Polecane firmy: Klub Biznesu Biznes.Space

Retrospekcja 1- Milickie rykowisko

Zakładałem,że nie będę się cofał w swoich historyjkach,ale miłe słowa jakie słyszę tu i na ulicy skłoniły mnie do "odgrzania zupy" po raz kolejny.

Wolę robić coś nowego, choćby wrócić  raz jeszcze w to samo miejsce, to pobudza do działania . A takie wspominki nic nie wnoszą.

 Dolina Baryczy to  prawdziwe ptasie królestwo, które w ramach Europejskiej Sieci Natura 2000 stanowi obszar specjalnej ochrony ptaków. To na skalę europejska jedna z ważniejszych ptasich ostoi  w ich wędrówkach .Zniszczenie jej spowodowałoby nieobliczalne w skutkach zmiany w populacjach wielu gatunków ptaków,  w tym również tych wpisanych do światowej czerwonej księgi gatunków szczególnie rzadkich i cennych. Dolina Baryczy jest rajem dla ornitologów, birdwatcherów lecz dla ptasiarzy-fotografów już nie bardzo. Jest co prawda kilka wyznaczonych i świetnie przygotowanych punktów widokowych i ścieżek dydaktycznych  lecz bardzo często  ktoś się tam kręci, co nie sprzyja fotografowaniu bo ptaki wolą od ludzi trzymać się z daleka. Obszar stawów jest ogromny, ale zapędy w ciekawsze miejsca skutecznie powstrzymują tablice REZERWAT PRZYRODY - WSTĘP WZBRONIONY i wizja mandatu. 

Internet, jest jak wiadomo ciekawym miejscem gdzie poznać można bratnie dusze, jak i prowadzić lokalne wojenki. Mi dane było poznać Wieśka, który na stawach był u siebie i miał swoje tajne zakamarki z których przynosił niewiarygodnie piękne zdjęcia obrazujące życie w dolinie. Któregoś dnia pokazał zdjęcie po którym szczęka opada i trzy dni zęby zbiera się z podłogi. Jeleń brnący przez staw w świetle wschodzącego słońca z bielikiem w tle i jakimiś kaczkami na pierwszym planie. Zdjęcie ocierające się o kicz ale zawierające kwintesencję tego co w dolinie Baryczy najcenniejsze. Zwyczajnie zacząłem mu takich widoków zazdrościć. Po kilku wymienionych mailach już miałem zaproszenie do skorzystania z jego miejscówek. Nadszedł w końcu ustalony termin wrześniowego weekendu, pogoda zapowiadała się niezła, przynajmniej miało nie padać. Z obserwacji jakie Wiesiek poczynił wcześniej wynikało że jelenie najczęściej przechodziły przez ten staw ok. 1-0,5 h przed wschodem słońca. Z tego wynikało, że my musieliśmy być tam co najmniej godzinę przed tym terminem a to zmuszało mnie do pobudki o 2 w nocy. No cóż, czasem trzeba się poświecić. Spakowany więc na wszelkie ewentualności, jadę z ciężkimi powiekami jakimiś dziwnymi skrótami które myślałem, że wyprowadzą mnie w pola. Dotarłszy w końcu na miejsce zbiórki, zaznajamiam się z niezwykle sympatycznym człowiekiem, który jest odtąd moim przewodnikiem. Ostatnie kilka kilometrów jadę za nim z niepokojem obserwując co dzieje się za oknami. Jadąc wczesniej mijałem w zagłębieniach terenu niewielkie mgiełki, tutaj przemieniły się one w prawdziwie jesienne mgły. Jesteśmy w końcu prawie na miejscu. Dalej zostało nam do przejścia 2-3 km ale jesteśmy w coraz większych obawach czy w ogóle uda nam się cokolwiek dziś zobaczyć. Decydujemy się jednak iść . W lesie mgły prawie nie ma ale marsz ciemną nocą w słabnącym świetle latarki przy dziwnych odgłosach nocnego lasu sprawiał dziwne wrażenie. Docieramy w końcu na miejsce.  Do wschodu mamy jeszcze ok. 2 godzin,rozstawiamy sprzęt, maskujemy się pod gałęziami na wolnym od trzcin odcinku stawu. Zewsząd otaczają nas dźwięki rykowiska jeleni, dziwne popluskiwania, kumkanie żab, w gęstej mgle spotęgowane jest to dodatkowo parokrotnie. Powoli tracimy nadzieję, że uda nam się dziś coś zobaczyć, bo pomimo ciemnej jeszcze nocy ,w tej mgle widzimy , że nic nie widzimy. Ale jesteśmy tu to cierpliwie czekamy na rozwój wypadków, czasem mgła rozwiewa się w najmniej oczekiwanym momencie. Czas upływa ciemność powoli zaczyna ustępować i słyszymy w tej szarości i mgle jak przez trzcinowisko przedziera się coś z głośnym pluskiem. Jeleń. Myślę sobie "no i po ptokach" . Kolega mnie jednak upokaja, siedź i czekaj cierpliwie jeszcze się dzień nie zaczął . Jelenie zazwyczaj najaktywniejsze są nocą ale w czasie rykowiska uganiają się za łaniami przez cały dzień więc mamy jeszcze cień szansy. Noc ustąpiła już na tyle ,że widzę we mgle zarysy trzcinowiska a mgła falami przerzedza się to znów gęstnieje. W pewnym momencie przerzedza się na tyle ,że widzę drugi brzeg stawu a na jego środku stada  kaczek różnego rodzaju, tu i ówdzie czaple białe i siwe oraz  łabędzie. I nagle znów w trzczinowisku tym razem z drugiej strony słyszymy ,że coś się przedziera z takim samym pluskiem. Kolejny jeleń , i prawie nie ma mgły. Już się cieszę ze zdjęć. I w tym momencie wychodzi z trzcin dorodna łania a za nią podąża nęcony jej zapachem byk. Niezbyt dorodny ale byk.

