Polecane firmy: Klub Biznesu Biznes.Space

egocentryzm? obecna!

egocentyzm? obecna!

niedzielny leniwy wieczór
za oknem beznadziejny śnieg
który zachwyca swoją magią ble ble etc.

a mnie nie. nie i koniec.
nienawidzę zimy. zimnych, lodowatych
wręcz stóp
mokrej zgniłej ulicy
oblanej zgniłym zimym smierdzącym
sniegiem, który wygląda jak
zbyt długo stojące kakako w kubku

odbrobina autotematyzmu
odrobina dyskomfortu
egoizmu

fotografia? dlaczego właśnie ona?
zaczęło się od mojego Taty.
fotograficzny maniak
zaraził mnie, cóż..

pewnego czerwcowego dnia dostałam swój pierwszy aparat
cyfrówka, bądź "syfrówka", jak kto woli.
zwykły, no, może ciut lepszy kompakt z modnymi bajerami.
wakacje. miałam może z hmm, 14 lat..
ruszyłam wraz ze swoim "Olkiem" (olympusem ;) na spacer
w poszukiwaniu godnego obiektu do sforografowania..
zakochałam się w makrofotografii.. szukałam robaków,
mrówek, stokrotek, przy okazji dowiedziałam się, że jestem
poważnie chora na... lapidopterafobię, co uniemożliwiło mi
fotografowanie "bajkowych majestatycznych i dumnych" motyli, które
dla mnie są wręcz PASKUDNE  i obrzydliwe. na sam ich widok mam mokre
ręce , a serce wyrywa mi się z piersi , oczywiście ze strachu..

mój debiut..........
wakacyjny poranek, wcześnie rano, około 5...
krople rosy na pajęczynie.

pewnego dnia przełamałam się.
nabrałam sił i odwagi ...
zabrałam się za ludzi..

ciemny strych, moja ciemnota
dotycząca jakichkolwiek ustawień aparatu
(nie mówię, że coś się zmieniło  do teraz :P)
i oto , co moim małym skromnym kompaktem wyszło
możecie mi nie wierzyć...

próbowałam również analogowo :) Zenitem Taty.

 

aż pewnego pięknego dnia, dostałam od moich Kochanych Rodziców prawdziwą lustrzankę cyfrową. zaczęło się szaleństwo.. cieszyłam sie bardzo, ale.. nagle okazało się, że jakoś średnio mi to wychodzi. oglądałam zdjęcia wielkich twórców i z minuty na minutę moja fotograficzna pewność siebie zmalała do rozmiarów ziarenka...maku.  kryzys szybko minął, wzięłam się do roboty, ostrej ciężkiej roboty, pierwsze porterty, zmagania z ustawieniem ostrości... zachowanie jakichś wówczas ważnych dla mnie fotograficznych konwencji tworzyłam to..

wyjechałam na wczasy i chciałam stać się reporterem, fotoreporterem, rodem z NG ,

Dzieci Jordanii..

przyznam, że naprawdę wielkiej siły trzeba mi było, by zrobić te zdjęcia. nagle musiałam stać się zupełnie obojętna na głód tych dzieci, brud, straszną biedotę zakrapianą również wszelkimi schorzeniami, których przyczyną było kazirodztwo..  robiłam zdjecie i odchodziłam... chciałam dać tym dzieciom wszystko, co miałam w plecaku, wodę, owoce, czy ciastka.. ale nie mogłam, nie mogłam narazić ich na krzywdę.. Rodzice, dorosli ludzie tam widząc, że dziecko dostało coś od turysty , stosują straszne i wg mnie chore metody. Biją dzieci, by odebrać im "podarunek"..

reporterka nie jest dla mnie.

zabrałam się za fashion . :P początki były trudne.

myślałam, że jestem fatalna w tym, co robię, ale jednak nie! ku mojemu zdziwieniu dostałam propozycję współpracy z agencją z modelkami Spotmanagement.

Wkrótce, moje pierwsze zdjecie, które tam zrobiłam zrobiło kaarierę w słynnym Milano. Tamtejsza komisja wysłała to zdjęcie do Londynu, tam promuje ono modelkę Kate.

miałam zaledwie 16 lat. to był dla mnie przyznam  szcerze miły szok :)

 

wkrótce zaczęłam tworzyć swoje bajki, historie kobiet..

Eter nie dawał mi satysfakcji, czułam się wciąż niespełniona, ciągle szukałam siebie w tym, co tworzyłam. jeden wielki kryzys. zima. równo rok temu. zdjęcie-przypadek.

