Polecane firmy: Klub Biznesu Biznes.Space

Rysiu, załatwimy...

Ten tytułowy cytacik z podsłuchów CBA to deklaracja Zbigniewa Chlebowskiego złożona w rozmowie telefonicznej Ryszardowi Sobiesiakowi. Ona - w świętym i idiotycznym oburzeniu przewodniczącego komisji hazardowej, M. Sekuły -  nie dotyczyła rezygnacji ze zwiększonych opłat od automatów hazardowych na rzecz państwa – ale "przecież również" dzikiej  inwestycji w wyciąg narciarski w Zieleńcu.
Ryszard Sobiesiak to były piłkarz i obrońca Ślaska Wrocław, później jego właściciel, człowiek od lat inwestujący w branży hazardowej, a jednocześnie ktoś skazany prawomocnym wyrokiem sądowym za korumpowanie urzędnika dolnośląskiego, właśnie za kombinowanie  pozwalające zdobyć fundusze europejskie na interes narciarski w Zieleńcu. Ktoś podejrzewany o pranie brudnych pieniędzy i patronat nad grupą przestępczą „Czarnego” - gangstera zatrudnionego u Sobiesiaka jako szef ochrony jego kasyn i salonów.
Kto i jak  pomagał Rysiowi i walczył o jego interesy? Zostawmy na razie w spokoju zagmatwany wątek wakacji podatkowych za jednorękich bandytów. Z Zieleńcem pomagali Rysiowi sami funkcjonariusze publiczni. Zbyszek – Z. Chlebowski, poseł i przewodniczący sejmowej komisji finansów publicznych; MiroM. Drzewiecki minister sportu i turystyki walczący z korupcją w PZPN; Grzesiek G. Schetyna wicepremier i minister spraw wewnętrznych i administracji. Zbyszek i Grzesiek to dla Ryśka kumple z Dolnego Śląska. Chlebowski karierę polityczną rozpoczął jako burmistrz Żarowa k. Świdnicy, a Ryśka poznał już jako dolnośląski poseł. Sobiesiak z Grześkiem poznali się jako menadżerowie nieskutecznie reanimujący piłkarski Śląsk Wrocław. Miro-skarbnik znał doskonale Sobiesiaka z choćby wysokiej wpłaty na kampanię wyborczą PO.
Rysiek miał także poparcie burmistrza  i radnych  Dusznik Zdroju. Byli mu oni potrzebni, bo Zieleniec leży w granicach tej uzdrowiskowej gminy. Dla widzimisię Sobiesiaka zwołano nadzwyczajną sesję rady, która zmieniła plan zagospodarowania przestrzennego gminy. Miro, Zbyszek, Grzesiek pośrednio, a asystenci Rosół i Jarmuziewicz bezpośrednio załatwili w trybie ekspresowym zezwolenia na wyrąb wyrąbanego wcześniej starego lasu - w Lasach Państwowych i Ministerstwie Ochrony Środowiska. Jak dowiadujemy się z działań operacyjnych CBA, do Zieleńca na sylwestra zajeżdżali komendanci policji  i prokuratorzy wojewódzcy. Pewnie wszyscy z nich deklarowali: Rysiu - w razie kłopotów – załatwimy! To jest Polska, w jakiej żyjemy.

Dodanych komentarzy: 29

Jakieś te chore relacje dziwnie bliskie naszemu, namysłowskiemu sercu. Nieprawdaż?

Jakie są namysłowskie relacje na linii biznes-samorządowa władza? Nasza wiedza w tym zakresie jest intuicyjna i szczątkowa. Nie dysponujemy ani podsłuchami CBA czy CBŚ, ani wnikliwymi materiałami dziennikarskimi. Wystarczyłoby jednak dokładniej prześwietlić działalność spółki IKEDA, historię obrotu nieruchomościami i gruntami w związku ze zmianami w planie zagospodarowania przestrzennego Namysłowa. Tylko kto to zrobi? Na pewno nie dziennikarze regionalni. Może coś ujawnią tuż przed wyborami zwalczające się strony. Choć rezygnacja Tuska z prezydentury to sygnał - że konfrontacja PO - PiS będzie raczej pozorowana.

