„Nekropolia przy współczesnej ulicy Jana Pawła II była… jeszcze w XIX wieku odległym od centrum miasta cmentarzem drugiej kategorii, gdzie grzebano do 1907 r. przede wszystkim ludność polskojęzyczną – katolicką i ewangelicką. Nie powinniśmy mieć wobec Niemców żadnych kompleksów, bo dopiero w XX w. wyparli oni swoimi granitami i marmurami typowe ślaskie drewniane nagrobne krucyfiksy. Po 1945 r. wróciliśmy na swój napoleoński i trzeciomajowy cmentarz”.
Pierwszy namysłowski nowoczesny cmentarz komunalny założono już w 1811 r. przy Szosie Brzeskiej (dzisiaj stary cmentarz miejski przy ul. Jana Pawła II). Przeliczając na ówczesne ceny rynkowe kwotę przeznaczoną na zakup gruntu przez gminę ewangelicką i czynsz dzierżawny za przekazane przez gminę katolicką swoje pole, można w przybliżeniu określić, że zajmował on około czterohektarową powierzchnię. Rachuby te potwierdzają również obliczenia sporządzone na podstawie szczegółowej mapy inżynieryjnej miasta i jego okolic z 1968 r. Trzeba jednak dodać, że ten współcześnie stary cmentarz został w latach 70. uszczuplony o ok. 60 arów gruntu, na którym od strony ul. Kościuszki powstało kilka parcel budowlanych.
Dziwna i zagadkowa jest historia tego namysłowskiego cmentarza. Jego data narodzin budzi zdumienie. Kamień węgielny pod tę napoleońską pamiątkę położono 3 maja - w 20 rocznicę uchwalenia Konstytucji 3 Maja! Jakby tym faktem i datą przypieczętowując rodzące się przed wyprawą na Moskwę przymierze polsko-sasko-pruskie. Już od początku swego istnienia cmentarz budził kontrowersje – jak pisze oględnie miejski kronikarz: jego „urządzenie i umieszczenie budziło różne sprzeciwy”.
Po pierwsze, opory społeczne wywołało znaczne oddalenie od centrum miasta – ok. 1,5 km od środka rynku, wliczając w to zawiłości niewyprostowanych miejskich ulic. Już wtedy musiał w mieście pojawić się konny karawan, który zniknął z naszych ulic dopiero na początku lat 70.
O założeniu nowoczesnego dziewiętnastowiecznego cmentarza myślano wcześniej, bo już 8 maja 1806 r. gmina ewangelicka odkupiła od szewca Andrzeja Szulca pole sąsiadujące z gruntem katolików. Jakby przeczuwając nadchodzące na Śląsk nowe wojenne żniwo.
Choć 3 maja 1811 r poświęcono nową cmentarną ziemię, to jednak w powszechnej opi-nii musiał on uchodzić za, gorszy niż przykościelny, tzw. „psi cmentarz”. Wtedy jeszcze trudno było przekonać nawet światłego i wierzącego człowieka, że nie można już znaleźć miejsca dla pochowania bliskich na miejskich przykościelnych placach. A przecież ilość ciał nieboszczyków w tej przestrzeni miasta stała się nieznośna i dla zmysłów, i dla zdrowia namysłowian.
Aby zachęcić do pochówków na nowych osiemnastowiecznych cmentarzach (tzw. „trzeciej generacji”) władze miejskie w porozumieniu z gminami wyznaniowymi budowały kościoły i kaplice. Oryginalnym namysłowskim przykładem takiego oswajania tej gorszej przestrzeni pochówkowej jest dawna kaplica cmentarna Św. Trójcy, położona naprzeciwko Szpitala Powiatowego przy ul. Oleśnickiej. W surowych czasach reformacji wykonywano tu egzekucje. Szczególnie okrutne były te za zamordowanie nowo narodzonego dziecka – przebicie osinowym kołkiem i pogrzebanie żywcem lub w ogóle pogrzebanie żywcem za poćwiartowanie żony i służącej, która wcześniej udusiła nowo narodzone dziecko. Wyroki namysłowskiego sądu miejskiego wykonywano na granicy miasta i terytorium Komendy Starostwa należącego do folwarku na Starym Mieście. Tu przy piaskowni lub żwirowni na rozstaju dróg stała szubienica i szafot. Tu wreszcie grzebano bezimiennych pielgrzymów, bezdomnych z miejskiego przytułku. Aby miejsce nie było aż tak straszne, w 1709 r. postawiono na Piaskowym Wzgórzu ładną barokową kaplicę.