Przeszedłszy przed nami raptem kilkanaście metrów cykam ok 15 klatek. Pogoda była jaka była, brak dobrego światła ale i tak uważam ze się opłacało. Takich widoków u nas nie uświadczysz. Siedzimy jeszcze czekamy czy coś sięwydarzy ale słońce podniosło się ponad las i tak mocno zaczęło się rozpraszać sie we mgle, że nawet gdyby coś przyszło to na zdjęciu i tak byłaby biała plama. Decydujemy się wracać. I również mgła zaczyna sie podnosić nie całkiem na tyle jednak,że na mijanym kolejnym stawie dostrzegamy sporą ilość czapli białych i co ciekawe zauważamy, że one  nas przez tą mgłę nie widzą my słońce mamy za plecami a czaple pod światło we mgle nie są w stanie nas dostrzec. Udaje nam się dość blisko podejść rozstawić ze sprzętem i prawie wcale nie maskując fotografujemy je dobre kilkanaście minut.

 

Coworkingowa przestrzeń w mieście
Klub Biznesu Biznes.Space

W końcu któraś z nich nas dostrzegła, podnosła alarm i wszystkie odleciały na większą odległość. 

Polecam wszystkim wyjazd do Rudy Milickiej na wieżę widokową, odległość nieduża a jest na co popatrzeć, szczególnie wiosną w okresie przelotów i jesienią.

 

Dodanych komentarzy: 2

No do Rudy Milickiej i do Grabownicy, gdzie znajduje się przypomniana przez Ciebie wieża widokowa - [link],  trzeba koniecznie się wybrać. Ja ze swej strony polecam asfaltową groblę z dziurami i mijankami na drodze z Rudy Milickiej do Nowego Grodziska. Tu zawsze coś sie zdarzy, ale musimy być tam przed rowerzystami, których tu pełno w sezonie.

To ciekawe, ale jelenie robią sobie na Stawach Milickich wodne spacery. Kiedyś z wieży widokowej w Grabownicy obserwowaliśmy z Milo stado ok. 10 sztuk. Maja swoje wydeptane wodne korytarze-ścieżki, idą powoli, po drodze skubią trzcinę.