Żołny są jednymi z tych ptakow przez które zacząłem baczniej przyglądać się otaczającemu nas światu. Mimo iż nigdy do tej pory ich nie widziałem, tęskniłem za nimi. Chciałem na własne oczy zobaczyć ten fenomenalnie różnobarwny cud natury, który jako dziecko widywałem w filmach przyrodniczych. Nie sposób widząc tego ptaszka nie zakochać się w feerii kolorów, które nie wiadomo w jakim celu wyposażyła go natura. Przez wiele, wiele lat z bólem w sercu oglądałem filmy przyrodnicze z "ciepłych krajów" zdając sobie sprawę ,że wielu cudów natury nie będzie mi dane w życiu oglądać. Żołna była jedym z takich ptaków. Jej ojczyzną jest Afryka ale na czas godów przenosi się, podobnie jak bociany w inne rejony. W latach 60-tych XX w. odkryto w Polsce w okolicach Przemyśla jedyne przez wiele lat stanowisko żołny. Stosunkowo niedawno zaczęły docierać informacje o pojawianiu się żołny w innych rejonach południowej Polski. Wg danych komisji faunistycznej z 2010r. na terenie polski gniazduje ok 100 par tych kolorowych ptaszków i ich ilość w ostatnich latach stale rośnie. Ich gniazda to norki wygrzebane za pomocą dzioba często na długość 1-2m w piaszczystych urwiskach. Często są to miejsca gdzie wydobywa się piasek. Legalnie lub nie. Warto się rozglądać w okolicach gdzie takie formy terenu występują bo może zdarzyc się okazja na ujrzenie tego przepięknego najbardziej kolorowego z Polskich ptaków.
"Moje" żołny znalałem w internecie. Żołna pomimo, że jest jej coraz więcej wciąż jest gatunkiem zagrożonym w Polsce, i żaden szanujący się przyrodnik nie zdradzi lokalizacji nowej kolonii. O tych najbardziej znanych wiedzą wszyscy zainteresowani temtem. Już myślałem ,że będę musiał jechać na drugi koniec Polski żeby oglądać te klejnociki, ale przewertowałem wszystkie dostępne w sieci informacje i ich strzępki poskładałem w całość. Okazało się, że nie muszę nigdzie daleko jeździć, że raptem 40 km od Namysłowa jest niepewne stanowisko. Dzielę się tą informacją ze znajomym, wsiadamy w auto i po 30 minutach jesteśmy na miejscu. Wysiadamy i od razu po otwarciu drzwi dobiega nas nieznany trel. Rozglądamy się wkoło i ... są . Miód dla oczu. W końcu jedno marzenie się urzeczywistniło. Afryka przyleciała do Polski ze swoimi rajskimi kolorami i egzotyczną melodią. Początkowo siedzimy i napawamy się widokiem, liczymy ile ich jest. Doliczyliśmy się 11 szt. . Przy dobrych układach oznaczałoby to 5 par. Nieźle. Ale na łączenie w pary jeczcze za wcześnie i trudno cokolwiek powiedzieć. W trakcie obserwacji stwierdzamy, że dość często przysiadają na kilku gałązkach. Decyduję się na rozstawienie sprzętu przy jednej z nich. Nie musiałem długo czekać. Po kilkunastu minutach siada jedna i w końcu mogę w bezpośredniej bliskości podziwiać jej kolory, jej egzotyczny śpiew, jej wspaniałość. Podrywa się do lotu, lata przez chwilę ze swymi pobratymcami i znów wraca na tę gałązkę. I znów napawam się widokiem. Cudo.
Postanawiamy powrócić tu za jakiś czas , gdy ptaki połaczą się w pary . Niestety deszczowa pogoda pokrzyżowała wszelkie plany na zdjęcia. Byłem tam jeszcze dwa razy ale chłód i deszcz nie sprzyjały ciepłolubnym ptakom. Jedyny plus tej pogody to , że doskonale było widać które norki zostały zajęte lub wydrążone na nowo. Kopczyki świeżego piasku pod otworami wskazywało na to, że trzy norki są czynne. Tu i ówdzie było mówiono o tym ,że lęgi owadożernych ptaków są zagrożone z powodu deszczów; żołn również. Ale najgorsze miało dopiero nadejść ,coś wiele gorszego od ulewnych deszczów.
Żołny na swoją kolonię wybrały nieczynne wyrobisko piasku. Tak się przynajmniej zdawało. Pozarastane brzegi skarp wskazywały na to , że od dawna nie czerpano stąd piasku. Podczas mojej ostatnej tam wizyty przed wyjazdem na urlop włosy stanęły mi dęba gdy ujrzałem co się wydarzyło. Z 3/4 wyrobiska został pobrany piach , również z części gdzie znajdowały się dwie norki. Przetrwała na szczęście jedna umiejscowiona nieco z boku. I co najważniejsze odbywało się tam karmienie. Oboje rodzice co rusz wlatywały do jamki z pełnymi dziobami. Udało się choć jednej parze wyprowadzić lęgi ale jak liczny nie wiem. Wyjechałem z rodziną na urlop a po powrocie żołn już nie było. Już odleciały do swojej Afryki. Mam nadzieję, że powrócą w maju w to samo miejsce, niezrażone tym co się stało w ubiegłym roku.
Wszystkie zdjęcia powstały w trakcie pierwszego,odkrywczego wypadu. Na lepsze mam nadzieję w tym roku.
Dodanych komentarzy: 3
Re: Skrzydlate klejnociki
Piękne te żołny. I rzeczywiście wielki żal zniszczonych lęgów. Byliśmy tam z Milo już po dzikim kopaniu piasku. Zamiast "skrzydlatych klejnotów" - stara koparka. A para ptaków siadywała z dala od norek na linii energetycznej. Zdjęcia piękne - jak ptaki.
Re: Skrzydlate klejnociki
Witam.
I po raz kolejny ciekawa relacja. kocoor gdzie byłeś jak Cię nie było?
Jeżeli koparka zniszczyła lęgowisko tych pięknych i będących pod ścisłą ochroną ptaków to może trzeba to gdzieś zgłosić?
Re: Skrzydlate klejnociki
O zaistniałej sytuacji oczywiście poinformowałem. Na naszym terenie nie ma organizajcji , która zajmowałaby się stricte ochroną żołny. Sa takie na terenach gdzie jest jej wiecej. Skontaktowałem się z nimi i odesłali mnie do wrocławskiego towarzystwa "ProNatura". Obiecali pomoc gdyby ptaki w tym roku się pojawiły.