O tablicę dla 1800 żołnierzy Wielkiej Armii cesarza Napoleona walczę od 1997 r. - od chwili napisania artykułu – „Tajemnica Piaskowego Wzgórza”. To już 12 lat. Jakieś fatum ciąży nad tą napoleońską tablicą-pamiątką. Płytę dla żołnierzy Legionu Irlandzkiego i 17 Dywizji Puthoda więzionych w Namysłowie udało się załatwić po dwuletnich staraniach. A sprawa tablicy dla Francuzów ciągnie się i ciągnie. Jakieś fatum lub klątwa nie pozwalają na sfinalizowanie projektu.
W 1998 r. w reportażu historycznym – „Wzgórze dobrych braci” - poświęconym stalinowskiemu procesowi namysłowskich Bonifratrów pisałem między innymi o przeklętej Górze Francuskiej, gdzie znajdował Zakład Leczniczy dla Epileptyków:
„W 1958 roku na wzgórzu ponownie rozpoczęto "wykopki". Budowano "Obuwiankę". Na odebranym Bonifratrom gruntach natrafiono na szkielety. Ludzie mówili, że to "kości Ruskich".
Tych ruskich duchów długo jeszcze bały się kobiety z "Obuwianki", które nocą wracały do domu. Zapomniano jednak, że duży tymczasowy cmentarz Armii Czerwonej znajdował się na drugim końcu miasta, przy Oławskiej. Zapomniano, bo po niedbałej ekshumacji i wywiezieniu ciał do Kluczborka - posadzono tu las. W latach sześćdziesiątych w pocmentarnym młodniku przy Oławskiej zbierano już borowiki. Zresztą amatorów grzybów "na ruskich kościach" nie brakuje i dzisiaj. Kiedy smakują takie borowiki, to możliwe są i inne historie.
Kto wie, ilu pochowanych nago bez nieśmiertelników żołnierzy Napoleona z "Francuskiej Góry" zaliczono w poczet tych "wyzwolicieli", których ciała przewieziono na cmentarz żołnierzy radzieckich w Kluczborku ? Ciekawe ilu z nich przewraca się w grobach, bo gniecie ich beton z czerwoną gwiazdą?”
Nie wiedziałem wówczas, że główną księgową w „Obuwiance” - gdzie wykopano kości - była wówczas moja mama. Nie wiedziałem także, że w 1960 r. została ona potrącona na Górze Francuskiej w okolicy szpitala przez samochód ciężarowy wiozący deski. Sprawca wypadku odjechał. Mamę znaleziono nieprzytomną w rowie, a później odwieziono do szpitala psychiatrycznego w Branicach – tak jak chłopców z likwidowanego Zakładu dla Epileptyków. Z tą różnicą, że przywieziono ją stamtąd w trumnie. Miała 27 lat. Ja niespełna miesiąc. O tych okolicznościach śmierci dowiedziałem się dopiero po 45 latach. Opowiedziała mi o tym żona kierowcy, który odwoził mamę karetką do Branic. Oficjalna diagnoza przyczyny zgonu to zapalenie opon mózgowych wywołane ukąszeniem przez kleszcza. Taką wersję zgonu utrzymywała zawsze moja najbliższa rodzina. Ale przed dwoma laty wersję z wypadkiem potwierdziła starsza kuzynka, która opiekowała się mną w dniu pogrzebu mamy. Może moja mama, Maria N. umarła, bo jako główna księgowa za dużo wiedziała o tych masowych mogiłach?
Dziwnie i jednak przedwcześnie umarł w 1983 r.(51 lat) mój ojciec, były kierownik rzeźni, który mógł coś wiedzieć o mogile na Łące Rzeźniczej - gdzie pochowano w 1813 r. ok. 500 ciał żołnierzy Napoleona. Zreszta na mapach geodezyjnych z 1970 roku znajdziemy na terenie rzeźni duży kopiec. Potem na tym miejscu zlokalizowano rzeźniany gnojownik. Kto czytał monografię Mariusza Olczaka "Rok 1813. Śląsk i Łuzyce" wie, że dziwnym trafem na mogiłch napoleońskich lokowano właśnie latryny i gnojowniki. Pamietam tylko, że ojciec kazał raz wybrarać bardzo głęboko obornik z ziemią i wywieźć go na pole babci. Wybuchła afera, bo przy okazji z obornikiem znalazło sie na polu mnóstwo kości zwierzęcych. Miejscowe psy włóczyły je jak po pobojowisku pod Psim Polem. Może jednak zobaczył pod warstwą ziemi i ludzkie kości? I po latach chlapnął o tym nieostrożnie przy bufecie?
