Testament Kazimierza Kulińskiego

Tylko guziki nieugięte
przetrwały śmierć świadkowie zbrodni
z głębin wychodzą na powierzchnię
jedyny pomnik na ich grobie

[Zbigniew Herbert, Guziki]

Nieużytkowana część napoleońskiego Cmentarza im. Konstytucji 3 Maja[ patrz artykuł Napoleońska i trzeciomajowa geneza namysłowskiej nekropolii], a później - leżący za płotem z żółtymi klinkiertowymi słupkami nazistowski „psi cmentarz” w Namysłowie - został zabudowany w latach siedemdziesiątych jednorodzinnymi domami. Po wojnie był to jednak teren ogrodzony. Ślady tego powojennego ogrodzenia znajdziemy  na skrajnych posesjach tego półoficjalnego cmentarza.

Jeszcze na mapie geodezyjnej z 1968 r. - w miejscu, gdzie od strony ul. Kościuszki wybudowano w latach siedemdziesiątych  kilka domków jednorodzinnych typu namysłowskiego - znajdował się cmentarz. Jak dowiadujemy się z pracy Kazimierza Kulińskiego: "Obozy pracy i zagłady...w powiecie namysłowskim"... ulokowano tam 246 grobów oznaczonych numerami 1235-1481. Były to groby Polaków więzionych w Namysłowie w latach 1939-45 w nazistowskich obozach i aresztach śledczych. Może byli tam pochowani zamordowani i zakatowani w gestapowskich więzieniach bohaterowie namysłowskiego podziemia akowskiego. Mieli wszak na terenie powiatu silną strukturę działającą wśród Polaków-jeńców wojennych i pracowników przymusowych. Cała ta kilkusetosobowa konspiracyjna akowska siatka została w 1944 r. rozbita przez gestapo, a jej członkowie aresztowani.
Po wojnie najpierw dziwnym trafem zaginął notatnik niemieckiego grabarza z nazwiskami pochowanych tu ofiar, a potem - mimo planowanego postawienia przez TMZN w tym miejscu  pomnika ofiar nazizmu w NAMYSŁOWIE - podjęto decyzję o "przykryciu" tych "psich grobów" budynkami bez podpiwniczenia!  Zresztą w czasie powojennym musiano tu również grzebać  zmarłych znalezionych na terenie Namysłowa w anonimowych mogiłach. Ten, kto wydał w latach siedemdziesiątych decyzję zezwalającą na budowę domów na grobach polskich więźniów i innych anonimowych ofiar nazizmu, może stalinizmu, zablokował możliwość późniejszych prac ekshumacyjnych i dochodzeniowych i postawienie pomnika lub choćby pamiątkowej tablicy.

Ale dzisiaj można byłoby ją odsłonić na cmentarnym płocie zamykającym namysłowski cmentarz. W tym płocie ogrodzenia zachowała się stara cmentarna furtka, przez którą przenoszono pewnie zakatowane w siedzibie gestapo przy ulicy Reymonta ciała AK-owców. Może to nawet najodpowiedniejsze miejsce, by właśnie tu postawić w formie bramy bohaterom podziemia pomnik. Wszak „Śmierć staje się bramą nowego życia”.

Mogiła I

Z zeznań zamieszkałego w Namysłowie Władysława Łuczaka, przechowywanych jeszcze przed 1970 r. w Archiwum Głównym Komisji Badania Zbrodni Hitlerowskich w Polsce (337 Z i 383 Z k. 48):

Mniej więcej przed tygodniem przed wycofywaniem się Niemców z Namysłowa, przez 2-3 dni oddział liczący około 50 żołnierzy hitlerowskich przywoził do Namysłowa więźniów różnej narodowości. Wczesnym rankiem lub wieczorem mordowano ofiary w małym zagajniku położonym przy drodze polnej, prowadzącej z Michalic do wsi Kamienna. Z rozmów oprawców, którzy przychodzili na probostwo, by się tam obmyć lub wypić herbatę wynikało, że rozstrzeliwali w zagajniku więźniów różnej narodowości, jak: Węgrów, Rumunów, Rosjan,  Polaków i Czechów, a nawet Niemców. Egzekucji dokonywali przez strzelanie w głowę. Ciała pomordowanych polewali jakimś środkiem chemicznym.

