lotta: Droga przemarszu kolumny uciekinierów z Gręboszowa, sprawozdanie .... [w] Namslauer Heimatruf nr ?. Tłum. z niem. Tadeusz Harjasz. Namysłów ?, ss. 8.

Golibrzuch August: Powrót do ojczyzny w 1945 roku. [w] Namslauer Heimatruf nr 71/72 s.13. Tłum. z niem. Tadeusz Harjasz. Namysłów ?, ss. 4.

Kalkbrunner Artur: Wyjazd. [w] Namslauer Heimatruf nr 33 s. 25, nr 35 s. 8. Tłum. z niem. Tadeusz Harjasz. Namysłów ?, ss. 5.

Kalkbrunner Artur: Krwawa łaźnia w Głuszynie. [w] Reichenbach [gazeta] z 9.02.1945. Tłum. z niem. Tadeusz Harjasz. Namysłów ?, ss. 4.

Czemu (?) przy "boisku hospicjum"? Wcześniej już było wspominane, że na boisku sportowym zakładu Bonifratrów grzebano żołnierzy radzieckich, więc pewnie o to chodzi.

 

Moja uwaga do postu 1(bibliograficznego) "Namislavii". W pozycji:

Namysłów i Wilków w roku 1945 w relacjach b. mieszkańców. Moja niewola w Namysłowie w roku 1945: [w] Namslauer Heimatruf nr 50 s. 13. + Karlschol  Gustaw: Wilków w powiecie Namysłów po upadku. [w:] Namslauer Heimatruf nr ?. Tłum. z niem. Tadeusz Harjasz. Namysłów 1992, ss. 5 + 3.
 

Autorem tekstu tekstu drugiego broszury jest nauczyciel z Wilkowa Gustaw Kartschoke ( a nie Karschol, wg Tadeusza Harjasza w maszynopisie z 1995 r. również z błędem Gustaw Karlschoke). Pełny tytuł tekstu po przetłumaczeniu Tadeusza Harjasza

:
Wilków w Powiecie Namysłów po upadku. Obserwacje i przeżycia Gustawa Karl[t]schoke, byłego nauczyciela z Wilkowa, a po wojnie robotnika kołchozowego.

Pełny tytuł oryginału:

Wilkau, Kreis Namslau, nach dem Zusammenbruch. Beobachtungen und Erlebnisse eines Kolchosearbeiters daselbst Von Gustav Kartschoke, Namslauer Heimatruf, nr 45, s.4

Link do artykułu:

http://www.namslau-schlesien.de/wilkau1945.pdf

Do tej bibliografii dołączyć można:

Rzewuski Szymon, Rok 1945 na ziemi namysłowskiej w świetle wspomnień niemieckich [w:] O ziemi twojej ci opowiem, Namysłów 2003, ss. 83-96;

Piaszczyńska Joanna, Wysiedlenie ludności niemieckiej z powiatu namysłowskiego w latach 1945-48 (w oczach Polaków), ibidem, ss. 96-122.

Szczególnie ciekawe jest to, że Szymon Rzewuski opierał się na tłumaczonych przez niego wspomnieniach innych niż te tłumaczone przez Tadeusza Harjasza, a są one wymienione w bibliografii jego artykułu.

I jeszcze jedno. Dzięki misji oficera sztabowego na polecenie samego feldmarszalka Ericha von Mansteina najszybciej - rankiem 19 stycznia 1945 r. - ewakuację ludności niemieckiej powiatu namysłowskiego przeprowadzono w Woskowicach Małych i Górnych. Mansteim ingerował, wysyłając swojego oficera pod Namysłów, bo w Woskowicach Górnych mieszkała jego teściowa pani von Loesch. Gdyby nie jego inicjatywa mieszkanców Woskowic spotkałby ten sam los co mieszkańców Głuszyny.

Ze tych relacji najciekawsze są wspomnienia radcy sądowego Partheila, który był prezesem Sądu Powiatowego w Namysłowie, nauczyciela z Wilkowa Kartschoke oraz Kalkbrennera, dyrektora szkoły ewangelickiej w Namysłowie. Oczywiście warto też przeczytać zideologizowane wspomnienia brunatnego starosty dra Heinricha.

Z sygnalizowanych nowszych opracowań warto wymienić również rozdział "Transfer ludności [w powiecie namysłowskim w latach 1945-48] prof. Jana Kęsika w mongrafii "Namysłów - z dziejów miasta i okolic", wyd. Namislavia, Namysłów 2006, ss. 306 -13.