O swoim przypadku nie muszę wspominać. Prawie wszyscy go znają. Kiedy się dowiedziałem w 2005 r. od wybitnych znawców epoki, że na Górze Francuskiej mogą być pochowani żolnierze VIII Korpusu ks. Józefa Poniatowskiego, zdążyłem tylko zapalić na Górze Francuskiej pod kaplicznym krzyżem znicze ułożone w kształt „Polski Walczącej”. A później wszystko potoczyło się w błyskawicznym tempie. Tak jaby palce w tym maczał sam kacapski doktor Szatan, a potem jego ajent kopidół.
W 2006 r., ze względu na sarkastyczny ton wcześniejszych listów i krytyczne uwagi związane a treścią napisu, zostałem odsunięty przez Konsulat Francji w Krakowie od dalszych prac organizacyjnych związanych z uroczystościami. Postanowiłem się nie wtrącać i skoncentrować na tablicy dla Legionu Irlandzkiego. Tymczasem w urzędzie miejskim wszystko szło jak po grudzie. Proboszcz Matyka uwarunkował zgodę na zwieszenie tablicy od wyremontowania Kaplicy Św. Trójcy na koszt miasta. Sporo czasu czekano na na projekt remontu zabytkowego kościółka. W międzyczasie zaginął projekt napisu w wersji elektronicznej. Nie udały się starania o uzyskanie środków finansowych na remont z puli środków europejskich. I tak minęły 3 lata i tablica nie wisi. Klątwa, fatum czy splot fatalnych motywacji i okoliczności?
MOŻE JEDNAK TABLICA CZEKA NA WSPOMNIENIE ŻOŁNIERZY VIII KORPUSU KS. J. PONIATOWSKIEGO?
Z analizy przebiegu bitwy pod Lipskiem w pażdzierniku 1813 r. wynika, że do obozu przejściowego w Namysłowie powinni trafić żołnierze V Korpusu Lauristona oraz VIII Korpusu ks. J. Poniatowskiego(!). VII Korpus saski zdradził, a i chyba XI "włosko-westfalski" oddał się miękko w austriackie ręce.
W 2007 roku w liscie do pani Sylvie de Bruchard, Generanego Konsula Francji w Krakowie pisałem:
Po piąte, okazało się, że ziemia namysłowska to ostoja kierujących antynapoleońskim powstaniem najważniejszych pruskich arystokratów. W Namysłowie rozpoczynał karierę w pruskim wojsku przywódca antynapoleońskiego buntu, późniejszy marszałek Yorck Wartenberg [tu się ożenił z córka namysłowskiego restauratora - Joanną Seidel]. Z Gręboszowa k. Namysłowa pochodzi dca całej kawalerii śląskiej landwehry Gustaw Adolf Henckel-Donnersmarck – tu zresztą z wielką pompą został pochowany zimą 1813 r. Z Pokoju k. Namysłowa pochodzi również faworyt Pawła I i niedoszły car Rosji, ks. Eugeniusz Wirtemberski, który od 1806 r. dowodził rosyjskimi korpusami walczącymi z wojskami napoleońskimi. [Pod Lipskiem wykazał sie wielkim heroizmem dowodząc II Korpusem Rosyjskim]. Oddziały namysłowskiej Landwehry wkroczyły do Wrocławia jako pierwsze dobrze zorganizowane pruskie jednostki wojskowe, gdzie przecież ogłoszono antynapoleońską wojnę powstańczą. [W 1813 r.]...do zmilitaryzowanych majątków namysłowskich prorosyjskich pruskich arystokratów powinni byli trafiać w pierwszej kolejności namysłowscy jeńcy Wielkiej Armii [lub do kopalń tarnogórskich i bytomskich Hencklów Donnersmarcków].