Coworkingowa przestrzeń w mieście
Klub Biznesu Biznes.Space

to była zima, a ona była prawie naga, zamarzała. ale.. zaczeło się. zaczęły się moje zdjęcia.

ukierunkowałam się. postanowiłam łamać ogólnie przyjęte konwenanse.

tegoroczne wakacje były bardzo płodne. kupiłam analogowy obiektyw. allegro dość długo nie przysyłało mi adaptera, który umożliwiał przymocowanie analoga, do cyfry. poradziłam sobie. w jeden ręce trzymałam obiektyw, w drugiej korpus aparatu. można? można!

efekt? brudno, brzydko, słabo technicznie... tak, to ja! to w końcu moje MOJE zdjęcia, moja dusza wręcz.

kolejna innowacja. zaczęłam tworzyć do muzyki. 4 non blondes - morphine & chocolate zainspirowało mnie i zrobiłam to...

w między czasie robiłam dużo..dużo fashion dla agencji, nawet deszcz mi nie straszny, wręcz zbawienny

 

wrzucałam modelkę nawet do wanny z brudną deszczówką i młynówką

 

i dużo fashion,

 

na sam koniec zostawiłam moje dwa ulubione zdjecia, wiem, narcystycznie.. ale nigdy więcej już nie zrobiłam niczego tak dobrego.......

 

 

dla wytrwałych polecam również www.joannakupniewska.carbonmade.com

 

ot, taka przygoda z fotografią.

lubię wyciągać z ludzi to, co skrywają w sobie.
lubię, kiedy wychodzą ze swoim ram.
to fascynujące. uwierzcie.

 

 

miłego wieczoru!

Dodanych komentarzy: 31

Asiu, ja pamiętam każde Twoje zdjęcie. Te są świetne, a pamiętasz o fotach w piwnicy, z piłą? Torach? Długopisach w rasta kolory? Faktem jest, niesamowicie rozwinęłaś się od tego czasu. I to nie tylko talent, a ciężka praca przede wszystkim. I to chyba powinnaś napisać :)  

Zdjęcie,
kóre zrobilas mi w tamtym roku
do dziś mnie zachwyca!:)
od samego początku było wiadome,
że masz oko!
znasz się na rzeczy!
Gratuluje Ci tego
czego w tak krótkim czasie dokonałas!
rozwinelas się niesamowicie:).
Mnie najbardziej poruszyły zdjęcia tych dzieci..
Są najprawdziwsze.

Bardzo się cieszę, że wreszcie eksplodowałaś na "Namyslowianach.pl". Niektórymi fotografiami jestem zachwycony. Niekórych nie wypada mi komentować:)) Za dużo tego naraz wrzuciłaś. Ale to była demonstracja Twojej artystycznej siły. Szkoda trochę Ciebie dla fotografii związanej z żurnalami mód. Ale ty już wiesz, że tylko tak można zarobić fotografią na chleb i niebotycznie drogi sprzęt. Po tacie masz w genach tęsknotę za profesjonalizmem. Zasługujesz, aby Galeria na Poddaszu w I LO była nawet w całości Twoja. Pomyślimy skąd wziąć "kasę" na wystawę autorską. Spróbujemy. Może uda się przed maturą?

Dzięki, Maćku.. Twoje słowa zawsze będą dla mnie ważne.

ps. a zdjęć z ołówkami szukałam! niestety nie znalazłam, chciałam je tu wrzucić, ale cóż..

o tak, eksplozja.. ciężko było mi otworzyć się na "internetowy świat", ale jednak, odważyłam się :)

 

wystawa to świetny pomysł.. może znajdą się sponsorzy.. wierzę w to głęboko.

w końcu "spełniają się marzenia, dla marzeń nie ma zagrożenia"

 Ja gdzieś mam zdjęcia na którymś z dysków. Trochę tych beznadziejnych zdjęć było, nie? Za to teraz jest ogień!

Wszystkie zdjęcia mają coś w sobie. Ale mi osobiście najbardziej podoba się to zdjęcie "zainspirowane muzyką" - morphine & chocolate. Kiedy je widze na myśl przychodzą mi lata 70-te, dzieci kwiatów i zdjęcie mojej mamy, kiedy była młoda. Ta modelka nawet mi ją przypomina. Niesamowite. Jednak "nie ma dróg na skrót". Nic nie przychodzi bez wielu, wielu miesięcy czystej praktyki i metody prób i błędów. Ciesze sie, ze nie zrezygnowalas przy pierwszych przeszkodach. I patrz, gdzie jesteś teraz...

A co z tymi pocztówkami, co Ci dałem? Robisz na tego podstawie jakąś sesje?

