Polecane firmy: Klub Biznesu Biznes.Space

W poszukiwaniu "Adolf Linie" i miejsca zamachu - "poetycki" reportaż

Chciałem wczoraj jechać w samą paszczę powiatowego lwa. Zobaczyć, jak wyglądają i jak są pielęgnowane dwie głuszyńskie mogiły ze stycznia 1945. Pierwsza zbiorowa mogiła znajduje sie u zbiegu dróg: Rychtal - Głuszyna - Drożki. Pochowano w niej 22 zabitych przez Rosjan głuszynian. Między innymi więzionych w stodole proboszcza żołnierzy AK - powstańców warszawskich oraz trzech Ślązaków - Palkę, Gerharda, Wolnego. Myślę sobie - ci ostatni to przynajmniej mają swoja tożsamość. A pozostali? Ta śląska trójka nie należała do pupilów nazistowskiego reżim, bo ci drudzy, bojąc się rozliczeń, zdążyli odjechać w pierwszej fali ewakuacyjnej.

22 ofiary "Krwawej Głuszyńskiej Łaźni". Dlaczego nie wspomina się, kim byli zabici? Relacje są niepełne i sprzeczne. Ofiar musiało być znacznie więcej. Pewnie ponad setkę ciężko rannych odwieziono do zmilitaryzowanego szpitala w Namysłowie. Ilu z nich zmarło wskutek cięzkich ran postrzałowych? Kim byli i gdzie zostali pochowani?

To bardzo ciekawe, że w miejscowości, gdzie w czasie II wojny światowej mieścił się obóz dla żołnierzy września 39 roku  i powstańców warszawskich swoją "paxowską" firmę - INCO Głuszyna - ulokował chyba sam generał Iwan Sierow. Wysoki oficer NKWD, który zajmował się rozbijaniem polskiego podziemia. "Ojciec chrzestny" Bolesława Piaseckigo i jego PAX-u. Później szef KGB w latach 1954-58.

Druga mogiła znajduje się "w lasku" [dzisiaj lesie] przy drodze prowadzącej z Głuszyny do Drożek. Pochowano w niej co najmniej 30 osób. Zdecydowana większość to młodzież "Hitlerjugend", która wspólnie z pracującymi przy kopaniu więźniami powstania warszawskiego próbowała stąd uciec do lasu.

Kapitan Żbik nie był zainteresowany zbytnio tymi historiami. Jego fascynują komandosi i paintbaal. Nieudany zamach na Hitlera i "Amerikę". Pojechaliśmy więc do Czarnej Wody (Schwarzwasser) pod Murowem.

Czarna Woda to niewielki przysiółek - kilka gospodarstw. Najlepiej zajechać tu od strony Murowa. Droga od Pokoju - skręcamy na rondzie w ulicę Wolności, tę wiodącą do ciekawego cmentarza katolickiego, jest raczej bardzo dziurawa. Miała być już jesienią remontowana. Widzimy dobry asfalt od strony Murowa. A w głębi, przy ciekawej starej stodle, stoi nasza mazda. Nie trafiliśmy z pogodą. Siąpił deszczyk. Ale dla tropiciela i obserwatora tajemnic ziemi namysłowskiej to żadna przeszkoda. Tropiciel to oczywiście nieco leniwy Kapitan Żbik, a obserwator to niezmordowany i - nie wiem czy skromny - Wasz entedy.

Nie było łatwo tu trafić. Ale gdy to się udało, poczuliśmy się jak w "sanktuarium natury". Przypomnijmy, że w tym miejscu miał zginąć jesienia 1941 roku Hitler. "Cudownym" zbiegiem okoliczności w powietrze wyleciał podążający na front transport wojskowy. Zginęło tutaj 430 żołnierzy Wehrmachtu. Jak widać na załączonym obrazku, o to sanktuarium torowo-leśne dba nie tylko matka natura. Eszelon wiozący pewnie z Jastrzębia amunicję i żołnierzy na front musiał detonować niczym mały wybuch jadrowy - 430 ofiar to rzeź i katastrofa.