W 1813 r. na ziemi namysłowskiej musiano stworzyć całą sieć obozów przejściowych lub odosobnienienia dla żołnierzy V i VIII Korpusu. Tradycja ustna zachowała pamięć o wielkich masowych mogiłach napoleońskich w Kamiennej i Bukowie Śląskiej - wiec nie tylko w Namysłowie. Kto zresztą kopał Wirtembergom stawy w Pokoju - chyba nie ludność cywilna. Kto przebudowywał felmarszałkowi Hansowi Yorckowi Wartenburgowi ukradziony Kościołowi pyszny rodowy pałac w Oleśnicy Małej pod Oławą, który był największą i najpiękniejszą komandorią Joanitów na Ślasku? Kto pracował niewolniczo u Hencklów Donnersmarcków w Gręboszowie, Bytomiu i Tarnowskich Górach? Wojennym łupem tych wodzów był wzięty do niewoli żołnierz.
Zresztą tradycję tę kontynuowano w 1944 i 45 r., bo przecież na ziemię namysłowską trafili uwięzieni w obozach pracy i odosobnienia żołnierze powstania warszawskiego. Czy spotkał ich podobny los jak żołnierzy spod Lipska? Tego nie wiemy. I to musimy wyjaśnić. I Rosjanie, i Niemcy muszą się z tego sumiennie wyspowiadać.
Czy w aktach SB i WSI istnieją dokumenty potwierdzające "Akcję Mikolin 40 000" - największe fałszerstwo polityczno-historyczne powojennej Oplszczyzny? Czy może była to akcja rezydentów KGB? Szpetny pomnik w Mikolinie.
Kontynując tradycję, z synem złożyłem w wigilię Wszystkich Świętych wieniec dla żołnierzy VIII Korpusu - pochowanych i "zapuszczonych wapnem niepamięci" na Górze Francuskiej. Zapłonął też znicz. Wieniec został jednak sprofanowany... Barwy narodowe potraktowane jak sznurek od snopowiązałki i szmata.
Dodanych komentarzy: 15
Może nieopatrznie przeoczyłem
Może nieopatrznie przeoczyłem problem ale zastanawia mnie skąd doczesne szczątki francuskich żołnierzy znalazły się na terenach przy ul. Oławskiej? To już nie jest Francuska Góra ani Łąka Rzeźnicza. Czy wzięły się tam z ekshumacji terenów pod "Obuwiankę"? Ile zwłok wtedy ekshumowano? Na jakiej podstawie orzeczono, że to szczątki ruskich?
Skąd inąd znam wiele opowieści pracowników obecnego szpitala i okolicznych firm o tajemniczych i niewytłumaczalnych zjawiskach na tym terenie. Czyżby zachowana w podświadomości tajemnica tego miejsca?
Tak, RedNacz, przeoczyłeś...
Na ulicy Oławskiej znajdował się cmentarz, gdzie pogrzebano żołnierzy radzieckich. Choć na Oławskiej mogły się znajdować i inne mogiły więzionych w obozie zlokalizowanym na terenie działek przy ulicy M. Curie Skłodowskiej. Zdjęcia lotnicze pokazują na terenie lasu elektrownickiego jakieś dziwne podłużne kopce. Na Oławskiej grzebano Rosjan nacierających w styczniu 1945 na kierunku Mikolin. Propaganda komunistyczna stworzyła mit jakoby pod Mikolinem podczas forsowania Odry zginęło 40 000 żołnierzy Armii Czerwonej. Dzisiaj udowodniono, że jest to wielkie kolejne komunistyczne kłamstwo. Wydaje mi się, że mityczna liczba 40 000 domagała się szkieletów. Pewnie na cmentarz w Kluczborku zwożono co się da, aby potwierdzić krwawą daninę złożoną przez Rosjan pod Mikolinem. Musiano w tamtym czasie otwierać i inne zbiorowe mogiły, aby uwiarygodnić radziecką ofiarę.
