Polecane firmy: Klub Biznesu Biznes.Space

Pruscy protoplaści Hansa Klossa

Publikowany w 2006 roku tekst na witrynie napoleon.gery.pl (dzisiaj napoleon.org.pl) artykuł wywołał burzę. Zarzucono mu polonocentryczność:)

30 grudnia 1812 r., kiedy rozmiary klęski Napoleona w Rosji zaczynały docierać do świadomości pruskich elit, w młynie pod litewskimi Taurogami doszło do spotkania „patriotów pruskich” w rosyjskich i  francuskich uniformach. Podpisano wówczas konwencję tauroską, która oddawała Rosjanom Prusy Wschodnie bez walki i stawiała wycofujące się spod Moskwy oddziały Wielkiej Armii, w tym Polaków, w niezwykle trudnym położeniu, bo działający dotychczas w koalicji antymoskiewskiej korpus pruski przeszedł na stronę Rosjan. Nie był to zresztą pierwszy przypadek zdrady pruskiego sojusznika Polaków. Wszak już w 1792 r. na stronę rosyjską przeszedł wódz armii litewskiej, ożeniony z Marią Czartoryską, ks. Ludwik Wirtemberski. Swoją zdradę knował może już podczas noclegu w Namysłowie, kiedy w maju 1791 r. wraz z Fryderykiem Wilhelmem II (swoim kuzynem) przebywał w murach tego śląskiego miasta.

W Taurogach spotkali się wyłącznie „Prusacy”. Pierwszy  z nich to generał Hans Dawid von Yorck – dowódca dwudziestotysięcznego korpusu pruskiego, który miał osłaniać przed Rosjanami Królewiec, a po odwrocie Napoleona spod Moskwy zabezpieczać szlaki komuni-kacyjne Wielkiej Armii od strony Wilna. Jego przejście na stronę rosyjską miało być początkowo sądzoną przez trybunał zdradą stanu. Zmusiło ono jednak Fryderyka Wilhelma III do opuszczenia okupowanego przez Francuzów Berlina i ogłoszenia we Wrocławiu antynapoleońskiego powstania.

Drugim uczestnikiem tauroskiego spotkania  był major Karl Gotlieb Clausewitz – przedstawiciel licznej grupy oficerów pruskich, którzy, mimo dwuletniej francuskiej niewoli, nie pogodzili się z rozstrzygnięciami traktatu w Tylży. Wyprawa moskiewska była dla nich najlepszym pretekstem do złożenia dymisji i przejścia na żołd rosyjski w  służbie cara Aleksandra I. To późniejszy słynny niemiecki teoretyk wojskowości i twórca idei wojny totalnej. Pułkownik armii rosyjskiej, który sposobów walki będzie uczył się podglądając taktykę obronną Kutuzowa. W Rosji przyglądał się najpierw unikom wojsk rosyjskich i narodzinom idei wojny ojczyźnianej, bitwie pod Borodino,  a potem odwrotowi Wielkiej Armii i klęsce wojsk Napoleona.

Stronę rosyjską w tym tajnym spotkaniu reprezentował generał Iwan Dybicz (vel. Hans von Diebitsch) - urodzony w Wielkiej Lipie k. Obornik Śląskich, absolwent berlińskiej szkoły kadetów, a w 1812 r. dowódca działającego na Litwie korpusu rosyjskiego.

Płynący z Taurogów impuls, a potem wkroczenie Rosjan z korpusem Yorcka do Berlina (11 marca 1813 r.), zmusił króla Prus do zdecydowanych działań. 16 marca Prusy wypowiadają oficjalnie wojnę Francji, a 17 marca Fryderyk Wilhelm III wydaje we Wrocławiu odezwy proklamujące powstanie antynapolońskie.

