Historia jest nauką, gdyż posługuje się prawami obowiązującymi bez względu na czas i szerokość geograficzną. Niedawno na rynku księgarskim ukazała się pozycja o Kongresie wiedeński z 1814, możemy tam znaleźć przykłady prób unormowania współżycia miedzy narodami po okresie wojen napoleońskich. Intrygi, wzajemne szczucie jednych na drugich żywcem przypominać może nawet dzisiejszą zjednoczoną Europę, w której małe kraje, stając okoniem, odwlekają podpisanie Traktatu Lizbońskiego. Nie zważając na głosy społeczeństwa pragnącego żyć bardziej w sfederowanej Europie małych ojczyzn – coś na wzór Stanów Zjednoczonych, niż zwaśnionej różnego rodzaju konfliktami historyczno-gospodarczymi.
Same społeczeństwa też mają swoje prawidłowości rozwoju, na przykładach upadłych cywilizacji możemy wyciągnąć wnioski jak postępować aby nasze miasta nie upadały.
Krążąc po swego rodzaju cmentarzyskach książek, książek nikomu niepotrzebnych lub rozsprzedawanych przez dzieci po zmarłych tatusiach – którzy gromadzili zbiory przez niemal cale swoje życie, sprzedawane są za bezcen. W sumie dobrze bo przy bacznym przegrzebaniu się przez pachnące starym kurzem książek można wyszukać niezłe perełki. Takim sposobem trafiłem na mocno sfatygowaną pracę Arkadiusza Ribakowa antropologa zajmującego się badaniem ludów Czarnej Afryki w dorzeczu rzeki Sura.
Nad jednym z jej odpływów znajdowało się państwo Neno yangu, zamieszkiwane głównie przez dwa plemiona Wanakijiji i Burghers. Pierwsi stanowiący mniejszość to głównie hodowcy krów, drudzy utrzymywali się przede wszystkim z handlu i rzemiosła. Ludy z nad rzeki Sura uzyskały niepodległość po przegonieniu najeźdźców ze wschodu spokrewnionych z ludami Bantu. Sami posługiwali się podobnym językiem do najeźdźców wchodzącym w skład rozpowszechnionym w tym rejonie kontynentu językiem suahili. Po uzyskaniu niepodległości pierwszym królem w Neno yangu został Hakuna Rasimu wywodzącego się z plemienia Burghers, jego bliskim współpracownikiem został Mbwa Mwitu i Sindano z plemienia Wanakijiji. Początkowo – jak zawsze – wszystko układało się najlepiej. Jednak z czasem przeciwko królowi Hakuna Rasimu zaczęła się pojawiać opozycja. Hakuna Rasimu według autora miał ciężki charakter i nie lubił się dzielić, a przede wszystkim patrzeć jak inni z jego otoczenia zarabiają więcej muszelek niż on sam otrzymywał od poddanych. Dlatego tez skłócił się z Sindano, który obok hodowli krów zaczął uprawiać handel tradycyjnie zarezerwowany dla ludzi z plemienia Burghers. Jeden z opozycjonistów Mug doprowadził do pojednania między zwalczającymi się grupami interesu nyekundu i kijani kibici zwracając się do nich z pytaniem „co może być gorszego od dalszych rządów Hakuna Rasimu?”. Wszyscy przeciwnicy króla zebrali się w siedzibie Sindano w jego wiosce Nyumba ya kijani. Po krótkich obradach ustalono że nowym władcą zostanie faktotum Sindano niejaki Mpaka Kesho. Tak też się stało. Niebawem jednak Sindano doprowadziło wywyższenia wszystkich z plemienia Wanakijiji, a wszelkie próby przywrócenia dawnej równowagi było tłumione zakazem zbierana muszelek na państwowym targowisku. Szczególnym przykładem było wygnanie wielkiego reformatora i głównego zarządcy skarbu w Neno yangu niejakiego Irksome Wadudu, który musiał daleko wyemigrować do innych krajów.
Ten przykład sprawił, że wielu z Burghers zaczęło łasić się do Sindano i Mpaka Kesho, stając się czymś w rodzaju krzyżówki caddiego i Toudiego. Oczywiście czymś w rodzaju, bo przecież w kraju nie było pól golfowych, aby caddie mógł nosić kije i szukać zgubionej piłeczki bo każdą przestrzeń wypełniały pastwiska, a Toudiego świat miał poznać dopiero kilka wieków później i to na całkiem innej szerokości geograficznej. Zniszczenie opozycji i sobiepaństwo nowych władców, przeniesienie wszystkich możliwych środków na potrzeby Wanakijiji, doprowadziło niebawem do stopniowej degradacji głównego miasta królestwa Neno yangu, z czasem więc stolicę państewka przeniesiono do Nyumba ya kijani – zresztą ta wieś już od dłuższego czasu pełniła rolę ośrodka decyzyjnego. W ten sposób spełniły się marzenia mniejszości, nie dbający o przyszłość władcy stopniowo zapominali o skłóconym plemieniu Burghers, których sprowadzono do roli służebnej. Większość stanowisk otrzymywali przedstawiciele skoligaconych rodów z władcami Sindano i Mpaka Kesho.
Samo państwo niebawem podupadło, tak to wygląda jak nie dba się o rozwój swoich centrów kulturowych, jak oddaje się władzę mniejszości kosztem większości. Jak na kongresie w 1814 tworząc państwo Królestwo Niderlandów poddano większość Belgów pod panowanie Holendrów. Belgowie dwie dekady później powstali przeciwko Holendrom i utworzyli własne państwo. Niestety plemię Burghers nie było w stanie zdobyć się na taki krok i dlatego o całym państwie można przeczytać tylko w baaardzo starych, rozlatujących się książkach.
Dlaczego napisałem o tym pastwie na portalu Namysłowianie.pl – nie wiem, ale wydaje mi się, że to ciekawa i pouczająca historia.
Mini słowniczek języka suahili w tłumaczeniu na polski
burghers – mieszczan
hakuna rasimu – ma cug
irksome wadudu – uprzykrzony owad
kijani kibici -zielony
mbwa mwitu – wilk
mpaka kesho – do jutra
mug – kufel
neno yangu – na moje słowo
nyekundu – czerwony
nyumba ya kijani – zielony dom
sindano – igła
sura – odra
wanakijiji – wieśniaków