Zaraz mnie pewnie ktoś poprawi, że przy ulicy Braterskiej - dawniej Bonifratrów - znajdował sie pomnik żołnierzy radzieckich, gdzie delegacje szkolne składały "wyzwolicielom" kwiaty wdzieczności. Ponoć i na boisku szkolym Bonifratrów pogrzebano iluś tam Rosjan. Tylko po co miano by ich grzebać w dwóch miejscach? W szpitalu namysłowskim znaleźli się po wojnie radzieccy syfilitycy. Wiemy, ze całe miasto zamienione zostało w jeden wielki szpital polowy, bo walki o Wroław były jednak krwawe. No, ale żołnierzy radzieckich grzebano przy Oławskiej!
To w takim razie, czy
To w takim razie, czy ówczesne władze wiedziały kogo ekshumują wydobywając szkielety Francuzów?
Szczątki "Ruskich" z "Obuwianki"
Coś na ten tema na pewno wiedziałby mój wujek, partzant AK z Zawichosta, który jednak utrwalał władze PPR-u. On bodajże był ojcem organizatorem Namysłowskich Zakładów Przemysłu Terenowego - m. in. "Obuwianki". Ale i on umarł przedwcześnie w wieku 51 lat i tajemnice zabrał do grobu. Nie wierzyłbym oficjalnym protokołom ekshumacyjnym - kłamstwo 40 000 ofiar forsowania Odry pod Mikolinem. W 1997 r. zapytałem o to samo w GZN, o co dzisiaj pytasz, RedNacz, w sprawie ekshumacji przy budowie "Obuwianki". Nie odezwał sie nikt. Temat niebezpieczny? Tylko Ś.P. pan Nykiel-artysta plastyk przekazał mi informacje o pomniku radzieckim i oficjalnych braterskich uroczystościach - z wieńcami i wiązankami kwiatów. On też wspomniał o mogiłach radzieckich na szkolnym boisku Bonifrtrów
Trupy "Obuwianki"
Trzeba to sprawdzić. Protokoły ekshumacyjne znajdują się w Kluczborku - cmentarz żołnierzy radzieckich. Oj, myslę, że to była gra operacyjna kerowana przez MBP (lub wtedy już chyba odrodzonej po październiku' 56 SB). Oni dobrze wiedzieli, co robią.
Pytanie prowokacyjne
Tak zapytam prowokacyjnie, bo domniemuję, że tego typu głos podzielałaby opinia lokalna: a na co komu dziś ta wiedza?
Trupy AK-owców i żonierzy powstania warszawskieg, Ślązaków
No własnie, gdzie one są. Aparat bezpieczeństwa zajmowal po wojnie wielki budynek przy ul Reymonta - dzisiaj Gimnazjum nr 2. Nigdy nie udało się odnaleźć ofiar represji systemu z lat 1945-56. Ktoś wiec zadbał o wyczyszczenie wszystkich śladów zbrodni. Czy nie zrobiono tego w ramach operacji "Mikolin 40 000"?
Trupy Obuwianki
A jeśli Ci "Francuzi" to również zdradzeni pod Lipskiem żołnierze polscy z VIII Korpusu ks. Józefa Poniatowskiego? Z lektury wspomnień oficerów polskich przebywających na Ślasku w 1813 r. wynika, że przebijajac sie do, jeszcze wtedy, Ksiestwa Warszawskiego unikali oni mowy polskiej, posługiwali się swobodnie francuszczyzną, aby uniknąć internowania w lazaretach-obozach odosobnienia. Wtedy (w 1813 r.) z Galicji ks. Józef Poniatowski wyprowadził pod Lipsk i Żytawę przeważnie wiarusów i młodzież pochodzenia szlacheckiego - znającą francuski.
Na co komuś ta wiedza o trupach "Obuwianki"
Odwiedziłem dzisiaj dwie kapliczki z czasów napoleońskich w Bukowie Ślaskiej. Obie pięknie odnowione staraniem Urzędu Miejskiego. Jedna z nich znajduje się na dużej zbiorowej mogile. Według lokalnej tradycji obie znajdują się przy drodze, którą żołnierze Napoleona wracali spod Moskwy. Ta ustna tradycja tłumacząca historię z czasów napoleońskich pasuje tylko do tej kapliczki polożonej przy szosie kępińskiej. Widać, że ciała żołnierzy pogrzebano przy drodze, za płotem dawnego przykościelnego cmentarza ewangelickiego.