I na "sanktuarium" co jakiś czas pada przeszkoda. W oddali zwalony pień drzewa. Kontemplując tę przestrzeń i tajemnice "natury", w tej świątyni dumania, zastanawiałem się, gdzie, na jakiej stacji, mijance Hitler widział potężny wybuch, a raczej szokujące fajerwerki? W Pokoju (Carlsruhe - oazie ciszy i harmonii, miejscu wiecznego spoczynku wirtemberskiego wodza)? Może jednak "Amerika" Hitlera nie wyruszyła z tunelu w Jastrzębiu? Wszak niebo nad Stobrawskimi Borami nie było po ataku na ZSRR tak spokojne i znajdowało się w zasiegu bombowców produkcji amerykańskiej, które w ramach umowy "Lend-lease" mogły dotrzeć do ZSRR i na Ślask, np z brytyjskimi pilotami. Cała Luftwafe rozpoczęla przecież bitwę o Anglię. A na wschodzie pozostały tylko raczej szturmowe samoloty.

Wysoki nasyp "sanktuarium" ma ok. 2,5 m wysokości. nadaje sie świetnie na wykolejenie wagonów. Później w Krzywej Górze znaleźliśmy potwierdzenie, że w tym miejscu w 1941 roku wyleciał w powietrze wojskowy transport. O wszystkim tylko jedym zdaniem "rzekoł" senior Stueller. Poleciły go pikne "dziołchy", które ani w ząb nie rozumiały już "piknej szląskiej godki". "Godołech, jerunie, pierunie, z onklem Stuellerem po naszemu, tzn po polsku". Wyglądałem trochę jak polski agent i komandos - zielona czapeczka, zielony kapturek i stylowa ochroniarska kurtka, niczym stary zaprawiony w bojach twardy i zdrowy "borowik". Przestraszył się. Nic nie widział, nic nie słyszał, nic nie mówi i nie będzie mówił. PRL nauczyl go dużej rezerwy wobec takich obcych, a poza tym: "On nie bedzie godoł s tokim Pollokiem". Jak to możliwe, nie rozumiał nawet, co znaczy "Schadhalterweg", a przecież "dziołchy" sugerowały, że wszystko wie i pewnie oprowadza niemieckie wycieczki.

Coworkingowa przestrzeń w mieście
Klub Biznesu Biznes.Space

Wysoki nasyp widziany z brzegu ładnej rzeki. Nie ma jej na żadnej z polskich map, a przecież jest tak samo urodziwa i duża jak Budkowiczanka. Nazwa miejscowości-przysiółka sugeruje, że pewnie kiedyś się nazywała Czarna Woda (Schwarz Wasser). Nazwa zakazana, czy co?

Żelbetowy most pancerny nad "Czarną Wodą". Na mapie zaznaczony jako przepust wodny. A mógłby po nim przejechać najcięższy czołg. Zresztą tym nasypem linii kolejowej poszło na Śląsk Opolski  radzieckie natarcie. Ono zadecydowało o Losie Górnego Ślaska. W dniu 21 stycznia 1945 r. saluty armatnie w Moskwie świętowały jego zdobycie właściwie bez walki.Górny Ślask miał być radziecko-polski. Dolny Ślask radziecko-niemiecki. I tu zaczęły  się nie tylko partzanckie i akowskie, ale polsko-niemiecko-radzieckie problemy.