Po drugie, sprzeciwy musiało budzić obsadzenie tego napoleońskiego cmentarza ocieniającymi lipami. Dziś z tych ufundowanych przez radcę sądowego Bocha, pewnie polonofila i bonapartystę, lip pozostały zaledwie trzy sztuki. Znajdujemy je przy pierwszej bramie wjazdowej. Późniejsze, blisko stuletnie nasadzenia występują przy południowym płocie cmentarza, a ciągle odnawiane powojenne już nasadzenia przy drugiej alei. W alei i części ewangelickiej dominują dzisiaj pojedyncze stare platany i klony. Lipy tu nie uświadczysz. Gdzie się podziały i dlaczego z cmentarza zniknęły napoleońskie lipy radcy Bocha? Odpowiedź prosta i trudna zarazem. Od czasów Jan III Sobieskiego lipy na Śląsku były symbolem przywiązania do rzymskiego katolicyzmu i polskości. Według tarnogórskich legend późniejszy zwycięzca spod Wiednia sadził je na śląskiej ziemi na drodze marszu swoich wojsk idących na odsiecz Leopoldowi I. Dlatego też, chcąc zamanifestować swoją polskość, Ślązak nosił za wstążką kapelusza gałązkę lipy. Lipy musiały wywoływać u luteran i Prusaków wysypkę. Dominując w przestrzeni cmentarza byłyby nieznośnym dla potomków Fryderyka Wielkiego symbolem przywiązania do polskości lub katolicyzmu.
Zagadkę cmentarnych i napoleońskich lip wyjaśnia jeszcze jeden zapis w kronice miejskiej. W 1816, a więc w roku zesłania Napoleona na Elbę, wyprostowano wszystkie drogi wyjazdowe miasta i obsadzono je drzewami. Tymi drzewami tworzącymi jeszcze do niedawna piękne i niepowtarzalne aleje Namysłowa są lipy. Sądzić należy, że te blisko dziesięcioletnie drzewa przesadzono z napoleońskiego cmentarza na drogi wyjazdowe, aby w ten sposób pożegnać Napoleona i Polaków oraz ich plany o przyłączeniu Śląska do Unii Polski i Saksonii.
Wrażliwe na zanieczyszczenia powietrza lub prace budowlane przydrożne lipy stopniowo obumierały i obumierają. Najlepiej zachowały się tam, gdzie nie ma zbyt dużego ruchu i chodników – czyli przy ul. Sycowskiej. Stan alei lipowej przy dawnej Szosie Brzeskiej, obecnie ul. Jana Pawła II, znacznie się pogorszył po założeniu chodników i ścieżki rowerowej wiodącej na działki. Podobnie lipy obumierają przy Oleśnickiej, 1 Maja, Pułaskiego. I chyba nic nie jest w stanie ich uratować – zabija je cywilizacja i urbanizacja. A szkoda, bo to były dla Sarmatów drzewa święte. Zresztą, niewiele też zachowało się do naszych czasów tych blisko dwustuletnich egzemplarzy. Jednak widać, że zawsze systematycznie uzupełniano ubytki w drzewostanie alej.
Na cmentarzu zaś w miejsce lip posadzono ewangelickie platany – okazały się odporne na beton i zanieczyszczenia. Królują one na przykład w kompletnie wyasfaltowanej przestrze-ni placu dawnej ewangelickiej szkoły - dzisiaj Gimnazjum nr 1 w Namysłowie.
Ale cmentarz przy Szosie Brzeskiej ma jeszcze jedną zagadkę. W 2/3 długości aleję katolicką i ewangelicką przecinają dwa bardzo stare szpalery brzozowe. Jakby wyznaczały one planowane kwatery wojskowe. Brzozy lubią przecież żołnierze i partyzanci. Jednak na bardzo szczegółowych pruskich mapach sztabowych aktualizowanych w 1885 r. cmentarz przy Szosie Brzeskiej zajmuje tylko 1,25 hektara, kończy się w 1/4-1/3 jego współczesnej długości, a aleje brzozowe w ogóle nie są zaznaczone na mapie. Być może więc brzozy posadzono dopiero sto lat później – np. w 1913 r., kiedy wiadomo już było, że wkrótce wybuchnie wojna i umierać będą w armii pruskiej Wielkopolanie, Pomorzanie, Ślązacy leczeni w namysłowskich wojskowych szpitalach? Możliwa jest jeszcze jedna data nasadzeń – rok 1907, który wiąże się z likwidacją cmentarza na starym Krakowskim lub Polskim Przedmieściu, czyli przy współczesnym Placu Wolności.