Druga pokaźnych rozmiarów mogiła - duża jest też postawiona na niej kapliczka nie pasuje mi do tej opowiadanej przez autochtonów lokalnej historii z czasów napoleońskich. Tam może spoczywać nawet i kilkuset żołnierzy. Pachnie mi to zarazowa mogiłą, bo ciała wywieziono na pobocze wioski. Mogiłę też jakby chciano też wstydliwie ukryć. Autochtoni w swych relacjach na temat mogił przymusowo lub niewolniczo pracujących tu niegdyś Polaków - a nie brakowało ich tu nigdy w przeszłości - milczą. Dlaczego, a bo sami ich pedzili niegdyś do roboty.
Kapliczki stawiano i dbano o nie po to, aby nie działy sie właśnie takie dziwne rzeczy jak w Szpitalu Namysłowskim - jak sam o tym wspomniałeś, RedNacz. Dodam jeszcze, że obie kapliczki były dawniej obsadzone lipami. Ta symbolika lipy jest znacząca. To sygnał, że są tam pochowani raczej pokonani Polacy. Zwycięski naród niemiecki obśmiewał lipę polską nawet w przysłowiach. Na pamiątkowe drzewo przy swoich mogiłach wybierał dąb - symbolizujący męstwo.
Agenci Stasi i KGB w Namysłowie?
Jeszcze na mapie geodezyjnej z 1968 r. w miejscu, gdzie od strony ul Kościuszki wybudowano w latach siedemdziesiątych(?) kilka domków jednorodzinnych typu namysłowskiego, znajdował się cmentarz. Jak dowiadujemy się z pracy Kazimierza Kulińskiego "Obozy pracy i zagłady...w powiecie namysłowskim"... ulokowano tam 246 grobów oznaczonych numerami 1235-1481. Były to groby Polaków więzionych w Namysłowie w latach 1939-45 w nazistowskich obozach i aresztach śledczych. Może byli tam pochowani zamordowani i zakatowani w gestapowskich więzieniach bohaterowie namysłowskiego podziemia akowskiego. Mieli wszak na terenie powiatu silną strukturę działającą wśród Polaków-jeńców wojennych i pracowników przymusowych. Po wojnie najpierw dziwnym trafem zaginął notatnik niemieckiego grabarza z nazwiskami pochowanych tu ofiar, a potem - mimo planowanego postawienia przez TMZN w tym miejscu pomnika ofiar nazizmu w NAMYSŁOWIE - podjęto decyzję o "przykryciu" tych "psich grobów" budynkami bez podpiwniczenia! Zresztą w czasie powojennym grzebano tu zmarłych znalezionych na terenie Namysłowa w anonimowych mogiłach. Ten , kto wydał w latach siedemdziesiątych decyzję zezwalającą na budowę domów na grobach polskich więźniów i innych anonimowych ofiar nazizmu, może stalinizmu, zablokował możliwość późniejszych prac ekshumacyjnych i dochodzeniowych - działał więc jak agent "Stasi" i KGB.
Agentury tej enerdowskiej instytucji nie mogło zabraknąć i w Namysłowie. Na przykład pilnowali oni pałaców tych niemieckich "czerwonych arystokratów", którzy po Stalingradzie zdecydowali się na kolaborację z ZSRR, patrz generał Seydlitz, który z von Paulusem przeszedł na stronę wroga. Kto dzisiaj pamięta, że feldmarszałek von Paulus był I półformalnym ministrem obrony narodowej i organizatorem odrodzonej enerdowskiej Bundeswehry? Ot, i tu mamy odpowiedź, dlaczego pałac Seydlitzów w Minkowskiem nie zniszczał i dzisiaj jest ponownie remontowany - pewnie na ciche polecenie Seydlitzów. Podobnie jak pałac drugiegiego generała Pritwitza w Ziemiełowicach. Sedliczowie (vel. Seydlitz) i Pretwiczowie (vel. Pritwitz) - staroruskie zgermanizowane rody były zawsze potencjalną rosyjską agenturą na namysłowskiej ziemi.
