Od conajmniej kilku lat scenariusz wszelkich obchodów świąt państwowych w Namysłowie jest podobny: msza w kościele, przemarsz z Namysłowską Orkiestrą Dętą ulicami miasta, złożenie kwaitów pod tablice pamiątkowe przy Ratuszu i obok budynku Poczty Polskiej, a potem przemówienia i akademia w Domu Kultury. Tegoroczne obchody Święta Niepodległości nie różniły się zatem zbytnio od wrześniowej rocznicy wybuchu II wojny światowej, czy rocznicy uchwalenia Konstytucji 3. Maja.
Spośród okolicznościowych wystąpień oficjeli wyróżnić należy przemówienie burmistrza Krzysztofa Kuchczyńskiego. Już na wstępie zaznaczył on, że to jego dziesiąta z kolei mowa z okazji Święta Niepodległości. Nie chcąc się powtarzać zacytował więc słowa amerykańskiego politologa George'a Friedmana (burmistrz Kuchczyński pomylił go z bokserem Georgem Foremanem - ale to zapewne trema). Za pośrednictwem słów wybitnego politologa burmistrz zwrócił uwagę, na to, czego my Polacy nie doceniamy: w końcu żyjemy w wolnym i rozwijającym się kraju. Musimy jednak pozbyć się myślenia o nas samych jako o ofiarach historii i powinniśmy się "przyzwyczaić do wolności", bo inaczej ją na nowo stracimy. Przemówienie burmistrza było świeżym spojrzeniem wśród wielu banałów wygłoszonych w tym dniu - nie tylko w Namysłowie.
Szkoda, że świeżym spojrzeniem na 91. rocznicę Odzyskania Niepodległości nie wykazali się uczniowie i nauczyciele Zespołu Szkół Mechanicznych, którzy przedstawili okolicznościową akademię. Byłą ona chwytająca za nasze polskie serca ale wg mnie z mało odważna. Przygotowany program nie stawiał pytań, nie skłaniał do refleksji tylko oddziaływał na emocje. Ileż w tym dniu widzieliśmy w TV obrazków związanych z tragicznymi wydarzeniami naszej historii? Wszystko przesiąknięte patosem i powagą. Czy charakter Święta Niepodległości nie powinien być mniej smutny i poważny?
>>By zobaczyć więcej zdjęć kliknij tutaj<<