Jak powoływano następną spec służbę czyt. CBA myślałem raczej o ich pracy na poziomie gminy, powiatu, gdzie rzeczywiście ich wysiłek czyniłby różnicę. Jak się jednak pożniej przekonałem, Prezes PiS i towarzystwo mieli inny światopogląd. Efekty widzieliśmy wszycy.

Czterokanapowy wyciąg krzesełkowy Sobiesiaka w Zieleńcu o przepustowości 2500 narciarzy na godzinę działał już na Boże Narodzenie 2008 roku, gdy tymczasem z formalnego punktu widzenia  inwestor  uzyskał prawo o ubieganie się na pozwolenie na budowę wyciągu dopiero w marcu 2009 roku.

Tylko Sobiesiak mógł liczyć na pobłażliwość nadzoru budowlanego w starostwie w Kłodzku i Lasów Państwowych we Wrocławiu. Wydanie zezwolenia na wyrąb lasu w obrębie Parku Krajobrazowego Gór Bystrzyckich i Orlickich, zwłaszcza, że pod siekierę trafiały 150-letnie świerki, byłoby dla innego biznesmena niemożliwe.

Starostwo powiatowe w Kłodzku wydało zezwolenie na  budowę na podstawie sfałszowanego przez Sobiesiaków oświadczenia o tytule własności i uzyskaniu zezwolenia na wylesienie gruntu. Już po tygodniu starosta wiedział o fałszerstwie, a mimo to nie cofnął pozwolenia na budowę.

Za bezprawny wyrąb lasu Sobiesiak zapłacił z ociąganiem administracyjną grzywnę równą wysokości wpływów z około dwóch dni działania wyciągu.

O fałszerstwie i łamaniu prawa przez Sobiesiaka wiedzieli starosta kłodzki, burmistrz Dusznik Zdroju i ich urzędnicy oraz Dyrekcja Lasów Państwowych we Wrocławiu – nikt nie odważył się jednak powiadomić organów ścigania o przestępstwie. Dlaczego tego, kto ma pieniądze i aktualnie świetne polityczne układy, traktuje się jak świętą krowę? Dlaczego toleruje się jego bezprawie, bezczelność i gospodarcze chamstwo.

Sobiesiak był mistrzem szantażu. Płacił urzędnikowi łapówkę tylko raz, a potem domagał się już dożywotnich darmowych usług. Lubił także udzielać opornym lekcji pokory. Nadleśniczy Karpacza, który zablokował mu budowę podobnego wyciągu w Karkonoszach, został wylany z pracy.

Nasze lokalne podwórko polityczne raczej nie odzwierciedla tendencji panujących w Warszawie. U nas (jak i na całej Opolszczyźnie) PIS jest słaby, a PO bardziej zajęta jest rywalizacją ze swoim centralnym koalicjantem, PSL-em i Wspólnotą Obywatelską (zbieżność nazw przypadkowa?) Kuchczyńskiego. Dlatego walki nie powinno zabraknąć. Co do ujawniania informacji o przypadkach korupcji, to raczej się nie łudzę, że tak będzie. Naszą, tak zwaną, opozycję charakteryzuje (przynajmniej do teraz) brak determinacji oraz często zależność od władzy.

Namysłowskie iskrzenie na linii PSL - PO też będzie pozorowane. Możliwe są jednak konkretne niszczące strzały personalne. Przy takim zadziornym stylu politykowania starosty Ilnickiego salwa może paść w jego stronę. Jak ma zgniłe korozją burty, może - pro publico bono - zatonąć.