 

Kiedy jesteśmy na moście "Czarnej Wody",  Kapitan Żbik, jak stary saper i komandos, mówi z wyczuciem: - Tu założyłbym ładunki. Chyba się nie myli, bo obok mostu znaleźliśmy jego granitowe stare elementy. Ale czy ten pancerny żelbet nie pochodzi z czasów PRL-u? W rzece jakby panceny grill transportera wypłukany przez powodziowa wodę z fundamentów nasypu albo okienko bydlęcego eszelonu? Przy końcu "sanktuarium" znaleźliśmy sześć betonowych podstaw, co 5 m. Czyżby podpory drewnianego  pomostu dla świty Hitlera, która tu rozpoczynała niegdyś rozkoszny spacer po lesie. Tak prawym brzegiem "Czarnej Wody" - pieknej jak Budkowiczanka, by mostkami dotrzeć do "Adolf Linie", zatrzymac sie po drodze przy Schadhalterweg. I wsiąść do swojego sześciokołowego mercedesa czekającego już w Krzywej Górze, by podjechać do swojej ulubionej karczmy. Coś o niej mówił nam przesypmatyczny i uczynny młody "Polok". Zaprosił nas na pogawędkę z dziadkiem w Zagwiździu. Numeru chałupy i nazwiska nie wyjawię, bo senior don Stueller - "namówiłby go" do swojskiego milczenia.

 

 

 

Dodanych komentarzy: 18

Świetnie opowiedziana historia. Zazdroszczę Wam tych wędrówek w czasie i przestrzeni.

Tam się nas nie spodziewają. Może znajdą się rozmowni i otwarci głuszynianie. Chciałbym poza tym sfotografować stodołę proboszcza, plebanię, mogiłę I - pewnie anonimowy przydrożny krzyż. Dzisiaj już nie, bo muszę dobrze okopać się do pracy w  szkole. Ale moglibyśmy jechać we wtorek. Na przykład o 12.00. Interesuje mnie ta mogiła II - młodych Niemców, którzy bohatersko odmówili walki i razem z powstańcami warszawskimi usiłowali uciec.

Interesujące będzie INCO. Ciekawe, jacy ajenci dostali go w dzierżawę? Co stało sie z parkiem maszynowym zakładu. Widzę, że jakoś uszczelki opłaca się produkować - patrz zakładzik przy PZMocie. Co głuszynianie sądzą o upadku swojego zakładu-żywiciela, zakładu-źródła siły i zamożności tej wioski?

Zrobimy życiowy, a nie poetycki reportaż. "Sławik", co Ty na to?

P>S> Na poniedziałek mam poza tym ciekawy plan. Czy masz zaplanowany na ten dzień kalendarz.?  Ale o tym w e-mailu. Będzie jeszcze ciekawiej.

Jestem jak najbardziej za! W tej chwili jestem w podróży i w Namysłowie będę we wtorek rano. Niestety do tego czasu też będę odcięty od sieci.

Świetna historia- fajne zdjęcia. Jako czytelnika interesowałby mnie historia kolei w Namysłowie ( np stan torowiska w powiecie). Ciekawą historia byłby reportaż o Jednostce Wojskowej w Jastrzębiu

Młody Anonimie, świetne pomysły. Ale czy pozwolą napisać coś o Jastrzębiu? Mnie interesuje stan masowych grobów. Są nawet prace magisterskie poświęcone jednostce. To nie jest to chyba aż tak tajne...

Napisałem kiedyś taki reportaż krajoznawczy. Ostatnio pokonałem z Kapitanem Żbikiem  tę trasę. Od dworca w Dąbrowie Namysłowskiej do torowiska nad Stobrawę. Powtórzę go. Ale scenariusz i scenografia będą precyzyjniejsze. To, co zobaczyłem, to katastrofa. Dziesiecioletnie brzozy zarastają torowisko. Niedługo trudno będzie się tędy przebić nawet czołgom. Zresztą utkną na "spróchniałych" i "zbutwiałych" mostach i mostkach. Drogi specjalnie rozkopane koparkami. Aby nikt nie mógł się tu dostać. Szalejąca dyrekcja Krogulnej? Tereny tak urodziwe pod względem krajoznawczym odcięte do świata. Myślę o najpiekniejszym jazie poniemieckim na Stobrawie. Widoczne jeszcze na starych peerelowskich mapach drogi przestały praktycznie istnieć. Dziwne, ale to, co jest najpiękniejsze w Stobrawskim Parku Krajobrazowym jest zakazane: "Teren hodowlany - wstęp wzbroniony".