W marcu 1813 r. w stolicy Dolnego Śląska rodzą się wszystkie symbole nowoczesnego państwa pruskiego – żółto-czarno-czerwona flaga inspirowana barwami Dolnego Śląska, znienawidzony podczas II wojny światowej pruski żelazny krzyż i ludowa ochotnicza armia, tzw. Landwehra. Od tego momentu Wrocław uzyska też miano trzeciej, po Berlinie i Królewcu, stolicy Prus. Co ciekawe, pierwszymi zorganizowanymi oddziałami pruskimi wkraczającymi wówczas do Wrocławia będą kompanie Landwehry z powiatu namysłowskiego pod dowództwem starosty Haugwitza. Organizował je i zbroił Gustaw Adolf Henckel Donnersmarck z Gręboszowa k. Namysłowa, który jako generał będzie później dowodził całą śląską jazdą Landwehry. Zginie w październiku 1813 r. podczas oblężenia Głogowa, ale w Gręboszowie z wielka paradą zostanie w grudniu tego roku  pochowany.   Dodatkowo w pobliskim Pokoju narodził się jeszcze jeden - nie wiadomo czy pruski czy rosyjski bohater - ks. Eugeniusz Wirtemberski. Był on wychowywanym na dworze moskiewskim pruskim arystokratą, za panowania Pawła I kandydatem na cara. Jego ciotka, caryca Maria Fiodorowna (vel. Zofia Dorota Wirtemberska), to przecież matka carów – Aleksandra i Mikołaja, oraz Wlk. Ks. Konstantego. Eugeniusz będzie dowodził korpusami wojsk rosyjskich i ścierał się z Polakami i ich sojusznikami pod Pułtuskiem, Frydlandem, Smoleńskiem, Borodino, Kulm, Lipskiem i Paryżem.  

Wśród głównych aktorów tego historycznego spektaklu znajdą się związani ze Śląskiem oficerowie. Najważniejszy z nich i najściślej z tymi ziemiami związany to wspomniany na wstępie Hans Dawid von Yorck - Wartenburg. Po wyrzuceniu z armii Fryderyka Wielkiego, za niesubordynację, swoją ponowną karierę wojskową  rozpoczynał jako oficer 2 batalionu fizylierów w Namysłowie. Lokalna  „Kronika Koschnego” określa go mianem „Namslauer”, choć ani słowem nie wspomni, że major  Hans Yorck (hrabia od 1814 r., a feldmarszałek od 1821 r.)  wybrał sobie w 1792 r. za żonę córkę namysłowskiego kupca, Joannę Seidel. Dopiero w XX w., na pamiątkę tego wydarzenia, część  współczesnej ul.1 Maja w Namysłowie będzie nazywana Yorckstrasse. Fizylierzy majora, kontynuując namysłowską tradycję Grunwaldu i Byczyny, walczyli przeciw Polakom. Szczególnie zasłużyli się w tłumieniu insurekcji kościuszkowskiej pod Szczekocinami. Dwadzieścia lat później, po klęsce Napoleona pod  Waterloo, ten wywodzący się ze zgermanizowanej pomorskiej polskiej szlachty bohater narodowy Prus osiadł w Oleśnicy Małej k. Oławy. Tam wsławił się wyrzuceniem i zniszczeniem tablic nagrobnych i krzyży joanitów z  oleśnickiej komandorii. Oświeceniowy i ateuszowy zmysł estetyczny pomógł mu w przekształceniu największego na Śląsku klasztoru joanitów w Oleśnicy Małej w pyszny i świecki rodowy pałac.

Coworkingowa przestrzeń w mieście
Klub Biznesu Biznes.Space

Szybko zapomniano, że „nasz namysłowianin” początkowo miał być sądzonym za udział w spisku oficerskim i zdradę stanu generałem, bo jego skromny korpusik wkraczał do Berlina z licznymi rosyjskimi dywizjami niczym dywizja kościuszkowska do Warszawy w styczniu 1945 r. Tworzył on pozory pruskiej niepodległości, bo firmował swoim nazwiskiem faktyczną okupację rosyjską i przesunięcie granicy rosyjskich wpływów w Europie z Łaby po Mozę! Rosja po defiladzie wojsk cara Aleksandra w Paryżu i kongresie wiedeńskim stała się nie tylko mocarstwem ograniczającym na długie lata suwerenność zewnętrzną całych Niemiec, ale groźnym żandarmem Europy. Po 130 latach, liczonych od  klęski Napoleona, Stalin uzna przemarsz Aleksandra I   ze swoimi wojskami w Paryżu za największy sukces militarny Rosji w dziejach Europy, przewyższający jego berlińską wiktorię.

Zadziwiająca będzie też pointa określająca ziemski kres bohaterów spotkania pod Taurogami. Otóż Dybicz za rezygnację ze szturmu miażdżącego Warszawę pod Olszynką Grochowską w 1831 r. zostanie wg niektórych wiarygodnych relacji otruty przez Orłowa. We włoskim stylu zostanie pozbawiony życia również ten, co namawiał Dybicza do rezygnacji z bezwzględnych działań, a wcześniej nie chciał jako wódz „wojska polskiego” wyruszyć do tłumienia powstania w Belgii, czyli znajdujący się w politycznej matni Wlk. Ks. Konstanty.

