To najatrakcyjniejszy moment Latawcowych Zawodów Sokolniczych w Czempiniu. Pokonkursowe pokazy. Foto Kapitan Żbik.
Na zawody sokolnicze do Czempinia pojechaliśmy z panem Darkiem Lipińskim. Leśniczym z Babat(Bławacisk), który jest pierwszym sokolnikiem ziemi namysłowskiej i chyba Opolszczyzny. Jego jastrząb niestety pierzy się i nie mógł polatać na pokazach. Został w domu. Po zrzuceniu piór siedzi sobie spokojnie w wolierze i czeka aż ukształtują się nowe lotki.
Sokolnictwo jest czasochłonną i dość drogą pasją. Ptakowi trzeba poświęcić 2-3 godziny dziennie. Je on tylko chudą wołowinę lub tak samo drogie mięso z królika. Sam ptak jest tak drogi jak rzadki rasowy pies. Za sokoła wędrownego z hodowli zapłacimy ok. 800 euro, za jastrzębia – 400. Drogie i kłopotliwe jest jego utrzymanie.
Przed zawodami. Tylko ta wybrana czwórka atakowała wabidło podwieszone pod latawca
Sokół wędrowny siedzący na słupku przed zawodami - jakby zakuty w krępujący go "stahlhelm"
W Czempiniu w roli asystentek wystapiły kobiety. I to do tego urodziwe.
Do Czempinia wyruszyliśmy rano w sobotę terenówką państwa Lipińskich. Na tylnych siedzeniach drzemali synowie – młodszy Marek i starszy Kuba, który zaraz się przebudził i opowiadał o układanym przez siebie myszołowie. Do Stacji Hodowli Polskiego Związku Łowieckiego w Czempiniu pod Poznaniem dotarliśmy przed 10.00. Społem zwiedziliśmy woliery bielików i orła przedniego – bo właśnie tu mieści się szpital dla tych pięknych drapieżników. Po drodze atakował nas i ofukiwał jeleń, który biegał wzdłuż ogrodzenia jak rozjuszony pies. W klatkach z futrzanego rękawa wyskoczyła kuna leśna, zatrajkotał szop pracz i zakrakał stary kruk. Czuliśmy się jak w ZOO.
Wabidło
W przestworzach
Atak
Same zawody odbyły się na kukurydzianym ściernisku. Polegały one na tym, że wyciągano na dużą wysokość kolorowy latawiec – taką małą lotnię z podczepionym wabidłem. Kołyszący się na latawcowej lince futrzany wabik prowokował sokoły do ataku. Ptaki wzbijały się w powietrze powyżej wysokości latawca i atakowały z pasją wabidło. Wbijały się szponami w skórzany wabik i pikowały głową w dól na złamanie karku. Ściągały przy tym linkę i małą lotnię. Zawody wygrał ten ptak, który uderzał jak najszybciej w wabidło.
Na złamanie karku... dziobem w dół