Polecane firmy: Szybkiedomy.pl

Praca na produkcji? Warto zacząć w fabryce TOYOTA

Titus Tommy Gunn: "La Peneratica Svavolya"- recenzja

Titus Tommy Gunn: "La Peneratica Svavolya"- recenzja

„Titus Tommy Gunn to nie projekt... to band !!! ma kontrakt na 3 plyty - oczyviscie jak ktos kupi pievsza ;))))
jak mavia Lemmy: vciagnijcie svoja flage na maszt i zobaczymy kto jej oddaje honory..."

Titus

Czyli jesteśmy świadkami powstania nowego zespołu. Niby nic, ale wiedząc, kto jest jego frontmanem możemy zacząć się bać. Mowa oczywiście o Tomaszu Titusie Pukackim, jedynym w swoim rodzaju, największym „rock n’ rollowym kowboju” na naszym rodzimym rynku, wokaliście i basiście Acid Drinkers, który współpracował ze wszystkim, albo chociaż z większością polskich artystów (powtarzam: artystów). Oprócz Titusa, w składzie jest też Tomasz Lemmy Olszewski (nie mylić z tym z Motorhead) znany z Turbo i Creation of Death oraz niejaki Viking- perkusista grający w Heavy Weight i Short Fuse.

„La Peneratica Svavolya” jest pierwszą płytą w dorobku Titus Tommy Gunn. Z pewnością nie jest to album przełomowy, ani odkrywczy. Po prostu, sympatyczne metalowe granie w stylu Motorhead. Zresztą nie ma się, co dziwić, „Motor” jest jedną z ulubionych kapel Titusa.
 
Pierwszym utworem na płycie jest „The Bitch is (still) dead”. Spodziewałem się, patrząc na tytuł, mocnego uderzenia. Jakież było moje zdziwienie, kiedy usłyszałem instrument brzmiący jak arabski sitar i solówkę wokalną Titusa. Następnie piękne „thanks Roger” i zaczęło się. Porządny heavy metal, świetna solówka i refreny. Jeden z lepszych kawałków na płycie.
 
Następnie jest „Varran’s 10”. Słuchając tego kawałka mam mieszane uczucia. Szybki, mocny, ale jednocześnie nijaki. Pogłos przy wokalu jest dziwny- ale to może tylko moje odczucie. Podsumuję krótko, średni.
 
Kolejny utwór to „Awakening”, zdecydowanie najlepszy utwór na płycie. Całość zaczyna się basowym riffem,
zupełnie jak w Motorhead, potem jest wpadający w ucho motyw gitarowy i lokomotywa się rozpędza. Dynamiczna zwrotka, genialny refren i to zwolnienie w środku piosenki. Mistrzostwo świata. Mój numer jeden w tym wydaniu.
 
Po świetnym „Awakening” następuje bardzo nijaki i „szary” Scarass. Po prostu mi ten kawałek nie leży.
 
„Grand Snow Gorilla” jest jedną z najsympatyczniejszych piosenek na płycie. Zaczyna się bardzo leniwie, basowo. By potem wgnieść nas w fotel, łóżko czy w cokolwiek, na czym siedzimy lub leżymy. Solo oczywiście świetne. I końcówka, znów błogie lenistwo. Bardzo dobra piosenka. No i to „szalalalala” na końcu…
 
Następny, „Vein calls: Eat!” to specyficzny kawałek. Dobry początek, mocny kop i świetne refreny w których absolutnie nie jesteśmy w stanie nadążyć za tekstem. Basowy bridge i jesteśmy w domu. Kolejny dobry kawałek dodany do mojej playlisty.
 
Patrząc na tytuł, „One Scotch Please” nie zdziwiłem się, że taki numer znajduje się na płycie Titusa. Spodziewałem się czegoś w stylu „Whiskey in the jar” Thin Lizzy. No i rzeczywiście, początkowy riff, rzeczywiście jakiś taki, szkocki. Ale to może tylko moje wrażenie. Tak czy inaczej, bardzo przyjemny i melodyjny kawałek. Bardzo ciężko go opisać, po prostu trzeba posłuchać.
 
„The Singer” to chyba najsłabszy kawałek na płycie, nie ma tego czegoś, wręcz czasem denerwuje. Oczywiście, można do niego przytupać nogą albo pomachać dynią, jak ktoś woli, ale nie jest to majstersztyk i geniusz.
 
Nastepny „Big Brutal Swings” to kawałek, który promował płytę na MySpace i wrzucenie go na stronę było naprawdę dobrym posunięciem. Po prostu wspaniały, smakuje mi mniej więcej jak kawałki z „Amazing Atomic Activity” Acidów, a to znaczy, że jest naprawdę dobry. Z tego co widzę ,wciąż jest na MySpace, więc można posłuchać.
 