Kto cenzurował Kronikę Miejską Liebicha i prof. T. Harjasza?
Uważna lektura fragmentów dotyczacych masowych pochówków żołnierzy Wielkiej Armii cesarza Napoleona z 1813/14 roku pozwala na stwierdzenie, że w tej kwestii kronika była cenzurowana. Świadczy o tym ten zapis:
Zmarłych Francuzów załadowanych po 50, nago, na wóz, przetransportowano potajemnie i grzebano w wymienionych przedtem, wspólnych wielkich dołach.
We wcześniejszych fragmentach Kroniki Miasta Namysłowa nic nie wspomina się wcześniej o tych wielkich wspólnych dołach. Kto więc wyciął i ocenzurował te fragmenty kroniki? Czy cenzurowany był Liebich czy prof. Tadeusz Harjasz?
Pytań jest znacznie więcej. Publikowana na stronach internetowych namslauerów Kronika Miejska podaje dokładną lokalizację masowych grobów Jeńców Wielkiej Armii w Namysłowie - Wzgórze Piaskowe (później Góra Francuska), sąsiedztwo Kaplicy Św. Trójcy, Polana Sosnowa. Wystarczy więc dotrzeć do map sztabowych z czasów napoleońskich, aby zlokalizować położenie mogił. Wniosek - Liebich nie był cenzurowany. Kto więc cenzurował Kronikę Miasta? Komitet Powiatowy PZPR w 1995 r. już nie istniał. Cenzury też nie było. Niby wolny był ten kraj. A więc autocenzura prof. Tadeusza Harjasza? Kogo lub czego bał sie jeszcze w 1995 roku tłumacz Kroniki Liebicha?
Wydaje mi się, że bano się miedzynarodowego skandalu. "Francuzów" musiano grzebać zimą na terenie starej piaskowni. W jej częściowo gotowych głębokich dołach. Tam, gdzie dzisiaj znajduje się przyszpitalne ogrodnictwo. Po wojnie zlokalizowano tam miejskie wysypisko śmieci. Miejsce to słynie dzisiaj z uprawy dorodnych pomidorów, które rosną nawet na "gruzie". Ale moja hipotezę potwierdzą dopiero analizy napoleońskich map sztabowych. Obym nie miał racji. Kto po wojnie wydał decyzję o lokalizacji wysypiska w tym miejscu? Stawiam w ciemno, że byli to pierwsi administratorzy miasta, czyli Rosjanie.
Wobec tego, kim byli ekshumowani w 1957/8 przy budowie "Obuwianki" zmarli? Czy znaleziono przy nich rosyjskie furażerki czy polskie rogatywki? Czy byli wśród nich żołnierze 2 Armii Wojska Polskiego - nacierający w kwietniu 1945 r. na kierunku Budziszyn. Za PZMotem znaleziono kilka guzików z orłem bez korony. Skąd się wzięły w tym miejscu? Dlaczego zawsze na Górze Przeklętej osobno grzebano ciała i mundury?
P>S>
Za "Wikipedią" o bitwie pod Budziszynem:
Dostępne statystyki wskazują, że w całej dwutygodniowej operacji łużyckiej w kwietniu 1945, której bitwa pod Budziszynem była najbardziej krwawym epizodem, 2 Armia straciła 57% swoich czołgów i dział pancernych, 20% artylerii, a straty w ludziach wyniosły 4902 poległych, 2798 zaginionych bez wieści i 10 532 rannych, co stanowiło aż 27% wszystkich strat poniesionych przez całe Ludowe Wojsko Polskie przez 20 pierwszych miesięcy jego istnienia (od października 1943 do maja 1945).
Lektura całości tekstu obowiązkowa, bo gorzka i wielce pouczająca:
http://pl.wikipedia.org/wiki/Bitwa_pod_Budziszynem_(1945)
Wieniec dla żołnierzy V Korpusu i VIII Korpusu i INNYCH...