P>S> Próbowałem znaleźć na niezleżnych portalach, forach internetowych wypowiedzi mieszkańców Zieleńca, Dusznik Zdroju, Kłodzka swobodnych opinii na temat "afery wyciagowo-hazardowej". Nie znalazłem. W imieniu mieszkańców Zieleńca na portalu "Salon 24" wypowiada się oszczędnie tylko "Mario Puzo".  On to dał na przykład dziennikarzom cynk o wczasach butnego Rosoła u Sobiesiaka w Zieleńcu. Obywatelska konspiracja i ostrożność jak w czasach PRL-u.

Obywatelska konspiracja i ostrożność jak w czasach PRL-u.

 

 

 

 

Będę się powtarzał ale skądś to znamy ;)

amofosfat:

"Jak powoływano następną spec służbę czyt. CBA myślałem raczej o ich pracy na poziomie gminy, powiatu, gdzie rzeczywiście ich wysiłek czyniłby różnicę..."

 

Jak możemy wyczytać z wnikliwych relacji prasowych, Donald Tusk zmienił strategię działania CBA i wysłał nową specsłużbę na odcinki gminno-powiatowe. Ludzie Kamińskiego natrafili na aferę hazardową, badając działania Sobiesiaka w Karpaczu. Rysiek napotkał w tym mieście na opór obywatelskich towarzystw przyrodniczo-krajobrazowych, one prawdopodobnie powiadomiły CBA o nachalnym lobbowaniu Sobiesiaka na rzecz uruchomienia drugiego wyciągu w ich mieście. Przy okazji analizy podsłuchów w Karpaczu pojawiły się dwie afery - wyciągowa z Zieleńca i hazardowa dotycząca rezygnacji z dopłat za jednorękich bandytów.

Na "Namyslowianach.pl" przeważają sympatycy PO. Dlaczego nikt z nich nie broni i nie chwali słusznych decyzji Tuska o dymisjach politycznych dla Chlebowskiego, Drzewieckiego i Schetyny? Tusk - jako premier - musi najpierw zrobić sanację w szeregach swojej partii. Odsunięcie Schetyny - na razie sekretarza generalnego PO - od władzy i wpływów to nie takie proste zadanie. Prezydentura to osłabienie wpływów Tuska w PO. Rezygnacja z marszu na Belweder była koniecznością.

Precyzyjnie mówiąc sympatycy PO są tylko najliczniejszą grupą, bo biorąc pod uwagę na przykład wyniki sondy typującej nowego burmistrza, społeczność "Namyslowian.pl" jest - jeśli chodzi o sympatie polityczne - bardzo zróżnicowana.

Dzisiejsza "Rzeczpospolita" publikuje następny ciekawy artykuł - "Sekrety fortuny Sobiesiaka". Firmy Sobiesiaka - nawet hazardowe - zawsze wykazywały straty. Tymczasem rodzinne zwykle zarządy wypłacały sobie milionowe wynagrodzenia. Gdy czytam te informacje, jestem przeciwny prywatyzacji hazardowego sektora. Totolotek zawsze rejestował i odprowadzał zysk do kasy państwa. Dlaczego zysku tego nie uzyskuje sektor prywatny? Widocznie sprzyja mu system fiskalny.

Z podatku od gruntu i nieruchomości Sobiesiak był zwalniany przez burmistrza Dusznik Zdroju, choć na stałe zatrudniał zaledwie cztery osoby. Takie ciągłe wakacje podatkowe pozwoliły mu na zakup i utrzymanie dwóch luksusowych apartamentów na Florydzie, gdzie Sobiesiak często wyjeżdża grać w golfa.