W nim to znajdujemy na s. 306 ciekawy przypis 68:

Świadomie używamy neutralnego sformułowania "transfer", równie uprawnione mogło by być określenie wysiedlenie, natomiast nie sposób się zgodzić z pojęciem "wypędzenie", którym najczęściej posługuje się na zdefiniowanie tego zjawiska strona niemiecka. "Wypędzenie" może sugerować, iż była to akcja spontaniczna, pozbawiona podstaw prawnych - innymi słowy nielegalna. Tymczasem decyzja o wysiedleniu dotychczasowych mieszkańców tych ziem zapadała podczas spotkania "wielkiej trójki" w Poczdamie, tak więc została Polsce narzucona. Oczywiście wszystkie siły polityczne w Polsce akceptowały zasadę wymiany ludności na obszarach poniemieckich, niemniej jednak należy podkreślić, że przeprowadzona przez stronę polską - niekiedy z pogwałceniem humanitarnych zasad - akcja transferu ludności posiadała sankcję międzynarodową. O wiele bardziej uprawnione wydaje się posługiwanie terminem "wypędzenie" w odniesieniu do przeprowadzonych na jesieni 1939 r. akcji wysiedlania Polaków z obszarów włączonych wówczas do Rzeszy.

Nie wymieniłem jeszcze pracy magisterskiej choinki (nie posiadam pierwszej strony, stąd  może choinka podałby jej tytuł) z rozdziałami i podrozdziałami dotyczącymi tematu:

Wysiedlenie ludności niemieckiej i weryfikacja narodowościowa ludności niemieckiej;

Ewakuacja ludności niemieckiej;

Armia Czerwona na terenie powiatu.

Aby zareklamować opracowanie choinki, muszę podkreślić, że kiedy pisałem narrację do rekonstrukcji historycznej w Smarchowicach Ślaskich "Przełamanie Linii Barthold" najczęściej korzystałem z tych wlaśnie rozdziałów. Uzupełniłem je tylko o opracowanie Szymona Rzewuskiego i smaczki ze wspomnień namslauerów tłumaczonych przez Tadeusza Harjasza. Takich szczegółów nie zawiera jednak monografia prof. Jana Kęsika. Ponieważ wiele osób - w tym nauczycieli historyków - pytało o opracowania, z których korzystalem, więc przy okazji to czynię. Ponieważ tekst narracji budził zainteresowanie, postanowiłem dzisiaj opublikować ją na blogu.

Tytuł moich magisterskich wypocin to "Powiat namysłowski w latach 1945 – 1947.
Problemy zarządzania i zagospodarowania.", jednak tekst udostępniony to już przeróbka z 2004 (trzy lata po magisterce" - więc troszkę różnicy jest. Pisząc ten tekst (znaczy w blogu) miałem nadzieję na bardziej emocjonalne komentarze wobec publikacji namslauerów. W ostatnich dwóch latach w szkole w której uczę prowadzę akcję pod patronatem "Pamięć i Przyszłość" - "Ocalić od zapomnienia" - wspomnienia, doświadczenia osób które przybyły na Nasze Tereny z różnych części Polski dawnej i dzisiejszej. Doświadczenia straszne i nie tylko, mówiące o różnych drogach do dzisiejszych Ziem Zachodnich. Ich świadectwa powoli, nieubłaganie odchodzą w przeszłość. Warto je zapisywać i przekazywać dalej. A co najczęściej możemy przeczytać? Niemieckie żale nad utraconą ojcowizną - utraconą niewinnie, przez barbarzyńców ze Wschodu, którzy jak Piłat skazali ich na nieodwracalną każń i opuszczenie domostw. Niemcy więc Chrystusem Narodów, może tylko swojego. Relacje Niemców z "wypędzeń" liczone są już w kilka milionów. Co My zostawiamy ? Za kilkadziesiąt, kilkaset,  lat historyk czytający o przepustowości węzłów kolejniczych wokół Oświęcimia (D. Ratajczak) czy owe nieprzebrane relacje z niemieckich krzywd "wypędzonych" będzie miał spore wątpliwości co do końca II wojny światowej. Kiedy więc pojawiają się kolejne relacje namslauerów ciesze się że kolejne karty historii naszego miasta się odsłaniają (choć pisane w latach 60-tych) jednak ich ideologiczna wymowa burzy we mnie krew.

 

Te dwa teksty wspomnieniowe namslauerów, do których podał linki Choinka są jednak ciekawe. Polszyzna tłumaczeń toporna, ale dużo ciekawych faktów. Pierwsze pisane z perspektywy tego, co pozostał i widział wyzwolenie przez Armię Czerwoną, być może Ślązaka, który uważa się za wypędzonego. Podaje bardzo ciekawe fakty nie komentowane w innych wspomnieniach. "Komiendant Goroda Namsłał", major Iwan Owsianko, przybywa do wyzwolonego miasta dopiero 14 dni po wyzwoleniu. Czyli przez dwa tygodnie po 21 stycznia 1945 r. w Namysłowie panuje kompletne bezhołowie? Kto rzadzi wówczas w mieście? "Smiersz", NKWD? - bo zdaje się, że już wtedy obowiązuje godzina policyjna, a pierwsi Niemcy są więzieni w piwnicach restauracji "Pietzonka". Ponadto przynajmniej część Bonifratrów nie została ewkuowana i  pozostała w styczniu 45 r. w swoim  gospodarstwie pomocniczym.