Wracając do stanu torowiska, to jest ono w poważnej części rozkradzione. Nie wiem, jak marzono o uruchomieniu linii kolejowej Namysłów-Jełowa-Opole.  Ciekawe, że czołgi i pociągi albo pociągi z czołgami dojadą tu z przeciwnego kierunku, z północy. Opole - Jełowa - Czarna Woda, czyli Schwarzwasser. Czyżby opolanie zwietrzyli biznes na wycieczkach do miejscu zamachu na "Amerikę". To nielada atrakcja turystyczna dla Europejczyków, którzy nie zaliczyli jeszcze tego miejsca zamachu na Hitlera.

A my, jak te ciołki, damy się wyportkować w turystycznym biznesie? Mamy trasę stokroć urodziwszą. Dwukilometrową groblę kolejową na dwóch stawach. Nieprawdopodobne mostki i mosty. Niezwykłe ptactwo. Aleje dębowe nad stawami. Piękniejsze dzisiaj niż te, które tak podziwiali Karol Maria Weber tworzacy w Pokoju "Wolnego strzelca" oraz miłośnik jego muzyki Adolf Hitler.

Hm, może to nie do tematu, ale tak się zastanawiam co by mógł oznaczać wyraz: "Schadhalterweg" ...
Czy wie to ktoś ?

Sciągnąłem z sieci mapę sztabową z 1885, aktualizowaną w 1929 roku (Szukaj w sieci Kup 5173). Jednak się pomyliłem. Adolf Linie przecina nie Schudhalterweg - tylko Schulhalterweg (szkolną linię zatrzymania). Adolf Linie to na mapie aleja drzew liściastych. Trzeba będzie zwrócić się do dra Krzysztofa Badory, znawcy Stobrawskiego Parku Krajobrazowego oraz kompleksu parkowego w Pokoju. Co to za nazwa pamiątkowa? Czy związana jest z biografią Hitlera? Raczej nie. Wobec tego, jakiego Adolfa czcili Prusacy przed Hitlerem? Może generała Gustawa Adolfa Henckla Donnersmarcka z Grambschuetz (Gręboszowa), który szkolił żołnierzy landwehry w 1813 roku. Za mało wiem.

Imię Adolf - nordyckie - znaczy tyle, co szlachetny wilk. Takim idolem protestanckich Niemców w okresie wojny 30-letniej był - również na Śląsku - król Szwecji, Gustaw Adolf. On jest autorem słynnej niemieckiej sentencji widniejącej na pasach żołnierzy Wehrmachtu: Gott mit uns (Bóg z nami). Wirtembergowie do Połtawy wiernie współpracowali ze Szwecją, patrz losy Maksimiliana Wirtemberskiego, dwudziestoletniego przyjaciela Karola XII, który został pochowany w kościele ewangelickim w Byczynie.

Gustaw Adolf również musiał być czczony w nazistowskich Niemczech i Pokoju (Carlsruhe) Wirtembergów. W Niemczech i na Ślasku w oresie wojny trzydziestoletniej i później myślano tak:

Inwazja szwedzka w Niemczech i na Śląsku to wojna sprawiedliwa, a sam Gustaw Adolf jest wybawcą uciemiężonych niemieckich protestantów, Lwem Północy - aluzja do Lwa Judy przybywającego wspomagać sprawiedliwych. Wierzymy w przepowiednie Paracelsusa - "Oto pojawi się Lew z Północy, który pobije Orła (Cesarza)".

Taki przekaz trafiał szczególnie do niemieckich elit protestanckich, które nienawidziły katolickiego cesarza. Wallenstein - generał austriacki - komentował wyniki pracy propogandzistów protestanckich: "Niemcy oczekują króla Szwecji jak Żydzi swego Mesjasza".

[cały styl myślenia za Wikipedią - haslo: Gustaw Adolf, król Szwecji]

To może jest to również wyraz kultu Gustawa Adolfa, króla Szwecji. Może i pośredniego kultu, bo Gustaw Adolf Henckel v. Donnersmerck przejął ideologicznie jego imię.