Clausewitz, drugi z tauroskich bohaterów, podobnie jak Dybicz, oficjalnie umrze na cholerę, kiedy w 1831 r. będzie dowodził na pograniczu sztabem tzw. „kordonu sanitarnego”. Pochowano go we Wrocławiu, ale  w latach siedemdziesiątych doczekał się ekshumacji i przeniesienia do prusko-enerdowskiego panteonu narodowych bohaterów.

Tuż przed powstaniem listopadowym, w październiku, umrze najspokojniej z całej trójki, już jako 71-letni starzec, feldmarszałek Yorck-Wartenburg, który do dzisiaj szczęśliwie spoczywa w krypcie rodzinnego mauzoleum w Oleśnicy Małej k. Oławy.  Jego dusza musi tylko wysłuchiwać odbywających się ponad nim rekolekcji, kiedy w mauzoleum – obecnie kaplicy św. Maksymiliana Kolbego spotykają się podczas modlitwy Polacy – uczestnicy spotkań młodych.

Ciekawe ilu z nich ma świadomość symbolicznej wymowy sytuacji, w jakiej wypowiadane są  słowa ich dwudziestopierwszowiecznej modlitwy? I co z tego wszystkiego rozumie spoczywająca obok swego bohaterskiego Hansa żona-namysłowianka, po 1814 r. von Johanna?

entedy
P.S.
Penetracja namysłowskich źródeł poświęconych rodzinie feldmarszałka Hansa Yorcka-Wartenburga przyniosła niespopularyzowane wśrod historyków zaskakujące informacje. Po pierwsze, okazało się, że żona bohatera spod Taurogów była córką namysłowskiego restauratora i właściciela winiarni Georga Seidla – to jednak profesja nieco inna niż działalność kupiecka, a taką podają znane mi opracowania. Po drugie, korzystający z niemieckich źródeł moderator internetowych stron genealogicznych poświęconych rodzinie feldmarszałka i jego potomek, Marcus Yorck von Wartenburg, podaje, że Joanna Seidel urodziła się w Mamslau, a jej ojciec i teść naszego bohatera skonał w Hamslau. Tymczasem oba zapisy, prawdopodobnie pomyłki pisarskie, są błędne. W obu przypadkach miastem narodzin i śmierci powinno być Namslau – dzisiaj Namysłów. Zresztą w namysłowskiej kronice pastora Liebicha zachował się opis tragicznej śmierci winiarza Georga Seidla – późniejszego teścia feldmarszałka. 6 sierpnia 1769 r. popełnił samobójstwo, a rodzina, chcąc zapewnić mu w pełni chrześcijański pochówek, zataiła prawdziwą przyczynę śmierci. Tragiczna śmierć Georga Seidla wyszła na jaw tuż przed samym pogrzebem. Wykopano już na przykościelnym cmentarzu grób, ale ostatecznie proboszcz odmówił udziału w pogrzebie samobójcy. Nieszczęsnego winiarza, który osierocił jedenastomiesięczną Joannę, musiał pochować zagrodnik z pobliskiego Bemowskiego i spoczął on na tzw. „psim cmentarzu” poza murami miejskimi.

Dodanych komentarzy: 3

Ten artykuł wywołał w 2006 roku na renomowanym forum Napoleon. gery.pl (dzisiaj Napoleon.org.pl) burzliwą dyskusję. Ma wiele wątków namysłowskich. Jak dotąd nie został przez namysłowian skomentowany. Ze względu na zmiany geopolityczne w Europie Wschodniej - zwrot Ukrainy w kierunku moskiewskim - jest on ciekawy. Poza tym  jest on istotny ze względu na rolę dawnych Prusaków- podwójnych agentów w służbie cara oraz spór o IPN czy też utajniony już na zawsze klkusetstronnicowy załącznik do Raportu w sprawie likwidacji WSI.

Wszystko się zgadza,poza jedną,drobną poprawką.Yorck von Wartenberg został
relegowany z armii nie za niesubordynację,ale za nałogowe pijaństwo!"Gazerem"
zresztą pozostał do końca swoich dni."Odwiedziłem"gościa 2 miesiące temu
w Oleśnicy Małej-jego pomnik w parku ma się dobrze/trochę bezmózgowi grafficiarze
starali się go "przyozdobić".

A to ciekawe. Z tym pijaństwem Yorcka von Wartenberga. Czy możesz, Anonimie, podać, gdzie znalazłeś tę informację. W publikowanym w "Mówią Wieki" ironicznym artykule Stanisława Borkowskiego "Pruski pogromca Napoleona" możemy znaleźć takie info:
"Posądzony o niesubordynację, postanowił opuścić nie tylko Prusy, ale i Europę."