Mogiła  II

Nocą w styczniu 1945 r., jadąc transportem firmy budowlanej, na trasie z Żagania do Wielunia, przy moście kolejowym [dzisiaj wiadukt w środku wsi Kamienna] łączącym drogę z Namysłowa [Stare Miasto] do Kamiennej, zatrzymali nas żandarmi i gestapowcy, którzy prowadzili dużą grupę ludzi. Grupa ta przechodziła koło nas mnie więcej przez 1 1/2 godziny. Przypuszczalnie około 1300 – 1500 osób. Byli to jeńcy polscy (nosili rogatywki), rosyjscy, jugosłowiańscy, Serbowie, Czarnogórzanie i Włosi.

Według broszury Kazimierza Kulińskiego, zeznający przed Komisją do Badania Zbrodni Hitlerowskich zamieszkały po wojnie w Namysłowie Władysław Łuczak dowiedział się „od jednego z żandarmów, z którym rozmawiał z boku przy samochodzie[...], że więźniowie pochodzili częściowo z Oświęcimia, częściowo zaś z jakiegoś innego obozu – jeżeli dobrze pamięta  miał to być obóz jeniecki Lamsdorf [Łambinowice]. Więźniowie byli zmęczeni i stale przez eskortę popędzani pałkami. Po przejściu całej grupy więźniów świadek pojechał na Wieluń. Przejeżdżając przez Bukowę Śląską zobaczył łunę nad Michalicami i usłyszał wielką strzelaninę.

Mogiła III

Ten sam Władysław Łuczak relacjonuje swój przejazd przez Łączany w styczniu 1945 r.:

We wsi nie było nikogo. Dojeżdżając do lasku, położonego w dolinie obok wsi, zauważyłem przy drodze dwa trupy w pobliskich[polskich] rogatywkach. W samym lasku, w jego połowie od wsi Łączany, zauważyłem 15 dołów zasypanych ziemią, przyprószonych śniegiem. Z dołów tych  sterczały ręce i nogi.

Mogił tych dziwnym trafem nigdy nie zlokalizowano – jak pisze Kuliński – z powodu rozległego[w zeznaniu lokalizacja jest precyzyjna] terenu nie natrafiono na ślady mordów. Wspominała o niej w ogólnikowej notatce Trybuna Opolska. Dochodzenia prowadzone w Namysłowie nie dały pozytywnych rezultatów.

Czy można jeszcze dzisiaj  odszukać te  masowe mogiły, o których wspomina Władysław Łuczak w swych złożonych pod sądowa przysięgą relacjach?.......................................................................................................................................... Po zamordowanych jeńcach pozostały wojskowe guziki, które w Kamiennej gromadzone są w pamiątkowych kolekcjach.

 

P>S>
Po wręczeniu sztandaru Zespołowi Szkół Mechanicznych w Namysłowie przy nadaniu szkole imienia „Bohaterów Września 1939 r.” Darek Karbowiak w swoim felietonie polemizował z tą namysłowską ideą:

Ktoś wręczając sztandar szkolny powiedział <<sztandaru nigdy nie wolno oddać>>, tak jak deklarowano we wrześniu nie oddamy nawet guzika - oddano cały mundur.
Świętowanie klęsk - w jakikolwiek sposób - wydarzeń w nowych realiach współczesnej Europy jest moim zdaniem stałym obracaniem się za siebie.

                                                [z blogu "Zapiski przy porannej kawie" Dariusza Karbowiaka]

Być może jednak ten patronat ma sens najgłębszy, bo w Łambinowicach – prócz powstańców warszawskich więziono żołnierzy września w polskich rogatywkach.
Wszystko na to wskazuje, że w styczniu 1945 r. rozstrzelano ich w okolicach Namysłowa (Łączany,  Kamienna).
We wrześniu 1939 r. Niemcy nie zdobyli ani jednego polskiego pułkowego sztandaru. A od Was, Młodzi Poszukiwacze Skarbów, zależy, co zrobicie ze znalezionym w okolicach Namysłowa guzikiem z ukoronowanym orzełkiem.

I jaki sens nadacie znajdowanym tu ciągle żołnierskim guzikom, guzikom, guzikom...