Można mówić o kilku rodzajach śniegu - takim jak podczas odwilży oraz takim, jak puch, podczas mrozu. Mieliśmy ostatnio taki śnieg. Zmiatał się z dachu samochodu jak puch. Bardzo fajne uczucie. Gdy było -15 zrobiłem sobie z ukochaną wędrówkę wokół miasta. I choć stopy mieliśmy zmarznięte, to wróciliśmy do domu zadowoleni. Zgnilizna o której piszesz, co kojarzy mi się ze śniegiem podczas odwilży, nie jest przyjemna - to fakt. Ale wydaje mi się, że oddalamy się od swojej natury za bardzo, gdy przeszkadza nam każda aura, która różni się od temperatury oraz atmosfery naszego pokoju. To nie za dobrze - dla mnie to jakaś postać wynaturzenia, pewnego rodzaju dewiacja kulturowa, mogąca skutkować depresją - z czego wielu z nas nie zdaje sobie sprawy. Postaraj się spojrzeć na świat sub specie aeternitatis - jak mawiał Schopenhauer, a Twoje prace mogą się stać jeszcze lepsze. Lepsze, czyli bardziej "naturalne".

wybacz , ale nie mam zamiaru się zmieniać przez kilka słów , od anonima.. to przykre, ciekawe, czy gdybyśmy spotkali się twarzą w twarz, umiałbyś mi to powiedzieć :)

 

pozdrawiam.

Nikt nie wymaga od Ciebie zmiany młoda kobieto. Z racji swojej asertywności zapewne powiedziałbym to samo w cztery oczy :-)
Nie miałem złych zamiarów, chciałem zmusić do refleksji. Czasem warto przystanąć na chwilę nad stwierdzeniem innych, bez względu na to czy nazywają się joannarasta, dyszel, szpadel, szewczyk dratewka, czy anonim. Cóż to za różnica?
Czasami warto też posłuchać rady bardziej doświadczonych, choć anonimowych rozmówców, a na pewno się nad nimi zastanowić.
Co jest przykrego w mojej wypowiedzi?

W sumie Asiu muszę zgodzić się z Anonimem. Jesteś za bardzo może przewrażliwiona na punkcie swoich fotografii? Nie wiem. Ale Anonim nie powiedział absolutnie nic strasznego, więc nie wiem skąd Twoja opryskliwość.

...wydaje mi się, że oddalamy się od swojej natury za bardzo, gdy przeszkadza nam każda aura, która różni się od temperatury oraz atmosfery naszego pokoju. To nie za dobrze - dla mnie to jakaś postać wynaturzenia, pewnego rodzaju dewiacja kulturowa, mogąca skutkować depresją - z czego wielu z nas nie zdaje sobie sprawy...

Naprawdę, Anonimie nie wiesz ci napisałeś młodej dziewczynie na progu tego co dla niej najważniejsze? Nie widzisz nic przykrego w swojej wypowiedzi? 

Doświadczenie pozwala Ci na roszczenie sobie prawa do dawania "dobrych " rad.

A co pozwala Ci na użycie słów wynaturzenie i dewiacja w powyższym kontekście?

To są przykre słowa, Anonimie.

Czasami warto też posłuchać rady bardziej doświadczonych, choć anonimowych rozmówców, a na pewno się nad nimi zastanowić.
 

Uwierz mi, napewno to zrobiła, ze łzami w oczach szukając śladów dewiacji w swoich pracach, i rozważając filozoficznie nad swoją wynaturzoną awersją do zimy "z punktu widzenia wiecznośći..."

 

 

Logicznie rzecz ujmując trudno jest uznać, że moja wypowiedź dotyczyła prac fotograficznych, do których nic nie mam. Mój komentarz odnosił się do pierwszych kilku zdań na początku tekstu tego blogu. Rozumiem, że kobiety działają bardzo emocjonalnie, ale bez przesady - proszę podać choć jedno moje zdanie odnoszące się do zdjęć.
Z całym szacunkiem twierdzę, że człowiek jest zwierzęciem, co prawda symbolicznym - bo tworzącym znaki - ale nadal zwierzęciem. Wyrażanie się z pogardą o suchym śniegu, przy -15 stopniowym mrozie, że jest śmierdzący i zgniły, wygląda jak obrażanie się na świat za to, że istnieje. Prawdziwy artysta fotografik bierze w tym momencie swój sprzęt i idzie na fotograficzne łowy. Nie widać wtedy brudu, papierów leżących na trawnikach, a wszystko dookoła przypomina zdjęcia czarno - białe. Czy nie jest to okazja? Co prawda nie można fotografować w tym momencie nagich nastolatek (choć te zdjęcia naprawdę mi się podobają)...Ale gdy czytam, że młoda osoba, u progu dorosłości odprawia egzorcyzmy na aurze, nie mogę nie napisać o rodzaju wynaturzenia. Zamykamy się w czterech ścianach swojego ciepłego pokoju zapominając o swojej prawdziwej naturze. Gdybyśmy byli bardziej naturalni, nie przeszkadzałaby nam temperatura za oknem. Czy to jest tak obraźliwe? Trochę logiki! Nie napisałem ani jednego zdania na temat śladu dewiacji w pracach, ale w podejściu do rzeczywistości. Polecam policzyć do 10, uspokoić się i dopiero odpowiadać na komentarz.
"The medicore teacher tells. The good teacher explains. The superior teacher demonstrates. The great teacher inspires".