Te zagadki mogą wyjaśnić tylko dendrolodzy - fachowcy potrafiący określić wiek tych sta-rych białodrzewi. Brzozy nie należą do gatunków długowiecznych. Jeśli są tylko blisko stuletnimi drzewami, to z tego wynikałoby, że Prusacy potraktowali cmentarz przy Szosie Brzeskiej jak szkółkę drzewną i prawdopodobnie w 1811 r. nie doszło do zrealizowania tego wspólnego sasko-prusko-polskiego projektu, któremu patronowała na krótko anty-moskiewska napoleońska krucjata. A zlikwidowany w 1907 r. cmentarz przy Placu Wol-ności – pierwotnie tylko żydowski(1794) – stał się wobec niepopularności napoleońskiego „psiego cmentarza” w latach 1813-1907 cmentarzem prusko-ewangelickich i żydowskich namysłowskich elit. Nekropolia przy współczesnej ulicy Jana Pawła II byłaby jeszcze w XIX wieku odległym od centrum miasta cmentarzem drugiej kategorii, gdzie grzebano do 1907 r. przede wszystkim ludność polskojęzyczną – katolicką i ewangelicką. Dopiero w XX w. niemieckie granity i marmury wyparły śląskie drewniane nagrobne krucyfiksy. Nie powinniśmy mieć wobec Niemców żadnych kompleksów. Po 1945 r. wróciliśmy na swój napoleoński i trzeciomajowy cmentarz. Według przywoływanej już wcześniej mapy sztabowej z 1885 r. przy Placu Wolności miejsce żydowskich macew zajmują chrześcijańskie krzyże, a w tym okresie miejski starozakonny kirkut zostaje przeniesiony za wieżę ciśnień przy współczesnej ulicy Łączańskiej. Potwierdzają to topograficzne symbole - mikroskopijne ikony macew wojskowej mapy – które znaczą tylko teren kirkutu w Boemowitz, wtedy jeszcze podnamysłowskiej wioski.
Do idei nowoczesnego cmentarza miejskiego powrócono po 1907 r. Z tego też okresu pochodzą pewnie wykonane z cegły klinkertowej słupki ogrodzenia cmentarza i elementy kute, które grodziły już całą jego czterohektarową powierzchnię. Trudno powiedzieć, co stało się jednak z pierwszym polsko-napoleońskim ogrodzeniem i orientowaną w osi wschód-zachód domniemaną drewnianą pierwszą kaplicą ?
Gdyby się okazało, że pojedyncze potężne egzemplarze brzóz szpaleru hipotetycznie wojskowej kwatery są dwustuletnie, to rodzi się pytanie, dlaczego nie zaznaczono na precyzyjnej mapie sztabowej z 1885 r. tej brzozowej części cmentarza?
Znając idee wojny totalnej Karla Clausewitza(1780-1830) oraz tajny regulamin Landwehry z czasów antynapoleońskiego zrywu narodowego, nakazujący likwidację wszystkich szpitali wojskowych Wielkiej Armii (a taki lazaret mieścił się w kościele i klasztorze św. Franciszka), możemy dzisiaj domniewywać, że już w 1813 r. Prusacy mieli na swoim koncie wiele zbrodni, które ścigane byłyby przez późniejsze międzynarodowe trybunały wojskowe. Może pod brzozami kryje się następna wstydliwa wojskowa tajemnica?
Dowodzą tego losy masowych mogił żołnierzy Wielkiej Armii, które udało się dokładnie zlokalizować w naszym mieście dopiero po przeszło 190 latach. A było co ukrywać, bo przecież do masowych mogił wrzucano, według relacji pastora Liebicha, żywych czasami i chorych na tyfus żołnierzy Wielkiej Armii. Aby przyspieszyć ich wychłodzenie, grzebano ich w mroźne listopadowe i grudniowe noce nago. I wcale nie należy się dziwić, że z takim trudem odsłaniana była ta prawda, bo przecież na najwyższych szczeblach armii pruskiej dowodzili oficerowie zespoleni z Rosjanami więzami krwi i zdrady.
P.S. Informacje o alejach lipowych przy drogach wyjazdowych Namysłowa wymagają korekty. W 1816 r., kiedy prostowano drogi wyjazdowe, Namysłów nie był jednak zbyt rozległym miastem. Dwustuletnie lipy przydrożne wystepują przy ul. Sikorskiego - między mostem przy Browarze a mostem przy rzeźni, przy ulicy Mariańskiej - droga od ronda do TESCO. Jeszcze niedawno grube pnie lip znajdowały sie przy ul. Piłsudskiego - między przejazdem kolejowym a nieczynną dziś stacją paliw Prem. Nie zdążyłem przeliczyć liczby słojów tych pni, potem je sfrezowano. Sycowska i Jana Pawła II jednak nie ma nasadzeń dwustuletnich - ale tylko stuletnie. Wystarczy spojrzeć na stare widokowki przedstawiające budynek szpitalny z 1912 r., by zobaczyć te młode nasadzenia.
