Kiedy rozum nie pozwala zwalczać lęku....

     Kiedyś pewna osoba spytała mnie: " czego się boisz w życiu?". Nie umiałam do konca sformułować na postawione pytanie odpowiedzi. Po krótkim namyśle odpowiedziałam: "ciemności, lasu, wysokości, insektów, śmierci".
Po wczorajszym traumatycznym dla mnie wydarzeniu, zagłębiłam się w fachową literaturę na temat fobii.
Zawsze wiedziałam, że brzydzę się pająków, jednak nigdy nie myślałam, do jakiego ataku szału może mnie doprowadzić spotkanie pierwszego stopnia.
Psychologowie twierdzą, że stany lękowe może wzbudzić praktycznie wszystko. Od wspomnień z dzieciństwa aż do poczucia zagrożenia ze strony przedmiotu naszego lęku.
Każdy człowiek musi mieć gdzieś takie miejsce, w którym się czuje bezpiecznie. Dla mnie takim miejscem jest mój dom, a konkretniej mój pokój. Kiedy poczucie bezpieczeństwa zostaje w jakiś sposób zachwiane możemy się czuć jak małe dziecko, które zgubiło się w sklepie i panicznie szuka wzrokiem rodziców. Ja dzisiaj czuję się jak bezdomna, ponieważ do mojej świątyni wdarł się intruz.
    Przyzwyczaiłam się już do widoku wszelakich ptaszników etc. w terariach u znajomych, jednak właśnie ta bariera w postaci szkła daje spory komfort. Przyzwyczaiłam się też do tego, że gdy robi się ciepło volens nolens pająki w domu się pojawić muszą. Jednak kiedy to leżąc sobie spokojnie w swoim łóżku, czuję, że kołdra zaczyna minimalnie się ruszać, choć nie powinna, podnoszę głowę i widzę nie małego pajączka, którego mogłabym zabić ręką, tylko pająka wielkości mojej pięści oddalonego od mojej szyi o maksymalnie 20 cm, nietrudno wpaść w histerię. Chyba nigdy tak szybko nie wybiegłam z łóżka, pomijam, że z pokoju wystrzeliłam jak z procy  niemal z drzwiami.
    Usiadłam na środku kuchni i zaczęłam panicznie płakać i otrzepywać się. Miliony myśli przewijało się przez moją głowę: " A co jeśli bym go nie zauważyła", " A jeśli bym spała" ...
Pomimo tego, że była prawie druga nad ranem, obudziłam mamę. Oczywiście do swojego pokoju nie wróciłam. Oczywiście oka nie zmrużyłam, bo choć gdy adrenalina opadła, czułam się zmęczona, to zamykając oczy obraz pełzającego pająka przewijał się ciągle w mojej głowie, jakby ktoś naciskał replay.
Dzisiaj też nie weszłam do pokoju. Dopiero, gdy kupiłam środek owadobójczy, a mój pokój został całkowicie spryskany, poczułam ulgę.
    Dużo czytałam też o metodach leczenia różnorakich fobii. Nie do końca jestem pewna co do pozytywnych skutków. Ale przecież musi być jakieś utylitarne lekarstwo. Całe życie nie możemy się czegośpanicznie  bać. Nie każdy potrafi sam z siebie przezwyciężyć swoje lęki, wtedy z całą pewnością potrzebna jest pomoc eksperta.
    A czy Twó rozum pozwala zwalczać lęk ?

Dodanych komentarzy: 5

Miałam kiedyś taką podobną sytuację. Sprzątałam w swoim pokoju i w pewnym momencie zauważyłam, że coś przeszło na środku pokoju. Ale nic dalej sprzątałam myślałam, że to zjawa. Gdy coś podnosiłam z podłogi siedział tam pająk: czarny, wielki i obrzydliwy. Wszedł mi na rękę. Nie zapomnę tego nigdy, wyleciałam z pokoju jak szalona, mama na mnie się patrzyła i pytała co się stało? A ja zachowywałam się jak obłąkana.
To co pani się zdarzyło to naprawdę szok. Współczuje naprawdę.

Kupić pająka i go zgubić, parę PLN.
Znaleźć pająka z innej strefy klimatycznej w swoim łóżku...
Ja myślę, że jak tak dalej pójdzie z tymi pseudo hodowcami, znaleźienie skorpiona pod piecem CO nie będzie rzadkością.