Polecane firmy: Klub Biznesu Biznes.Space

Odpowiedzi na kilka pytań

W swoim ostatnim wpisie blogowym opublikowałem kilka pytań, które zadałem urzędnikom namysłowskiego magistratu. Zainspirowały mnie dość skromne informacje o podjęciu partnerstwa z kolejną zagrabniczną miejscowością - tym razem rumuńską gminą Zagan. Ciekawy także byłem, jak w praktyce realizowana jest przez nasz urząd idea zapisana w ustawie o dostępie do informacji publicznej. Ustawa ta nakłada na określone podmioty, m.in. organy władzy publicznej oraz organy samorządów gospodarczych i zawodowych obowiązek udostępniania informacji dotyczących spraw publicznych.
Informację otrzymałem z lekkim przekroczeniem terminu nałożonego przez ustawodawcę ale nie będę tu drobiazgowy. Ważne, że ją otrzymałem i chwała za to urzędnikom.

Wracając do pytań, interesowały mnie następujące kwestie:

  1. Ile, w jakich terminach i w jakim celu odbywały się delegacje zagraniczne z ramienia Urzędu Miejskiego (chodzi o zakres czasu od 1996 r. do chwili obecnej)?
  2. Jaki był cel tych delegacji?
  3. Jaki był skład tych delegacji?
  4. Jaki był koszt poszczególnych delegacji?
  5. Ile i jakie delegacje zagraniczne były przyjmowane w Namysłowie (ze szczególnym uwzględnieniem delegacji z miast partnerskich)?
  6. Proszę o podanie wymiernych korzyści płynących ze współpracy z miastami partnerskimi Namysłowa (Nebelschutz, Hlucin, Linz nad Renem, Jaremcze, Kiskore, Zagan)

Zobowiązałem się podzielić udzielonymi odpowiedziami z czytelnikami portalu Namyslowianie.pl. Oto one, na gorąco, w takiej formie jakiej je otrzymałem:

Coworkingowa przestrzeń w mieście
Klub Biznesu Biznes.Space

Czy są zadowalające i wyczerpujące? Mam pewne wątpliwości. Proszę o komentarze i oceny.

Dodano 1 komentarz

Hmmmmm... że tak powiem - "itp.".
Sławku, jak smakowała mamałyga?
Co do nakładu czasu i kosztów... Uważam, że od tego są ludzie w UM w ramach swojego zatrudnienia, żeby takie rzeczy robić. W czasie pracy. Nikt nie wymaga, żeby Władza zatrudniła dodatkowy Sztab Antykryzysowy w celu sporządzenia informacji syntetycznej na podstawie zarchiwiziowanych dokumentów. Niech to będzie choć 1 rok. Choć trochę chęci by się zdało pokazać. Ale nic to.
Na koniec - podoba mi się kilkukrotnie przytaczane stwierdzenie, że obowiązek sporządzenia informacji nie wynika z przepisów prawa. Czyli jak prawo nie każe, to nie trzeba. Dobre podejście. Pytanie: a czy prawo nakazuje zawieranie kolejnych durnych umów o "partnerstwie" w celu wymiany doświadczeń kulturalnych i kulinarnych? No nie. A skoro nie nakazuje, to po co je zawierać?
Itp.