 

Moja bezbronna ojczyzna przyjmie cię najeźdźco

i da ci sążeń ziemi pod wierzbą – i spokój

by ci co po nas przyjdą uczyli się znowu

najtrudniejszego kunsztu – odpuszczania win

       [Z. Herbert, 17 września]



 

Dodanych komentarzy: 3

Zapraszam wszystkich do przeczytania części drugiej "Pocztówki z Namslau czy Krakau?" - Chyba długiego historycznego reportażu rozgrywającego w trzech płaszczyznach czasowych. Poszukiwania Ireny Seidler trwają. W Polsce żyje chyba tylko jedna I.S.  W Niemczech co najmniej 10 Iren o tym nazwisku. Ile w Izraelu?

Na to prowokujące pytanie zamierzam odpowiedzieć w części III "Pocztówki z Namslau czy Krakau?"

Vergiss , meine Volk, die teuren Toten

nicht und schmueckeauch unsere

Urne nit Eichenkranz

 

[Thoedor Koerner - Dichter & Luetzower Jaeger 1791-1813]

 

"Nie zapomnij , Mój Narodzie, Drogich Zmarłych

I przyozdób nasze urny

Wieńcem z liści dębu"

Takie oto motto zdobi akcję rewitalizacji pruskich pomników militarystycznych na Ślasku. Jego autorem jest niemiecki poeta romantyczny Teodor Koerner, bohater narodowy Prus z czasów anynapoleońskiego zrywu powstanczego 1813 r. Czy jednak organizatorzy akcji pamietają o Wszystkich "Drogich Zmarłych"?

Baner propagandowy akcji wspieranej przez rząd Niemiec zdobi koszmarny czarny krzyż z liśćmi dębu.

Zobacz - http://www.denkmalprojekt.org/ohne_namen/namslau.htm

Dlaczego do nich doszło - właśnie tu?

Rachuby Niemców - mogiły jeńców wojennych będą znajdowały się w granicach powojennych Niemiec - granica na Odrze i Nysie Łużyckiej, a nie Kłodzkiej i Przesiece Ślaskiej - została ustalona dopiero traktatem z 1991 r. Tu w przyszłości łatwiej byłoby mordy zatuszować. Może także liczyli oni na milczenie wiernej NSDAP i Hitlerowi autochtonicznej ludności ( wszak na partię Hitlera głosowało już w 1933 r. 48 % ludnośći powiatu namysłowskiego, to dobre rachuby, bo żaden namslauer nie wyłamał się i nie wskazał, jak do tej pory, miejsca masowych mordów hitlerowskich ze stycznia 45 r.)

Rachuby Rosjan - wkraczamy na terytorium rdzennych  Niemiec, bo Dolny Ślask został przyznany Polsce dopiero po Konferencji Poczdamskiej. Możemy wreszcie wziąć odwet za mordy nazistowskie na Rosjanach, najlepiej tu na ziemi namysłowskiej.

Pytałem ostatnio namslauera z Głuszyny, gdzie są mogiły głuszynian po krwawej łaźni sowieckiej  ze stycznia 1945 r. Nie potrafił nic na ten temat powiedzieć, bo udało mu się opuścić wioskę w I fali ewakuacyjnej. Kto zatem opuszczał wioskę w ostatniej fali ewakuacyjnej - może robotnicy przymusowi, więźniowie powstania warszawskiego. Dlaczego im, jako ofiarom sowieckiego barbarzyńswa, nie stawia się mogił? Dlaczego nie pamięta się o tych mogiłach. Z respektu przed Rosjanami, z zimnej kalkulacj, by nie drażnić Wielkiego Brata, dzisiaj sojusznika w interesach? Są niemieckie krzyże i tabliczki dla żołnierzy Wehrmachtu z I i II wojny światowej, dlaczego nie ma ich dla ofiar sowieckiego barbarzyństwa ze stycznia 1945 r.?

Kogo Rosjanie taranowali czołgami na bocznicy kolejowej, kogo ostrzeliwali z czołgowej broni maszynowej w wagonach, które nie zdążyły odjechać do Namslau i Breslau. Dlaczego naziści mieli pozostawić prawie całą ludnośc ziemi namysłowskiej na pastwę losu? Dlaczego prawie nikt nie bronił "Linii Barthold" - zewnetrznego pasa obrony "Festung Breslau"? Kto i dlaczego zdradził wśród Niemców? Co na tym zyskał? Wszak  niektóre miejscowości ziemi namysłowskiej ewakuowano spontanicznie i przypadkowo.