Dodanych komentarzy: 10
Bardzo ciekawy aktykuł -
Bardzo ciekawy aktykuł - wiele nieznanych mi faktów ... przeczytałem go trzykrotnie i chyba będę częstym gościem na portalu, by degustować się takimi perełkami. Mam pytanie, czy posiadasz jakieś inforacje nt. KOŚCIÓŁA PW. NIEPOKALANEGO POCZĘCIA NAJŚWIĘTSZEJ MARYI PANNY.
Z wielką przyjemnością poszerzyłbym swoją wiedzę historyczną o regionie. Myślę, że ten temat może zainteresować większe grono czytelników, gdyż o tym zabytku informacje są śladowe. Pozdrawiam.
Dzięki za pochwały
Niestety, niewiele wiem o wszystkich namysłowskich kościołach. Ten na Starym Mieście jest wyjątkowo ciekawy. Jak podaje stary katalog zabytków powiatu namysłowskiego ma układ typowo polski - chyba chodzi o jego kwadratowe prezbiterium i konstrukcję halową? Z pewnością został on zbudowany lub raczej ufudowany przez Polaka. Lokacja Starego Miasta po stronie północnej Widawy chroniła przecież przed najazdami czeskimi - tak jak lokacja po stronie południowej rzeki chroniła gród przed najazdami polskimi. Specjalistą od kościołów w Namysłowie jest Włodek Ożga. mam gdzieś jego artkul na temat namysłowskich świątyń.
Wiem też, że stara kronikę parafialną przetrzymywał w domu nieżyjący już p. Sierdzinski, godspodarz ze Starego Miasta. Czy ma ją jeszcze jego syn? - tego nie wiem.
Re: Dzięki za pochwały
Dzięki za informację - jak się mówi - "po nitce do kłębka". Każda nawet niewelka informacja rozszerza zakres wiedzy w danym temacie. Pozdrawiam.
Pierwsza kaplica starego cmentarza
Rozmowy z grabarzami mogą być owocne. Tuż przed świętami udało mi się ustalić, że w okolicy neogotyckiej kaplicy z początku XX w. natrafili oni prawdopodobnie na fundamenty starej kaplicy. Mur miał charakter pruski. Tak więc pierwsza kaplica starego cmentarza z czasów napoleońskich nie była, jak hipotetycznie sądziłem, drewniana.
Re: Pierwsza kaplica starego cmentarza
Kiedy szukałem grobu starosty ppor. Stanisława Kruka, znowu pogadałem sobie z grabarzami. Ich wypowiedzi potwierdzają, że cmentarz przy Jana Pawła II z czasów napoleońskich [200 lat - dla Niemców 134 lata] nie był popularny. "Kopiemy i natrafiamy na zwykle dwie - rzadko trzy - <<poniemieckie>> warstwy. Po wojnie [65 lat, a właściwie 45 lat, bo pochówki przy Oławskiej rozpoczęto ok 1990 r.] tworzymy już druga polską warstwę". Pamięta, że kiedy w latach 90. grzebano autochtonkę na przykościelnym cmentarzu w Strzelcach Namysłowskich - wykopano pięć warstw.
Gdybyśmy pochowali wszystkich zmarłych z nowego cmentarza na Oławskiej na starym cmentarzy przy ulicy Jana Pawła II dawno przekroczylibyśmy po 65 latach trzy warstwy.
Ponadto mój tekst"Stara Droga Brzeska"wyjaśnia bardzo wiele w kwestii cmentarnych lip. Dwustuletnie drzewa przy Mariańskiej - droga do TESCO - są prawdopodobnie tymi poszukiwanymi przeze mnie lipami przydrożnymi przesadzonymi z cmentarza. No, ale moją hipotezę powinien potwierdzić dendrolog. Określić wiek i datę przesadzenia z cmentarnej szkółki.
200 lat Nekropolii przy Jana Pawła II
Teraz dopiero spostrzegłem, że 3 maja 2011 roku powinniśmy uczcić - choćby uroczystą mszą - 200 - lecie cmentarza przy ul. Jana Pawła II. Połączyć tę uroczystość z miejskimi obchodami 220 rocznicy uchwalenia Konstytucji 3 Maja. Z tej okazji przygotować publikację o "Cmentarzu im. Konstytucji 3 Maja", może wmurować jakąś pamiatkową tablicę. Dotarcie do pamiątkowego 200-letniego kamienia węgielnego nie będzie proste. Stare ogrodzenie znajdowało się w zupełnie innym miejscu. Ciekawe jaki kamień węgielny zawiera nowe ogrodzenie z 1907 r. Warto zajrzeć w związku z rocznicą pod słupek narożny - ten za kioskami z kwiatami. Ciekawe, czy Niemcy znowu pozwolili sobie na sfałszowanie historii?