hmm.. Miałam na myśli to , że nie zmienię siebie, swojej osoby, swojego "czucia" , bo jakiś ktoś, kto nawet nie jest  w stanie ujawinić swojego imienia, tylko ukrywa się pod jakże banalnym pseudo, prawi mi "mądre" lekcje jak mam żyć..

nie. taka jestem. i kropka. są ludzie, którzy mnie szanują i akceptują, są i tacy, którzy tego nie czynią. proste. ten, kto mnie zna i wie jaka jestem będzie trwać przy mnie bez względu na wszystko.

jak śpiewał Riedel " ja już nigdy się nie zmienię"...

anonimowi ludzie internetu nie będą mnie kształtować , o nie..  : )

 

pozdrawiam...

 

ps. wynaturzenie i dewiacja... aha, dlatego , że nie lubię zimy? a to zabronione jest, czy jak?

Widac niektórzy nie lubią zimy, a inni nie lubią jak ktoś nie lubi zimy.. jeżeli pierwsze jest dewiacją to i drugie też i w dodatku brakiem empatii ;)

Z tym, że ta pierwsza daje świetne prace, a druga... coś! pewnie ważnego! (tylko dla kogo? :> )

Po prostu rób dalej swoje.. :>

p.s. "Prawdziwy artysta fotografik bierze w tym momencie swój sprzęt i idzie na fotograficzne łowy..." - Ty (wybacz, za brak zwrotu "Pan Anonim") poważnie tak myślisz? bo jak tak to już wiem dlaczego nic nie pisałeś o zdjęciach (poza tym, że się naprawdę podobają) :>

..jak już pisałem.. rób dalej swoje dziewczyno:)

Anonimie,

To , że okazujesz sie przy każdej odsłonie Wujkiem Dobra Rada jest nawet do przyjęcia. Widocznie tak juz masz. Natomiast to, że wychodzi z Ciebie szowninista - juz nie. Nie przypisuj mi nieprzemyślanych, emocjonalnych reakcji oraz brak logiki  dlatego, że jestem kobietą. Mamy XXI wiek i patriarchat jest juz passe.

Dojrzałośc i doświadczenie (na które sie sam powołałeś) wymaga brania odpowiedzialnosci za słowa. Czym jest zdjęcie jesli nie odbiciem emocji, nastroju, doświadczeń? Nie pisałeś o zdjęciach? I to Ty mi zarzucasz, anonimowo, brak logiki... ech...

Aśka, rób swoje. Takich domorosłych filozofów jest na pęczki. W każdym anonimowym poście.

 

 

Jestem zmartwiony tonem i formą Waszej "dyskusji". Była szansa na dialog i spór merytoryczny, ale wszystko sprowadziło się do nielubianych przeze mnie argumentów ad personam. Myślę, że  przypisałyście, Dziewczęta, Anonimowi zbyt wiele złych intencji. Może trafiłyście na amatora-fotografika zwolennika mimetycznej koncepcji fotografii i sztuki. Może tuła się on po krajowych "digartach" i "fotoprzyrodach" z fotografią równie dobrą jak twórczość Joannyrasty. Może ta Nasza podejrzliwość staje się nieszczęściem blogosfery, bo w ten sposób zniechęcamy namysłowian do aktywności?

A ja powiem po prostu. Ze względu na ułomność internetowych portali nie sposób jest ocenić intencji i emocji rozmówcy. Niestety, wszelakie :), :*, xD, nie zawsze oddają to, co trzeba. Tyle ode mnie.

A mi się i tak zdjęcia Luelle (łehehe) podobają :)

Bardzo Ci dziękuję za te słowa, Entedy. Też ubolewam nad kierunkiem w jaki zmierza ciekawie rozpoczęta dyskusja, która już objęła dwa blogi (mam na myśli odpowiedź Entedy'ego na Jego blogu).