Drugie wspomnienie pisane jest z perspektywy tego, co powrócił do Namysłowa w czerwcu 1945 r., bo został ewakuowany pod Kamienną Górę, a później pod Karlowe Vary. Ten namslauer czuję sie z kolei po wyjeździe z Polski w październiku 1946 r. uwolniony i ocalony. Akcentuje on katowanie Niemców przez polskie UB w "Bethanii" (Gimnazjum nr 2),  upokarząjace życie w tzw "getcie niemieckim", niewolniczą pracę za głodowe polskie pensje.

 W uzupełnieniu postu choinki146 # 8 dodam,że jak napisał we wstępie do swojej pracy,jej zakres chronologiczny obejmuje lata 45-47, tj. od ewakuacji ludności niemieckiej przed zbliżającą się ofensywą Armii Czerwonej, w styczniu 1945r. do sfałszowanych wyborów do Sejmu Ustawodawczego 19 stycznia 1947r. W zasadzie więc ten rok 1947 jest problematyczny ale to co podaje Choinka ,np. na ostatniej stronie swej pracy o przebiegu fałszowania referendum ludowego z 30 czerwca 1946r(słynne 3XTAK) jak i sposobach fałszowania wyborów do Sejmu Ustawodawczego w dniu 19 stycznia 1947r. na terenie powiatu namysłowskiego, to bardzo ciekawe dane.

Sprawy te wymagałyby kontynuacji i przeprowadzenia szczegółowych badań. Choinka dopiero je zaczął oraz niejako zaakcentował  i chwała Mu za to! Życzyłbym sobie aby rozszerzył swą pracę właśnie o te sprawy jak i cały rok 1947. Niewątpliwie stać Go na to i ma w tym kierunku ogromny potencjał.

Cześć Choinko

Zgadzam się z Tobą. Niemcy ( głównie starsze pokolenie) tak naprawdę ciągle pozostają narodowcami. Z wielkim żalem wypłakują co to ich spotkało w 1945r, jaka to krzywda stała się im i ich dzieciom. Obłuda! 

Spotkała ich po prostu  kara, kara za to że rozpetali w Polsce i Europie piekło. Skutki tego szaleństwa widoczne są po dzień dzisiejszy. Owszem teksty te mają pewnie jakąś wartosć historyczną (jak pisze Entedy), ale jest to przekaz przede wszystkim emocjonalny. Niech ci, którzy tak dzisiaj wypłakują o swoich krzywdach tu na ziemi namysłowskiej,poczytają relacje masakr przeprowadzanych na ludności polskiej w latach 1939-45. 

Moi dziadkowie też zostali w 1939r wypędzeni ze swojej wioski, przez rok tułali się po obozach i innych miejscach. Dom ich zajął Niemiec.  Może tym całym namslauerom wysłać wspomnienia Polaków, tych wypędzonych, tych którzy przeszli przez obozy śmierci albo tych którzy w czasie wojny stracili WSZYSTKICH swoich bliskich. Pozdrawiam !

A oto i nowy tekst namslauerów dotyczący dzisiejszego szpitala czyli obiektu prowadzonego przez Braci Miłosiernych. Oto i link (pdf): http://www.namslau-schlesien.de/krueppelheim_pol.pdf

Dla ciekawych (mam na myśli głównie entedego) - razem z Chesterem dotarliśmy do bardzo ciekawych informacji na temat dziejów obiektu już po rozpoczęciu procesu Ojców Bonifratrów. Niedługo może coś wyskrobiemy.

Z polecanego przez Ciebie, choinko , tekstu wspomnieniowego ojca Juventiusa Ziemby z 1962 r.  ciekawy jest np. ten fragment:

Nasi Miłosierni Bracia [Bonifratrzy] - jak wszyscy namysłowianie - potem dzieli ten sam los. Ostatni z nich pozostali w Namsłowie i mieszkali ściśnięci w naszym budynku gospodarczym nad ulicą [w gospodarstwie przy ulicy Oleśnickiej 25]. W łóżkach piętrowych leżeli jeden nad drugim i obserwowali budynek [Kruepelheimu],  w którym pracowali tylko z oddali. Potem nawet ich wygnano i musieli uciekać na Zachód.

Sprawa tużpowojennego losu Bonifratrów  zaczyna się powoli klarować. Kiedy Rosjanie przejmą budynki konwentu-również niemieckiego szpitala wojskowego, przeniosą niemieckich Bonifratrów do ich gospodarstwa rolnego. Stąd w Twoich notatkach będą pojawiały się dwa adresy ich zamieszkanie - Oleśnicka 10 oraz 25. W konwencie przy Oleśnickiej 10  mieszkają inni zakonnicy niż przy Oleśnickiej 25. Czy są to tylko Polacy oraz  pozytywnie zweryfikowani Ślązacy? Między innymi w chwili wyzwolenia mieszka w konwencie (pod 10.) o. W. Florczak i poszukiwany przeze mnie ks. Edmund Jankaniec.