Wieniec dla żołnierzy V Korpusu i VIII Korpusu został tradycyjnie złożony pod krzyżem kaplicy Św. Trójcy naprzeciw szpitala. Ale napis na szarfach narodowych: Żegnał ich wieczorny mrok... oraz Szli, by walczyć o Twój Dom... - to fragmenty "Białego Krzyża", które sugerują, że w tym roku znicz w wieńcu zapłonął dla wszystkich polskich żołnierzy "zmarłych tragicznie" na Wzgórzu Szpitalnym. Pamietajmy w tym roku o wszystkich samotnych kapliczkach, krzyżach na rozstajach dróg. One znaczą zwykle tragiczną śmierć i czekają na naszą pamięć i choćby krótką refleksję... Partyzanci i polscy żołnierze, właśnie tu na ziemi namysłowskiej, przebywali w niewoli lub umierali przy drodze w kolumnach jenieckich... TU na tym ślasko-kalisko-wieluńskim pograniczu...
Gdy zapłonął nagle świat,
Bezdrożami szli
Przez śpiący las.
Równym rytmem młodych serc
Niespokojne dni
Odmierzał czas.
Gdzieś pozostał ognisk dym,
Dróg przebytych kurz,
Cień siwej mgły...
Tylko w polu biały krzyż
Nie pamięta już,
Kto pod nim śpi...
Żegnał ich wieczorny mrok,
Gdy ruszali w bój,
Gdy cichła pieśń.
Szli, by walczyć o Twój Dom
Wśród zielonych pól,
O nowy dzień.
Jak myśl sprzed lat,
Jak wspomnień ślad
Wraca dziś
Pamięć o tych, których nie ma.
Bo nie wszystkim pomógł los,
Wrócić z leśnych dróg...
...........................
W szczerym polu biały krzyż
Nie pamięta już,
Kto pod nim śpi...
autor: Janusz Kondratowicz
kompozytor: Krzysztof Klenczon
Profanacja szarfy narodowej i wieńca
Tak jak prawie co roku, zapalam znicz i składam, jeśli mam trochę więcej grosza, skromny wieńczyk na Górze Francuskiej- Naszej Górze Przeklętej. W tym roku ktoś wykazał się wyjątkową niewrażliwością i głupotą. Szarfa z cytatami z "Białego Krzyża" została potraktowana jak sznurek do snopowiązałki i szmata. Przywiazano nią ohydny plastikowy wazon i przytroczono jak zniewolonego Lacha do krzyża. Pomyślałem sobie, niech zostanie tak jak jest. Niech będzie to przez jakiś czas symbol. Proszę, Was, Młodzi Harcerze, Kibice Polski, Patrioci o zapalenie w dniu 11 listopada zniczy przy wszystkich przydrożnych krzyżach ziemi namysłowskiej. Polacy od wieków byli tu więzieni i umierali wykorzystywani w pracy niewolniczej i robotach przymusowych.Jeśli przy kapliczce rośnie lipa lub lipy, to wiadomo, że spoczywaja tu Ślazacy-patrioci lub Malopolanie albo Wielkopolanie.
Namysłowianie zapalcie 11 listopada 2009 r. znicze pod kaplicą św. Trójcy. Tej kaplicy naprzeciwko szpitala, gdzie modlili sie zawsze namysłowscy Bonifratrzy i inni pokrzywdzeni przez reżim rosyjski czy pruski ludzie róznych narodowości, również Niemcy i Rosjanie. Zamanifestujmy swój patriotyzm i nieskłamaną solidarność!
Uwolniłem narodowe barwy
Rozwiązałem pod krzyżem na Górze Francuskiej szarfy z napisem z "Białego Krzyża". Uwolniłem Lacha. Zapaliłem znicze ukształtowane jak pierwsza śląska katedra w Smogorzowie. Mieliście zrobić to sami 11 listopada.
Re: Góra Przeklęta
Czy znaleziska poczynione przy remoncie stacji dawnego CPN obecnie ORLEN wnoszą coś nowego do tematu?
Informacje o znalezieniu ludzkich szczątków podało nto tutaj.