Z Anonimem vel Anonimusem się w części zgadzam. Też zwróciłem uwagę na ten feralny fragment w treści wpisu autorki. Choć ja nie oceniałbym tak kategorycznie Jej intecji. Swego rodzaju pamiętnik, jakim jest właściwie blog, upamiętnia chwilowe uczucia autorki. Ja też wielokrotnie przeklinałem zimę, mróz i śnieg. Dużo częściej od momentu gdy odłożyłem swoje dziecięce sanki na wieczny spoczynek w zakurzonej piwnicy.

Gdy ostatnio wybrałem się mroźną nocą na fotospacer po Namysłowie, to mimo zamarzających dłoni na nowo odkrywałem (po raz kolejny) uroki tej niedocenianej pory roku. Wszystko zależy od nastroju - a może Joannarasta własnie w antyzimowym nastroju była pisząc powyższą notkę?

Nie znam osobiście autorki bloga ale cenię Jej pasję i zazdroszczę charakterystycznego stylu w tak młodym wieku. Wierzę, że doszła do tego ciężką pracą i patrzeniem na świat sub specie aeternitatis.

Adwersarzom Anonimusa zwracam uwagę, że Jego spostrzeżenie właściwie dotyczyło ogólnej tendencji i w zasadzie było zainspirowane słowami Joannyrasta.

 

Mam nadzieję, że mimo wszystko nie zniechęcam Namyslowian do aktywności. Apeluję jedynie o ty, by przeczytać treść swojego posta, zanim kliknie się "zachowaj".

 

Lubię ta strone.
Poruszane są tu ciekawe tematy,
pokazane piękne zdjęcia.Jednak wszystko to
wydaje się byc strasznie sztuczne.Język ,
który używają "blogiści" jest
niemalże książkowy,encyklopedyczny.
Wydaje mi się,że "zwykły śmiertelnik"
nie załozylby tu bloga bo bałby się nagonki na swoją osobe
ze względu na styl wypowiedzi.Tak jak gdzieś wcześniej
entedy napisał,
ze musi się wziasc za co niektórych.
Bo sposób ich wypowiedzi
na forum jest karygodny
albo poprostu zły.Mimo wszystko strona jak najbardziej
zasługuje na uznanie.Pozdrawiam serdecznie

Joanarasta-fantastyczne prace!

Zaręczam, że portal jak i blogi tworzą "zwykli śmiertelnicy" ;) Z samej definicji blog podlega ocenie czytelników i tych krytycznych nie sposób uniknąć. Tak jak każda działalność publiczna wymaga to pewnej odwagi. Głowa do góry i nie ma co się bać. Dla niemal wszystkich blogerów eNklawy jest to debiut w tej formie wyrażania swoich myśli. Ważne jednak, że rozwijamy się wraz z portalem i piszemy o tym, co nam leży na duszy. Dziękujemy za pozytywną ocenę :)

Moim zdaniem każda dyskusja jest  jest dobra. Coś ją powoduje i jakiś wypływa z niej wniosek. Dla mnie wniosek jest jeden: Anonimowi nie podoba się "inność" Joanny, a to przecież Ją czy innych artystów wyróżnia z tłumu... Sam Anonim też ma swoją osobowość - Nauczyciela. I Mistrza?

Anonimie - czyż Wielkich pisarzy tego świata nie charakteryzowała odmienność w postrzeganiu świata zewnętrznego, otaczającej ich (szarej) codzienności? (przeczytaj "Padlinę" Baudelaire'a - nie jestm znawcą literatury, ale ze szkoły średniej zapadł mi ten utwór w głowie. Czy ten autor jest dewiantem?)

joannarasta - gratuluję odbioru rzeczywistości. Bo lubimy "inność".

 

W tym rzecz Drogi DyShlu, że Anonim przypisał Joannierasta, że kilkoma pierwszymi zdaniami wpisała się w ogólną tendencję odwracających się od naszej natury (jak zwał, tak zwał), którą Anonim zauważył i która go niepokoi. I tyle. Ja się tu nie doszukałem niechęci do innosci. W zasadzie nawet jego uwaga nie dotyczyła zdjęć. Czytajmy ze zrozumieniem.

 Drogi RedNacz!

Zrozumiałem to na swój sposób, tak jak i na swój sposób joannarasta postrzega rzeczywistość. Chciałem tylko zauważyć, że (moim zdaniem) Anonim nie przedstawił swojego punktu widzenia, tylko Ją skarcił...

świństwo to też egocentryzm. Jaki i zło. Nie kształtujmy świadomości wyglądu w wersji fit. Bo to zabija naturalność. :(