Ach i jeszcze jedno. Do częstych kontaktów między Drzewieckim a Sobiesiakiem musiało dochodzić na Florydzie. Rysiek miał tam dwa apartamenty, a Miro tylko jeden, ale za to w prestiżowej dzielnicy. Nim Drzewiecki został skarbnikiem PO, był bardzo majętnym biznesmenem odnotowywanym przez listy najbogatszych Polaków tygodnika "Wprost". Bohaterowie afery wyciągowej  i hazardowej spotykali się za Oceanem podczas golfowych turniejów. Drzewiecki nie kłamał - znał się z Sobiesiakiem z golfa, ale "rozgrywanego" na Florydzie :)

Odnośnie:
"Pewnie wszyscy z nich deklarowali: Rysiu - w razie kłopotów – załatwimy! To jest Polska, w jakiej żyjemy."

Niestety może i jest to Polska w jakiej żyjemy - tyle, że zamiast ciągłego diagnozowania jaka Ona jest niezbędne jest pójście o krok dalej, więc pytam:

Jakiej Polski chcemy?

a następnie

Co mamy zrobić - my Namysłowianie - by naszą Polskę zmienić na taką, jaką chcemy by była?

"Kotatsu":

Co mamy zrobić - my Namysłowianie - by naszą Polskę zmienić na taką, jaką chcemy by była?

Nim Sobiesiakowi założono podsłuch przy okazji ostrego lobbowania na rzecz drugiego wielkiego wyciągu w Karpaczu, wyczerpujacych i fachowych informacji fukcjonariuszom CBA musieli dostarczyć zorganizowani sami mieszkańcy Karpacza. Przeciwko inwestycji Sobiesiaka było m. in. Stowarzyszenie Ochrony Krajobrazu i Architektury Sudeckiej, miejscowe prężne  PTTK, proekologiczna "Pracownia na Rzecz Wszystkich Istot". Dopiero te informacje stały sie dla prokuratury i sądu podstawą do zgody na założenie podsłuchu. Chcemy Polski bez afer i nadużyć władzy. Ale to w nowoczesnej Europie wymaga  społeczeństwa zorganizowanego w stowarzyszenia, które zastopują dziką działalność polskich nowobogackich inwestorów. Na razie jesteśmy zatomizowani. Gdyby na takich dzikich zasadach w Namysłowie wybudował coś "jakiś Sobiesiak" nikt by nie zaprotestował. Reakcje, może i zachwyty, byłyby takie jak Zieleńcu.

I jeszcze jedno. Nagłośnienie tej sprawy to obowiązek mediów. Nowe CBA i D. Tusk muszą czuć presję społeczną, nacisk opinii publicznej. Być przekonanymi,  że społeczeństwo wie, że nie jest to prowokacja Kamińskiego cz PiS-u. Pod wpływem publikacji prasowych doszło do zdecydowanych działań śledczych nowego CBA - i w Dusznikach-Zieleńcu, i w Kłodzku oraz we Wrocławiu. Kto, prócz Sobiesiaka, zostanie ukarany w aferze wyciągowej?

Często sie oburzamy i lubimy unosić sie gniewem, ale w zaciszu domowym. Polska mentalność wyklucza działanie jako zgrany kolektyw w dobrej, bo wspólnej sprawie. No chyba że jestesmy w stanie wojny, wtedy, jak historia pokazuje, stać nas na niejeden heroiczny wyczyn.  Musimy zacząc od siebie jeśli śnią nam sie zmiany, od własnego domu i podwórka, miejsca pracy. Trudno uzdrowic życie publiczne jeśli sie samemu mieszka na  bagnie. Takie afery, różnego kalibru, spotyka sie na codzień. I albo to milcząco tolerujemy albo to ...obywatelska konspiracja i ostrożność jak w czasach PRL-u.

Może nie na temat, ale kilka słów odnośnie imienia Ryszard. To starogermańskie imię pochodzące od angielskich słów Rich -bogaty o hard - twardy. na wyspach bardzo poważane, ale także jak u nas -lekko przestarzałe. Tak więc dość mało popularne obecnie. Powstały różne przeinaczenia, ale te polskie są wyjątkowo okrutne. Zwłaszcza Rysiu - kojarzy się z umiarkowanie upośledzonym alkoholikiem. Dlaczego tak się czepiam? Otóż właśnie dlatego, że ma na imię tak jak Lwie Serce. :-)

Angielskie zdrobnienie tego imienia ma pejoratywny wydźwięk: Dick.
Nie uprzedzam się do imion dopóki nie sprawdzę kto za nimi stoi. Więc Rychu nie będzie mi sie  kojarzyc z aferą hazardową a raczej z fajnym, ciepłym facetem, bo takiego Rycha znam:)

 Ja tak samo znam jednego całkiem fajnego Rycha, który bynajmniej "dickiem" nie jest ;). 