Adolf Hitler jest przecież idologicznym potomkiem i spadkobierca tej tradycji. Jak miałby tu nie spacerować. I samotnie, i ze swoją świtą. Tu na styku Wschodu i Zachodu, Północy i Południa usypywano i stawiano w przeszłosci różne symboliczne groby  - nawet i tatarskie, i szwdzkie. Tu miał znaleźć swój grób także Hitler. Pochówku mieli dokonać współpracujacy z Watykanem i SOE polscy "Muszkieterowie". Kto ostrzegł i ocalił Hitlera? Stawiam na podwójnego rosyjsko-niemieckiego agenta w szeregach SOE.

To dobry pomysł. Ale dlaczego do tej pory nie zrobił takiego sensacyjnego programu o pierwszym - co prawda niuedanym - zamachu na Hitlera? Przecież to gotowy hit na co najmniej skalę kraju! Jeśli nie przyjedzie zaprosimy konkurencję z TVP Polonia.

Współpracowałem kiedyś przy pewnym projekcie promocji jednego z dolnośląskich miast. Miasto, jak i jego okolice ma bogatą historię, zwłaszcza z okresu II wojny światowej. Pomysł był taki, by pana Wołoszańskiego namówić do współpracy pry promocji. Dlaczego o tym wspominam? Bowiem chciałem zauważyć, że w dzisiejszych czasach obowiązuje trochę inny mechanizm. Zwykle to zainteresowane samorządy ustawiają się w kolejce i zabiegają o takiego pana redaktora (nie jest to łatwe, go namówić). To jest przykład tzw. media relations (służby prasowe rodzimych urzędów wiedzą o co chodzi?). Nowoczesne miasto, gmina, czy powiat (a nawet województwo) świadomie budujące swoją markę wychodzi z odważnymi projektami poza swoje granice. A u nas? Kiełbasa na browarkach i piwo na dożynkach (albo na odwrót)...

No to wobec tego Wołoszańskiemu poprzewracało się w głowie. Syfon, woda sodowa. Czy nie lepiej wobec tego zaprosić do współpracy młodych filmowców. Oni będą zainteresowani tym, aby przy okazji promowania swojej osoby promować nasz intrygujacy namysłowski sensacyjny temat. Temat w historii polski niezwykly i krajoznawczo nieznany. Musimy z tego zrobić nie tylko świętość, ale i uczciwy biznes. Czas na mentalne zmiany.

Chodziło mi tylko o to Entedy, że w taką akcję powinny być zaangażowane samorządy, które postępują zgodnie z wcześniej przyjętymi strategiami promocji. Powstanie (może) jeden program, a potem co? To musi być cały szereg działań, by promocja chwyciła. No i nie ma się co obrażać na Wołoszańskiego. Tak jest skonstruowany świat mediów.

Spóźniliśmy się - jak zwykle. Właśnie dzisiaj, na TVP Historia - dziwnym przypadkiem(?) - był emitowany program Wołoszańskiego o zamachach na Hitlera. Mówiono w nim bardzo ciekawie o zamachu polskiej organizacji podziemnej "Gryf" na pociąg "Amerika" Hitlera. Zamach miał miejsce na Pomorzu, już po klęskach Niemców pod Stalingradem.

Ja najpierw chciałbym podjąć problem marketingu, promocji naszego miasta i powiatu. Tak się składa, że marketing żeruje na myśli naukowo-historycznej, krajoznawczej regionu, małego regionu. Jednym słowem trzeba wiedzieć, co promować, a czego nie. Bo to na przyklad szkodzi naszym ludzkim - społecznym i narodowym interesom. Te kwestie rozstrzygać powinny naukowe elity. A jeśli i one są skorumpowane i skorodowane? Chore i poronine są później nasze biznesy i marketingi.