Re: 200 lat Nekropolii przy Jana Pawła II
Dobry pomył entedy,czasu nie zostało wiele a takie uroczystości wymagają konsultacji, zaangażowania oraz przygotowania zarówno ze strony administracji jak i Kościoła.Myślę tu o Urzędzie Miasta,a więc Burmistrzu Miasta jak i proboszczach obydwu kościołów a może także innych organizacjach społecznych i politycznych.
Można być też pomyśleć o wydaniu pamiątkowych wydawnictw,choćby najskromniejszych jak np.widokówka(-i),planie cmentarza z zaznaczeniem najciekawszych grobów,audycji w Radiu Opolu - tu ukłon w kierunku RedNacz - a także artykułach w GZN i NTO a może jeszcze innych pomysłach.Tu akurat widzę pole do inicjatywy i nowych pomysłów naszych czytelników i uczestników portalu namyslowianie.pl
Było,nie było, 200 lecie do czegoś zobowiązuje! Czekamy na pomysły.
Re: 200 lat Nekropolii przy Jana Pawła II
Chesterze, to ostatnie moje intensywne podrygi na blogu. Mam bardzo dużo nadgodzin w szkole. "Nieoczekiwanie" dostałem dodatkowo klasę maturalną. Spodziewałem się tego:) No, nie jestem jeszcze "polonistycznym emerytem";) Zresztą bardzo lubię takie "nieoczekiwane wyzwania". Okazuje się, że jako poloniści LO zaszaleliśmy z młodzieżą na ubiegłorocznej maturze - Mamy o 11punktów procentowych wyższy wynik niż średnia Opolszczyzny - to naprawdę bardzo dużo.
P>S> Namysłowianie powinni odpocząć ode mnie. Za dużo było mnie na portalu z tym moim blogiem. Nie każdego to ciekawi. To niezdrowe i dla mnie, i dla innych - przede wszystkim blogujących.
Re: 200 lat Nekropolii przy Jana Pawła II
Przy poszukiwaniu grobu starosty Kruka rozmawiałem z grabarzami. Interesowało mnie, ile warstw szczątków ludzkich znajdują podczas kopania grobu - byłem zaskoczony, bo najczęściej były to dwie warstwy - rzadziej trzy. Co oznacza, że cmentarz mimo swojej 200-letniej historii, stał sie popularny dopiero w na początku XX w., kiedy zabrakło miejsc na pochówki na cmentarzu przy Placu Wolności.
Re: 200 lat Nekropolii przy Jana Pawła II
Cztery rodzinne groby z synem oporządziłem, kwiaty złożyłem, świeczki zapaliłem, "przemodliłem się" - dzisiaj i wczoraj. Słowo do reportażu o starym cmentarzu przy Jana Pawła II w czwartek z RedNaczem dla Radia Opole jakoś skleciłem. A tu ciągle na swoim przecież blogu zbieram baty. Nie chce dyskutować ze słusznymi, a bardziej z kryptokonformistycznymi postami do moich wyborczych wypowiedzi. Do nich powrócę po świętach. Aż mnie palce świerzbią, aby ostro uderzyć w klawiaturę. Zbastuję, ale tylko na 48-godzinną chwilę. Chyba, że głupota, agresja z polityczną retorsją i ideologia tumiwisizmu społeczno-politycznego będzie zenitowała już powszechnie.
P>S> Wczoraj rozmawiałem ze starym grabarzem Zwierzem. Tak, masowy grób żołnierzy Wehrmachtu i Volkssturmu poległych pod Smarchowicami Śląskimi ekshumowano w tym roku. Pozostała tylko pamiątkowa fotografia. I dużo kości, bo szczątki Niemców w skrzynkach amunicyjnych wybrano tylko z wierzchu. Wywieziono je na cmentarz w Nadolicach Wielkich pod Wrocławiem. Szkoda, bo czegoś mi przy ul. Jana Pawła II jakoś teraz brakuje. Nie ma na cmentarzu już miejsca, gdzie mógłbym sie zatrzymać i opowiadać o styczniu 1945 roku.
Link do fotografii zlikwidowanej mogiły żołnierzy niemieckich:
http://www.namyslowianie.pl/blog/entedy/w_poszukiwaniu_linii_barthold_cz_3