 

Co do samego "Lwiego Serca". Ritchie był najgłupszym, nieumiejącym ani jednego słowa po angielsku królem, który zginął, gdy podczas objazdu obleganego zamku (w bliskiej odległośi-brawo) dostał zbłąkanym bełtem, wystrzelonym przez pewnego młodzieńca. Głupi był, ale odwagi to mu akurat nie można odmówić ;).

Nie mówił po angielsku bo był, w dzisiejszym rozumieniu, bardziej Francuzem, Anglia natomiast była dziką prowincją w owych czasach. Śmierć każda jest głupia, wydaje mi się że "naszego" Leszka Bialego zadźganego na golasa jak dopadli go w łaźni chyba w tych kategoriach głupsza. A Bobrowski - gorzej widzial niż ja - wpadł na pomysł pojedynkowania się na pistolety i to w momencie kiedy został dyktatorem Powstania Styczniowego. Za to Ryszard w trakcie krucjaty Z niewielkimi siłami odbił Akkę. Gdyby świat chrześcijański był zjednoczony to cłkowicie inaczej by wygladała biografia prawdziwego rycerza, niemal odpowiadającego kanonowi. Uwięziony jak wracał z krucjat przez chrześcijańskiego księcia Austrii a potem przekazany cesarzowi. Za okupem odzyskał wolność. Polecam biografię łatwa do przyswojenia tegoż króla "Lwie Serce" napisaną przez G. Bidwell'a.

Nawiasem pisząc aby określić kogoś mianem "głupim", trzeba przynajmniej pochwalić się osiągnieciami podobnymi do osoby ocenianej. No ale cóż niewiedza jest pełnia wiedzy, dopiero niewielka jej ilość uczy nas pokory i uświadamia nam naszą niewiedzę. :)

Niby mądrze, ale jednocześnie z błędami. Z tego co wiadomo, to Leszek biały nie został zadźgany w łaźni, tylko we wsi Marcinkowo podczas (to akurat prawda) "nagiej" ucieczki na koniu.

Pojedynek Bobrowskiego jest różnie oceniany. Jedni twierdzą, że było to zagranie na honorze, a inni z kolei uważają, że było to morderstwo, ale w ładniejszej sytuacji i okolicznościach. Ponadto był do tego niejako zmuszony przez sąd honorowy. Cóż, honor w tych czasach był ważną cnotą. Bobrowski nie był też dyktatorem, bo sam podsunął TRN pomysł, by nie wybierać po raz kolejny dyktatora. Sam też nie był nigdy uznawany za dyktatora, a jako wysokiego członka KCNu i TRN. 

Co do osiągnięć Ryszarda. Niestety muszę prosić o wybaczenie, bo nie jestem w stanie zdobyć Akki, ani wygrać pod Arsuf czy Jaffą. No chyba, że w którejś z kolei części Medieval: Total War. 

Podsumowując, w historii jest sporo ciekawyach "śmierci", które zasługują często na nagrodę Darwina. Ale zaraz, czy my nie zrobiliśmy sporego offtopicu?