Kwitując krótko, władza samorządowa nie ma wyczucia, co promować. Wygląda też na to, że gardzi lokalną myślą historyczno-krajoznawczą. Świat wiedzy historycznej i krajoznawczej ziemi namysłowskiej wymaga promocji. Nie jestem zazdrosny, ale czytałem wiele dekadenckich, doskonałych warsztatowo, ale miałkich ideowo wierszy młodych namysłowian. Dlaczego wybrano taką humanistyczna formę promocji?  Dlaczego młodzi pisarze stali się pieszczochami samorządu? To też dla mnie część feudalnego rytuału. Pieszczoch-pisarz zostanie kiedyś namaszczony przez dziadka, by przejąć władzę. Dla starego Boryny Antek będzie zawsze zagrożeniem i niebezpieczeństwem detronizacji. Jakiś Borowy musiałby go dla ozdrowienia społecznego zgładzić? Niekoniecznie, w drodze demokratycznego wyboru mogłaby go zhołdować lokalna wspólnota. Po co? Dla zdrowia i promocji regionu.

Jesli chodzi o zamach Hitlera na Pomorzu, to w filmie Wołoszańskiego znalazła sie podparta dokumentami wiarygodna hipoteza, że zamach na Hitlera i jego "Amerikę" - organizowany przez polską strukturę konspiracyjną "Gryf" na Pomorzu - został odwołany przez Churchilla. Podczas dyskusji z oficerem SOE doszedł on do wniosku, że Hitler jest najwygodniejszym dla sprzymierzeńców przywódcą Niemiec. Działa on wyniszczająco na swój naród. Do tej koncepcji - czyli odwołania zamachu przekonał go wpływowy oficer SOE. Churchill jako gracz postanowił także przetestować przywódców koalicji antyniemieckiej - przede wszystkim Stalina i jego służby wywiadowcze. Co to oznacza - Wołoszański tego nie wyjaśnia - brak źródeł, które pozostają utajnione. Czy to oznacza, że przy okazji sprawdzano, kto jest agentem sowieckim w SOE?

 

Byłem ponownie z synem w Czarnej Wodzie. Poszukiwania wykrywaczem metalu nic nie dały. Adolf Linie, aleja liściastych drzew, została wycięta. Dzisiaj już nie istnieje. Pozostały tylko solidne przepusty wodne na ścieżce spacerowej.

Ponieważ w ciągu jednego dnia artykuł "<<Amerika>> Hitlera w Jełowej  przeczytało 100 osób, a tekst "W poszukiwaniu <<Adolf Linie>> i miejsca zamachu" 90 czytelników, chciałem zamieścić link do portalu Searchengines.pl

Można tam znaleźć ciekawy artykuł. Link nie działa jednak efektywnie. Trzeba przez wyszukiwarkę "Google" wrzucić tekst Rafał Brzeski Polski zamach na Hitlera. Jest nam przyjemnie, bo tekst entedy'ego z Namyslowian.pl - "<<Amerika>> Hitlera w Jełowej" wyskakuje zaraz jako drugi.

P>S>1 Zdaje się, że na artykuł z Google można wejść tylko raz, potem trzeba się rejestrować i logować.

P>S>2 Tekst "Polski zamach na Hitlera", który potwierdza że I zamach na Hitlera miał miejsce pod Czarną Wodą k. Pokoju napisał historyk DR Rafał Brzeski, a Bogusław Wołoszański, który w filmie opowiada, że zamachu dokonano na Pomorzu,  jest tylko dziennikarzem.

Po tym tekście Leszka Adamczewskiego "Tajemnice zamachu na Hitlera" zwątpiłem w wersję dra Rafała Brzeskiego, że zamachu próbowano dokonać na południu Polski w Borach Stobrawskich  pod Czarną Wodą za Pokojem. Wersja Pomorza - jako miejsca kolejnych planowanych zamachów - jest bardziej prawdopodobna i lepiej udokumentowana. Ale może zamach na Hitlera planowano i za Pokojem, skoro polski ruch oporu zorganizował w czasie wojny zamach na żołnierzy niemieckich na dworcu w Breslau?