I ostatni kawałek w albumie, ciężki „ As long as you”, po tytule spodziewałem się czegoś w rodzaju spokojnej rockowej piosenki, bo o ckliwą balladę Titusa bym nie podejrzewał. Mocny, mający kopa kawałek. Perfekcyjny na zakończenie płyty, zwłaszcza wyjście z szybkiej partii i outro na końcu piosenki. Po prostu: "I sold my soul..."
 
Podsumowując, albumowi „La Peneratica Svavolya” nie można odmówić spójności. Każdy kawałek zachowany jest w podobnym stylu. Przemyślane kompozycje, bardzo dobrze zagrane i nagrane. Widać, że mixem i masteringiem zajmował się specjalista (odpowiedzialny m.in. za ostatnią płytę AD „Verses of steel”). Wokal Titusa brzmi świetnie i dalej raczy nas swoją genialną angielszczyzną. Zauważyliśmy kiedyś ze znajomymi, pewnego rodzaju zależność, że jeśli frontmanem grupy jest basista, to ścieżka basu jest wyeksponowana. Nie inaczej jest tutaj, to bas jest tutaj instrumentem mającym siłę sprawczą. Jeśli chodzi o gitarę to należy podziwiać gitarzystę, który doskonale się sprawdził. Począwszy od naprawdę dobrych riffów, a kończąc na niesamowicie szybkich solówkach. Perkusja niestety nie jest wyeksponowana, jednakże zasługuje na pochwałę. Są przejścia, zmiany rytmu, nabicia. Czego więcej chcieć?
 
„La Peneratica Svavolya” to album bardzo dobry i naprawdę wart kupienia (zwłaszcza, że cena to tylko 30 zł). Powrót do korzeni muzycznych członków TTG. Ale czy w pogoni za swoimi idolami, muzycy nie stracili swojego stylu i powstała kolejna kapela powielająca pomysły innych? Według mnie nie. Owszem, kapela wręcz „ocieka” Motorheadem, ale warto sparafrazować na końcu słowa Titusa, że lepiej mieć łatkę polskiego Lemmy’ego niż albańskiego Lennona.
Ocena: 9/10
 
Od Autora: Pierwszy wpis! Witam wszystkich. Mam nadzieję, że skoro dotarliście, aż tutaj to recenzja musiała być co najmniej znośna :). Na moim blogu postaram się recenzować najnowsze płyty, filmy, książki, może nawet gry. Ale oprócz tego będę starał się zajmować sprawami szeroko pojętej kultury. Ponadto jest kilka tematów z naszego lokalnego grajdołka, które można opisać. Absurdów Ci u nas dostatek, to fakt.
Pozdrawiam, Sevil.

temat / lokalizacja

Dodanych komentarzy: 12

 Przeczytałam - jak obiecałam. Ale nawet nie podejrzewałam, że laika jak ja, jeśli chodzi o taką muzykę, może ona nawet zainteresować. Powiem, że zaciekawiło mnie potencjalne brzmienie Titusa ( ala Romka i Atomka), i chyba nawet to swoje zaciekawienie zaspokoje, a co! ;)

No właśnie, słyszałem, że Black Gives Way to Blue to świetny album. Świadczą o tym np. takie recenzje: http://www.terazrock.pl/cd.php?CdId=3714 Także chętnie bym poznał Twoje zdanie na temat tej płytki.

Jestem pewien, że to, co firmuje swoim nazwiskiem Titus jest wysokich lotów.

Bardzo MOCNO SUBIEKTYWNA recenzja... Mam do Titiego wielki sentyment i jakiego g***a by nie nagrał i tak to kupie, ale Pan recenzent zdecydowanie przegina cmokając na tą płytę... Niby powinien mieć dobre ucho bo w końcu niby 'zna się' na muzyce, a w ogóle nie wspomina o tym że kawałki zlewają się... Kiedy nie skupiasz się na muzyce, jadąc np. autem, po chwili patrzysz a to już 3 kawałki przeleciały i nawet nie wiesz kiedy... (kto kupił płytę na 100% sam to zauważy, recenzent najwyraźniej jest zbyt subiektywny żeby o tym wspomnieć) Kolega chwali wręcz mastering xDDD co jest dla mnie śmieszne, bo płyta jest tak ch***o zmasterowana, że z wokalu nici... Titi mógłby równie dobrze śpiewać w języku elfów i w większości utworów nikt by się nawet nie kapnął że tak jest... "ocieka Motorheadem"??? Najwyżej UŁAMEK tej płyty jest ZBLIŻONY do Motorheada więc trudno to nazywać "ociekaniem". No chyba że recenzentowi jedynie opowiadano o Motorheadzie... Ale mówię, kto kupił płytę sam to zauważy... A gorszej recenzji chyba jeszcze nie czytałem, bo zwyczajnie kłamie. Płyta 7/10 za wybitnie ch*jowy mastering A recenzja 0/10 za subiektywność i sprzeczność z faktami. Pozdrawiam. AD Fann

[powód edycji: Wulgaryzmy. Język polski ma do zaoferowania więcej przymiotników. Naprawdę! RedNacz]

Wszystko fajnie Anonimie, szanuje Twoje zdanie i po części się z nim zgadzam, tylko tak jak pisał RedNacz- przyjemnie by było kulturalniej się wypowiadać, to nie Onet.