Nie będę wdawał się dywagacje nad historią, bo nawet nie wiem z kim dyskutuję i nie wiem czy warto. Wymądrzałes się w sprawie homo sowietikus i dlatego cię zapamietałem. Z drugiej strony mamy dostęp do internetu i ściagnąć tam można wiele i metoda wklej to umieścić. Zwróciłem ci delikatnie uwagę aby pochopnie nie nazywać kogoś głupcem, ale trzeba odrobinę finezji posiadać aby zrozumieć aluzję. Kiedyś jednemu Ryśkowi też zwróciłem w felietonie uwagę. zamiesciłem go w "Obserwatorze", ale nie miał poczucia humoru coś głupio mi odpisał i zaczęło się... Dziś zajmuje jakieś tam stanowisko. rzeczywiście nie zdobędziesz Akki - no chyba że w jakiejś grze komputerowej, ale czy będziesz kiedyś zdolny w pojedynke bronić jakiejś sprawy która uznasz za słuszną? Mając świadomość że przegrałeś już na początku, bo walczysz z układem? Może nawet ktoś później zleci aby dzwonił do ciebie psychiatra z propozycją pomocy. Wtedy zrozumiesz o co mi chodziło. Ale chyba nie bedzie cię na to stać. Padre pomoże :) i załatwi co trzeba czyż nie? Znajdzie jakiegoś Rysia i załatwi.

Ah, jak zawsze miło jest oberwać "argumentum ad personam", zwłaszcza, kiedy się go nie spodziewa w teoretycznie inteligentnej i merytorycznej dyskusji. Przypomina mi się jakiś tam żołnierski humor US Army: "Try to look unimportant- they may be low on ammo". Pasuje jak ulał.

Ponadto zauważam tutaj tendencję do naszej takiej typowej małomiasteczkowości, którą tak autor posta powyżej krytykuje dość często i wyraźnie. Mój kolega ostatnio powiedział: "to miasto umiera", rzeczywiście tak jest, skoro z błahej i swobodnej dyskusji o historii, w której i tak na 99% historyk miał rację, wyrzuca się prywatne i lokalne -anse. Mogę czuć się przez to niejako pokrzywdzony, pomówiony, obrażony i osobiście dotknięty, ale nauczyłem się "bronić swojej sprawy, którą uznam za słuszną", więc tutaj akurat się rozminiemy- jak przykro. 

Uważam, że strona namyslowianie.pl, nie po to została stworzona, by atakować się wzajemnie jak na onecie. Z pewnością nikt nie chce takiej przyszłości portalu, a jeśli będziemy się kłócić to ja tu siebie nie widzę. Po prostu "wywieście swoją flagę i sprawdźmy, kto jej oddaje honory". 

Szkoda naprawdę, bo liczyłem, że z tej dyskusji zdobędę jakieś informacje, które przydadzą mi się innym razem, chociażby na maturze. Ale co ja mówię i czym się przejmuje- przecież ktoś mi "załatwi co trzeba, czyż nie".

 

P.S. Powiedziałem wszystko- więcej w tej dyskusji się nie wypowiem. Moje słowo nie musi być ostatnie. Sayyounara :)

 

 

Wczoraj przed kamerami telewizji i komisją hazardową pojawił się Rysiu. Dukał żałośnie z kartek swoje otwarte słowo wstępne. Cholerka aż wstyd, że magistra AWF-u nie nauczono niegdyś czytać. Podczas wystąpienia mogliśmy się m. in. dowiedzieć, że nikt poza Sobiesiakiem nie chciał wybudować wyciągu w Karpaczu. To oczywiście łgarstwa Rysia. O pozwolenie na budowę wyciągu w Karpaczu starały się Miejskie Koleje Linowe. W przeciwieństwie do Rysia, MKL swój wyciąg wiązały z siecią istniejących szlaków turystycznych i wyciągiem na Kopę. Nie żądały też bezczelnie od gminy sprzedaży bez przetargu dodatkowo innych atrakcyjnych działek, m. in.  pod istniejącym wyciągiem na Kopę.

Wczoraj podczas posiedzenia zamkniętego, jak komentowała to na tvn24 Brygida Grysiak, Rysiu - na pytanie komisji: Dlaczego wyrąbał pan bez pozwolenia las w Zieleńcu?  - ze szczerością odpowiedział: A na co miałem czekać?!

