Mój "sokolik" z Doliny Widawy
Zimorodki pożerają również owady. Kto rozpozna tego robala? Owad jest lepiej widoczny po kliknięciu miniaturki pod blogowym postem
"Zimek" - tęga główka
Analizując to ostrzenie dzioba na ostatniej fotce - patrz W Krainie łosia, zimorodka, 7 bobrów i 7 żurawi – cz. 1 i analizując kształt końcówki dzioba na najostrzejszej fotografii zrozumiałem technologię tego ważnego „zimorodkowego procesu”. „Zimek” najpierw ostrzy dziób o twarde drewno, a potem - w pozycji dzięcioła - lekko go zagina, tworząc haczyk do łowienia rybek, owadów? Czy jego dziób jak dzida przebija pod wodą rybkę, robala? Czy raczej łapie wszystko otwartym dziobem pod wodą? Po co mu ten lekko zakrzywiony haczyk na końcu dzioba ?
17 lipca
Najpierw zakończę wątek haczykowatego dzioba zimorodka. Po rozmowie z sąsiadem myśliwym [p. Waldemarem Stolarzem] doszliśmy do wniosku, że jest to jego widelczyk do przerzucania i podtrzymywania w dziobie rybek i robali - zakrzywienie powoduje, że żywy jeszcze pokarm nie ześlizgnie mu się z dzioba. Według mnie dla fotografika zimorodków ten haczyk powinien być sprawdzianem głębi ostrości dla ciałka zimorodka.
Cóż za rozmach! Ostrzenie dzioba. Foto - Kapitan Żbik
Zimorodek czy dzięcioł? Zaginanie dzioba. Foto - Kapitan Żbik
I jeszcze raz proces zaginania dzioba
Harpunik-widelczyk zimorodka w powiększeniu. Aby lepiej zobaczyć efekt zaginania dzioba, trzeba kliknąć ikonkę fotki pod blogiem.
CD 17 lipca
U mnie - "wsród ptaków wielkie poruszenie" - nie, to nie wiosna, ale rzepakowe żniwa. Ścieżka, która wydeptaliśmy już z Kapitanem Żbikiem wśród wysokich traw polnych dróg zmiażdżona przez wielkie koła kombajnów. Może to dobrze, bo nie będzie problemów z rosą. Ptactwo i zwierzyna sfrustrowane i przyczajone. Nawet zwykle drące się niemiłosiernie żurawie na powitanie dnia wydały króciutkie ostrzegawcze klangory. Trzy pary porozumiały się, zalecając daleko idącą ostrożność. Nie było, mimo pogodnego wschodu, po raz pierwszy zimorodków. Czekałem na nie od 4.45 do 8.00. Schowały się nawet pliszki. Zamiast żurawi, dudnienie trzech ciężkich silników kombajnów. Tak wygląda koniec mojego zimorodkowego raju? Nawet łoś nie spał dzisiaj spokojnie pod amboną. Kapitan Żbik już żałuje, że nie zrobił mu zdjęć „Bigmą”. Myślę sobie - spokojnie. Wyrosną mu łopaty - w miejsce czterech tenisowych piłek na na patolach ze scypułami, to wtedy upolujemy głuptaka. To będzie zdjęcie - ambona porośnięta w całości dzikim chmielem, a obok gość z łopatami we mgle - przy tym światełku wschodzącego słonka.
Planowałem dzisiaj ambitnie - utrzymanie ISO 800 dla wszystkich fotografii, tryb wieloklatkowy - i dla bezpieczeństwa odpalanie radiowe, bo statyw fotomate za 400 zł nie daje się wbić w torf zalany wodą. Z jednej strony po skróceniu dystanu z 5m do 4m, pozwoliłoby mi to utrzymać malejącą głębię ostrości - podniesienie przesłony do 9-10, by co najmniej utrzymać przestrzenność ciałka zimka. Z drugiej zaś strony chciałem przy foceniu ostrzenia dzioba uzyskać czas 1/500, 1/250 przy gorszych warunkach świetlnych, bo zimek ostrzy dziób na poczatku łowów. Marzyłem o tych parametrach czasowych dla przesłony 8, ale przy idealnym światełku z godziny 6.30-6.45. Taki opóźniony przylot zimka wywołany przechodzącym nagle zachmurzeniem. Miałem takie sytuacje, ale wtedy stosowałem przesłonę 5,6 z błędami AF, poruszeniem, płaskim ciałkiem zimka.
Mam wrażenie jakby nasz zimorodek zupełnie się z nami i czatownią oswoił.
Dzielimy naszą budę rodzinnie z "Kapitanem Żbikiem", który lata za łosiem i ma niechęć do siusiania w czatowni do słoiczka i wychodzi na zewnątrz - a trzeba to robić często, bo ciągnie od wody, w której jesteśmy zanurzeni do połowy gumiaków. Nasz zimek jest zuch i nie przeszkadza mu to "wiercenie się" Kapitana Żbika.
P.S. Jutro chce być z czatownią na uroczysku grubo przed 5.00, bo po przylocie samiczki, mój zimek pojawia się na dębinie wyjątkowo wcześnie - pewnie zimkowa goni go do roboty.
CD. w cz.3