Kilka dni wolnego na przełomie roku, dało mi okazję na na kolejny wypad do czatowni, odpocząć po sylwesterowo-noworocznych zabawach w jedyny słuszny dla mnie sposób.
Zaczęło się jak zwykle od głuchego oczekiwania w szarości przedświtu, z wiejącym wiatrem przez szpary w budzie. Gdy ciemna szarość zaczęła się nieco przejaśniać zaczęły odzywać się pierwsze zwiastuny nadchodzącego dnia. Dalekie krakania kruków zaczęły się zbliżać ,pojękiwania myszołowów dobiegały jak zza światów, z czasem coraz bliższe ,wyraźniejsze. Po kilku minutach słychać je bardzo wyraźnie, z okolicznych drzew. Ale żadne nie pali się do śniadania, kruki krążą i obserwują otoczenie po czym siadają na gałęziach i tyle. Dopiero lis przechodzący przez łąkę zmusił je do obrony swojej stołówki. Zlatują grupą i głośnym krakaniem starają się odpędzić intruza, co zresztą skutecznie im się udaje. Może dlatego, że lis utykał na przednią łapę a może bał się licznych kruczych dziobów, które zapewne dosięgłyby go gdyby pokusił na padlinę. Część kruków rozpoczyna śniedanie kilka rozgląda się po okolicy.
Po kilku chwilach zlatują myszołowy
i po chamsku odganiają kruki, które początkowo wycofały się ale pokusa śniadania jest silniejsza i po swojemu zaczynają podszczypywać myszołowy pociągając je za lotki, lub sterówki ogona.
Na takich mniejszych lub większych przepychankach mijają kolejne kwadranse, by w pewnym momencie wszystkie ptaki poderwały się spłoszone.Z niewielką nadziejąw sercu zacznam myśleć co je mogło spłoszyć .Najczęściej uciekają tak gdy je coś nagle, znienacka wystrzaszy. Rozglądam się po okolicy na ile pozwalająmi dziury w czatowni ale nie widzę żadnego podejrzanego ruchu. Od tego momentu zaległa długa ,ciągnąca się w wieczność cisza. Zacząłem szukać wygodnej pozycji aby przymknąć oko na kilka minut i pochwili słyszę jakiś, który głos już tutaj słyszałem, ale daleki, cichy. Ten był jednk zdecydowanie bliższy ale wciąż brzmiący niepewnie, niezdecydowanie, urywany w pół nuty jak hejnał mariacki. I znów cisza. Zaczynam marznąć w stopy więc wysiągam nogi z butów i rozcieram je w dłoniach by pobudzić krążenie, wciąż jednak obserwując puste przedpole. I nagle jak duch dostojnie, majestatycznie jak na króla przestworzy przystało zlatuje nasz polski herbowy.
W podnieceniu z trudem opanowuję aparat ale w ostatniej chwili udaje mi się sfotografować lądowanie. (niewielka przestrzeń pod bielikiem do krawędzi zdjęcia powoduje,że wygląda jakby miał mało miejsca do lądowania, ale trudno.)
Po upierzeniu widzę,że to młody ptak może dlatego ten jego śpiew brzmiał tak niepewnie, niewytrenowanie. W podeksytowaniu zapominam, że stoję w skarpetkach na gołej zamarzniętej ziemi. Powoli jak tylko to możliwe zakładam buty starając się aby zbędnym ,nieopatrznym ruchem nie spłoszyć gościa. I siedzę 20 -30 metrów od bielika ,który jeszcze kilkanaście lat temu był niezwykła rzadkością, a teraz w okresie jesiennym można zaobserwować je niemal w stadach na okolicznych stawach w Krogulnej ,Przygorzelu, czy Dąbrowie.
Siedzimy tak sobie ,bielik ,który początkowo nerwowo rozglądał się wkoło zaczyna czyścić sobie pióra .Decyduję się na pierwsze zdjęcie
Siedzi sobie wciąż spokojnie rozgląając się po otoczeniu, po chwili zaczyna maszerować . Nawet na ziemi zachowuje się jak król. Kroczy powoli ,ciężko, dostojnie.
Robi kilka kroków i znów staje, znów się rozgląda. Po kilku kolejnych minutach, nie skubnąwszy nawet nic z wystawionej zanęty odlatuje spokojnie.
Podobno ten typ tak ma. Na początku siedzą sobie gdzieś daleko obserując otoczenie czatowni, po czym któregoś dnia niespodziewanie ,tak jak w moim przypadku nadlatują posiedzą trochę i odlatują
Dopiero przy kolejnych pobytach decydują się na uszczknięcie czegoś do jedzenia. Klika chwil z nim spędzonych a jaka pociecha , jaka radość.
Siedzę jeszcze przez chwilę aby upewnić się czy odleciał na dobre niechciałby go spłoszyć swoim nagłym pojawieniem i w tym czasie pojawia się poranny gość ,rudy mykita. Ten sam utykający na przednią łapę. O dziwo nie decyduje się na podejście do padliny może dlatego ,że znów z drzew odzywają się zaniepokojone kruki. Ale coś innego przykuwa jego uwagę
Wpatruje się w śnieg kręcąc głową z uszami skierowanymi do przodu ,próbując na słuch namierzyć poruszającą się pod śniegiem mysz, wykonuje skok i nurkuje w śniegu wyciągając smakołyk. Niestety , nie trafiłem z ostrością i zdjęcia nie mam, widać tylko jak pałaszuje myszkę.
Siedzę jeszcze kwadrans i upewniwszy się, że bielika nie ma idę zmarznięty ale szczęśliwy do domu ,do rodziny.