Przypomnę, że w chwili wyrębu, las leżący w obszarze krajobrazowo chronionym był państwowy. A więc mój, Twój, Nasz, Czytelniku. Pozwolenie na jego wyrąb i tytuł własności otrzymał Sobiesiak dopiero kilka miesięcy później. W przypadku każdego innego inwestora wieloetapowa inwestycja byłaby wstrzymana. Pozwolenie na budowę obowiązkowo cofnięte.

Tak na pytanie komisji może odpowiadać tylko chamowaty dolnośląski biznesmen. Ale kto nauczył go tego nowobogackiego chamstwa? Kto Rysiowi dał skrzydła i dziób drapieżnika? Polska dzika transformacja ustrojowa. Rysiu należy do tych "wybrańców", dla których wysocy urzędnicy państwowi to, bardziej niż "kolesie", chłopcy na posyłki. Czy ta buta i bezkarność  prostactwa jest tylko czasowa i przypadkowa? Może to czekająca nas  norma zachowań tzw. "ludzi interesu", którzy po 1989 roku ciagle kombinują, jak nie zapłacić należnych państwu podatków?

Myślę, że Sobiesiak może być takim jednym z niechlubnych symboli mijającego dwudziestolecia transformacji ustrojowej. Skąd się wziął? Zapewne jak wielu innych mu podobnych niejako wyhodowaliśmi go sami (czyż na naszym lokalnym podwórku nie moglibyśmy wskazać tego typu gnojówkowych "byznesmenów"?). Przez te dwadzieścia lat wciąż mnożyliśmy przepisy, obwarowania, koncesje i urzędników, a skuteczność rządzących mierzyliśmy ilością ustaw przez nich wygenerowanych (paranoja!). Słusznie we wczorajszym "Szkle kontaktowym" na TVN24 Grzegorz Miecugow zauważył, że w tym gąszczu niejasnych przepisów i wszechwładzy urzędniczej w biznesie hazardowym mogli przetrwać tylko szczwane cwaniaczki pokroju Sobiesiaka. Mam nadzieję, po trochu dlatego, że także jestem przedsiębiorcą, że ich czas mija. Pod warunkiem, że i my, wyborcy, wyciągniemy z tego wnioski i naukę na przyszłość.

Rysia zdeprawował polityczny parasol. Ten parasol dawał mu i miał mu dawać ciągłe wakacje podatkowe i uprzywilejowanie w hazardowym i turystycznym biznesie. To dolnośląskie królewiątko bez wsparcia polityków wojewódzkiego i centralnego szczebla nigdy nie zdecydowałoby się na inwestycyjną zagrywkę va banque, czyli budowę wyciągu na wariackich papierach. Takie polityczne wsparcie to liberalne przyzwolenie na gówniane państwo. Państwo lekceważone i lżone w przesłuchaniu przez Sobiesiaka. Parasol dla Sobiesiaka deprawał zresztą samorządowych urzędników. Zamykał im usta, kazał milczeć w przypadku fałszerstw i nadużyć inwestycyjnych faworyta rządzącej partii. Jeśli Sobiesiak deklaruje się jako społeczny dobroczyńca, dlaczego nie chciał zapłacić Lasom Państwowym i budżetowi gminy wolnorynkowych cen za dzierżawę i kupno atrakcyjnych działek?

Nie oceniam Sobiesiaka, choć zapewne jest negatywną postacią w tej całej aferze. Patrzę tylko na przyczyny jego deprawacji z drugiej strony. Czy cały ten aparat urzędniczo-polityczny powinien mieć tak wielką władzę? Te stosy zezwoleń, koncesji, które dają im władzę również deprawują i są właściwą przyczyną korupcji. To nie jest tylko problem Sobiesiaka i całej watahy wątpliwej moralności polityków i urzędników. To przykład choroby, która drąży system.