Piszę już na zimno, więc jestem tym razem obiektywny :). A co do samej subiektywności to oczywistym jest, że jako fan AD i Titusa napiszę pozytywnie, a czy to moja wina, że płyta jest dla mnie przyjemna i mi się podoba? 

Zlewanie kawałków- przypuszczam, że tak właśnie ma być. Z jednej strony można mówić, że płyta kopiuje pomysły, z drugiej strony jest przez to bardzo spójna. Słuchając AC/DC w samochodzie też kawałki przelatują nawet nie wiadomo kiedy, to wtedy znaczy, że są fajne do auta ;). 

Mastering- może masz gorszą kopią, nie wiem. Moja jest bardzo dobra i wszystko słyszę poprawnie :). Wokal Titusa, który i tak jest trudny do zrozumienia też. Uważam, że koleś, który był odpowiedzialny za "Verses of steel" nie odstawił tutaj fuszerki. Nie wiem czy to słyszysz (90% ludzi tego nie słyszy), ale na płycie jest doskonale wyeksponowana linia basowa i o to właśnie chodzi. Stąd też przechodzimy do zarzutu jakim jest Motorhead :).

Motorhead- czy ta płyta nie ocieka Motorem? No nie, rzeczywiście, Motor jest jednostajny, bez większych zmian tempa, na płycie TTG są zwolnienia, owszem. Ale sam Pukacki powiedział, że wszystko co tworzy, przypomina swoim sznytem Motor. Świadczy o tym nawet fakt, że piosenki wymyślane były od linii basu, a sam bas jest przesterowany- zabieg czysto Kilmisterowy. Natomisat przyznaje fakt, że wg niektórych nie przypomina to Motorheada. Mi przypomina, nie jestem profesjonalnym autorem z MetalHammera czy Teraz Rocka! a to piszę traktuje hobbystycznie. Tyle powiem.

Już kończę! Co do subiektywności raz jeszcze. Tutaj akurat Anonimie nie masz racji, bo recenzja musi być subiektywna. Bo o to własnie chodzi, żeby napisać czy się płytkę poleca, czy też nie. Prawda? Taka jest definicja i się jej trzymam.

A tak słowem zakończenia. Jeśli moja recenzja kłamie, posłuchajcie płyty, oceńcie i możecie się wypowiedzieć. Pozdrawiam.

 

Strzała! płyta fajna, bas fajnie chodzi, gadki gitara-bas super, wokale trochę z tyłu - swoją drogą nie ma gorszych kopii płyt kompaktowych, bo niby jak?
Co do recenzji, piszesz, że to Twój pierwszy tekst więc się nie czepiam, tylko daję dobrą radę, nie pisz nigdy recenzji płyt odhaczając kolejne utwory, recka to nie wyliczanka, recka to holistyczne ujęcie omawianego materiału. Poczytaj dobre teksty recenzenckie, a na pewno załapiesz jak to się robi:)
Pokój!

Dzięki :). Akurat specjalnie chciałem wyliczyć, jakoś mi tak pasowało do konwencji, a taka ogólność byłaby troche krzywdząca. Ale dzięki kolejny raz za radę.

Bardzo fajnie i zgrabnie napisana recenzja, a rad anonima nie bierz do siebie- dlaczego?!? Z prostej przyczyny, bo gośc próbuje nauczyć cię żebyś nie pisał własnej recenzji, ale korzystał z gotowych wzorów- gdzie napisano, że recenzja rzekomo ma być holistycznie ujęta?!?
Kolejny bełkot to lament nad twoją subiektywnością- jeśli kolega anonim raczy mi wyjaśnić jak coś może być obiektywne( obiektywnie sprawdzalne i komunikowalne), tym bardziej w muzyce, to stawiam mu kaste piwa!
Jeśli chciałbyś napisać obiektywną recenzję tej płyty, to winieneś zapisać jej odczyt w systemie zero jedynkowym, lub wrzucić zapis nutowy i dać tytuł- zapis obiektywny.
Pozdrawiam Serdecznie, fajnie i lekko piszesz, i rób tak dalej, bo wszelkie wzory recenzji oduczają człowieka samodzielnego myślenia!