Dodanych komentarzy: 8
Re: Ptasia Zima 3
Dla ciekawych to czego nie udało mi się uwiecznić na zdjęciu. Lisie polowanie.
Re: Ptasia Zima 3
Świetne zdjęcie!
Zazdroszczę wypadów na łono natury. Mi czasu ciągle brak :(
Re: Ptasia Zima 3
No to, kocoor, było bardzo ciekawie. Widzę, że do tej zimy przygotowałeś się wyjatkowo starannie. Budę(czatownię) to musisz pewnie mieć białą. Ten drąg-konar poczatkowo myślałem, że jest "naturalny" i go znam. Potem dopiero zauważyłem na nim mech z poszycia;) No... no , co to będzie przy lepszym świetle lub w śnieżnej scenerii? Życzę zimowych zdjęć życia. Te, które pokazałeś, są bardzo dobre. Nikt do tej pory takich w Namysłowie nie zrobił. Czekamy na ciąg dalszy. Trzymam kciuki. Nie zazdroszczę. Cieszę się. Ja ze swoim zdrowiem od zimowych nasiadek nie nadaję się. Chyba, że na targu kupię sobie ocieplane lekkie myśliwskie gumiaki. Tak chyba zrobię na ferie. Kocoor, inspirujesz. Dzisiaj zapłaciłem ostatnia ratę za aparat. Teraz czas na obiektyw? Moja Zosia znowu powinna się pofrustrować. Bo to jest wydatek:)
Pozdrowienia
Re: Ptasia Zima 3
Witam.
I znów ciekawa opowieść z cyklu ptasia zima.
Czytając od początku relację a mały włos nie zjadłem paznokci.
Co będzie dalej? Co spowodowało ucieczkę ptaków? Czy zacny gość posiedzi czy o razu ucieknie?
Emocje jak nie wiem co.
Człowieku może książki pisz. Z takim piórem kto wie?
Pozdrawiam i jak zwykle
WIĘCEJ!!!
Rudolfino
Re: Ptasia Zima 3
Cieszę się, że Wam się podobało.
Rudolfino emocje towarzyszą mi w moich podpatrywaniach niemal na każdym kroku. Decydując się na postawienie czatowni w lesie wkroczyłem w świat dzikich zwierząt, wszedłem z butami do ich domu i muszę to uszanować. Uczestniczę w ich życiu w ich walkach o jedzenie, w ich zalotach, w trudach wychowywania potostwa. Mam być dla nich niewidoczny, by nie musiały się niepotrzebnie stresować. Każde ze zwierząt, które podpatruję jest elementem łańcucha pokarmowego i toczy nieustanną walkę o przetrwanie. Każdy mój niepotrzebny ruch powoduje u nich paniczną ucieczkę przed ewentualnym zagrożeniem życia. Dlatego tak bardzo się emocjonuję tym, że uczestniczę w ich życiu jestem pomiędzy nimi a one tego nie wiedzą. Co do pisania to już wspominałem ,uważam ,że trzeba coś napisać o zdjęciach które się robi szczególnie o tych ,którymi chcę się pochwalić, inaczej to tylko zwykłe pstryki. Czasem jest tak, że cała sytuacja jest zawarta na zdjęciu i wszystko wiadomo co się dzieje.Ale częściej jest tak, że trzeba coś napisać aby miało to "ręce i nogi".
Entedy, faktycznie do zimy przygotowałem się już w październiku, czatownia postawiona wspólnymi siłami z kolegą z Opola. W tej chwili niestety stoi po łydki w wodzie. Tutaj na tle naszej w trudach stawianej budy.
img232.imageshack.us/img232/7606/img9913h.jpg
Mam nadzieję, że zima wróci jeszcze nie trzea będzie taplać się w wodzie ,choć zauważyłem że z nogami w wodzie jest dużo cieplej niż gdy trzymałem je ponad wodą. Ja swojego obiektywu nie spłaciłem jeszcze a już marzy mi się jaśniejszy, ale ten raczej poza moim zasięgiem .A fotografujący przyrodę są w Namysłowie i robia zdjęcia podobne a może i lepsze ,ale nie wiem dlaczego nie pokazują ich pubilcznie.
Kotatsu ,ja też chciałbym w terenie spędzać więcej czasu ale niestety nie mogę, cieszę się z tych kilku godzin w miesiącu.
Re: Ptasia Zima 3
Kocoor:
A fotografujący przyrodę są w Namysłowie i robią zdjęcia podobne, a może i lepsze, ale nie wiem dlaczego nie pokazują ich publicznie?
No własnie, ja też nie wiem dlaczego;)
Kocoor, piszesz coraz ciekawiej. Chwalą Cie u mnie w pracy. Bardzo ciekawy post. Pozdrowienia.
Re: Ptasia Zima 3
Kocoor, co tam ciekawego u Twojego bielika? Opowiadaj, bo czekamy i jesteśmy ciekawi.
Re: Ptasia Zima 3
Nic ciekawego .Ostatnie ocieplenie spowodowało ,że ptaki gdzieś się wyniosły(słabo żerują) poza tym cały śnieg stopniał i chyba w całości spłynął do mojej czatowni. Wody jest poniżej kolan. Jeżdżę tylko aby podrzucić coś do żarcia, dodatkowo chore dzieci nie pozwalają nie tylko na wypady ale również skutecznie blokują dostęp do komputera, żeby napisać coś na forum w Twoich ciekawych, ostatnich tekstach. Ale może dziś coś się uda.