Wakacje w pełni. Do ruchu na świeżym powietrzu zachęca ładna pogoda za oknem. Tymczasem namysłwski skatepark (obok Hali Orła) straszy pustką i zamkniętymi na kłódkę bramkami. Na podstawie ostatnich doniesień mediów winnych problemu jest wielu, natomiast jego rozwiązań brak.
Winna jest dziura
Pojawiła się jakiś czas temu na jednej z pochylni. Natychmiast stała się dla miejskich urzędników impulsem do zamknięcia obiektu na czas nieokreślony. Uczyniono to w środku wakacji, ku zmartwieniu namysłowskich deskorolkowców i miłośników rowerowych akrobacji. Jednak jak wiadomo dziura nie bierze się znikąd, więc winnych trzeba szukać głębiej.
Winna jest młodzież
To zdanie burmistrza Krzysztofa Kuchczyńskiego. Jego zdaniem deskorolkowcy nie dbają o powierzony im obiekt, a powinni czuć się współgospodarzem skateparku. Świadczy o tym jego obecny, nadający się do wymiany stan. Naprawy władze miasta w bliskim czasie nie planują. Powodem jest brak środków w gminnej kasie.
Winni są urzędnicy
- Sprzęt się zużywa. Przecież stoi pod gołym niebem. My go nie niszczymy. Dlatego raz jeszcze prosimy o pomoc w naprawie - proszą deskorolkowcy. Zwracają uwagę, że są wakacje, a spod bloków są wyrzucani z powodu hałasu. Zarzucają urzędnikom, że nie rozwiązali problemu zamykając skatepark, bo po godzinach pracy urzędów i tak będą korzystać z ramp i pochylni. Wypominają burmistrzowi obietnice kupna dodatkowego sprzętu złożone podczas hucznego otwarcia obiektu. Skończyło się na obietnicach...
Problem istnieje
I nie wiadomo jak długo jeszcze będzie istniał. Formalnie wszyscy powinni być zadowoleni. Burmistrz, bo choć obrażony na deskorolkowców, to świadom wypełnionej misji odbioru małolatom miejsca spożywania alkoholu. Zadowolona powinna być młodzież, która ukradkiem i po ciemku zakrada się na zamknięty obiekt, bo jak wiadomo zakazany owoc smakuje lepiej. Nawet dziura powinna być zadowolona, bowiem jej byt w najbliższym czasie nie jest niczym zagrożony. Tylko czy tak powinno się załatwiać problemy?
A oto sprawczyni zamieszania:
